Rozdział 4.

5.3K 413 160
                                    

Pokój wspólny był uroczy, swoim kształtem przypominał beczkę, a to tylko dodawało mu uroku. Były tam stoły oraz krzesła do nauki, oraz do wypoczynku. W pomieszczeniu przeważały kolory żółty i czarny. Na półkach, które były na ścianach stały różne rośliny od kaktusów do stokrotek. Na samym środku pokoju pod ścianą był kominek, a nad nim wisiał obraz Helgi Hufflepuff.
Perfekt wytłumaczył pierwszorocznym, kto to jest oraz gdzie znajdują się dormitoria.

Gdy Harry dotarł do dormitorium, w którym miał mieszkać sam, ponieważ jako jedyny chłopak został przydzielony do tego domu zauważył, że pokój ma okrągłe okna, które dawał widok na trawę i kwitnące na niej kwiaty.  Rozglądnął się po nim, zdziwił się, kiedy znalazł tylko jedno łóżko, czyli zamek dostosowywał się samemu do nowych uczniów. Odłożył kufer koło łóżka i usiadł na nim. Rozglądnął się jeszcze raz po pomieszczeniu, było przytulne podobne do jego pokoju w domu. Wstał i postanowił się rozpakować.

**********

Przeglądał swój plan lekcji, było wcześniej i dziś miał zacząć naukę. Jego pierwsza lekcja to podwójne eliksiry ze Snape'em. Potter był ciekawy kto to jest, potem miał transmutacje. Uśmiechnął się lekko, był podekscytowany, chociaż zdawał sobie sprawę, że na ich lekcjach z jego domu będzie tylko troje uczniów. Musiał się postarać, uczyć się, aby nie sprawiać kłopotu dziewczynom. Przebrał się w szaty, a potem podskoczył lekko, gdy ktoś go objął.

- Mortem... Wszystko w porządku - Zapytał Puchon zmieszanym głosem.

- Owszem, chciałem tylko sprawdzić jak sobie radzisz - Odparł mężczyzna i posadził go sobie na kolanach.

- Chyba dobrze, chociaż obawiam się trochę lekcji. I pierwszy dzień był bardzo stresujący - Wyjaśnił patrząc w oczy starszego.

- Nie masz się czego obawiać - Przymknął oczy, kiedy Mortem, pocałował go delikatnie w czoło. 

- Muszę ci coś powiedzieć, ta różdżka to prezent ode mnie, więc jeśli ktokolwiek będzie chciał ci ją odebrać ona sama się ochroni, tak samo w pojedynku, jeśli ktokolwiek cię rozbroi nie masz się o co martwić ten przedmiot należy do ciebie na zawsze.

- Dziękuje - Chłopiec uśmiechnął się lekko, a potem lekko przytulił mężczyznę - Wszyscy nazywają mnie władcą... Co to znaczy?

- Jesteś władcą.

- Ale kogo - Harry był zmieszany, już kolejna osoba mu to mówiła, a on nie wiedział, o co chodzi.

- Tego, czego ja - Wyszeptał starszy i poczochrał kruczoczarne włosy - A teraz zmykaj na lekcje.

Potter posłał mu jeszcze jedno spojrzenie, a potem wyszedł z pomieszczenia z torbą na ramieniu, którą przygotował sobie już po śniadaniu. Wzdrygnął się, gdy ktoś złapał go za ramię.

- To ty jesteś Harry - Dziewczyna, o brązowych oczach i tego samego koloru krótkich włosach uśmiechnęła się do niego, a gdy pokiwał potwierdzająco głową dodała. - Miło mi jestem Lizzy Carter.

- Harry Potter - Odparł i przywitał się z dziewczyną.

- Pójdziemy razem?

- Jasne, a co z hmm... - Harry robił się lekko różowy zdając sobie sprawę, że nie zna drugiej dziewczyny i nie ma pojęcia jak się nazywa.

- Ma na imię Lucy, ale mów jej Brownie i czeka na nas przed wyjściem - Powiedziała podekscytowana i pociągnęła go za rękę do wyjścia.

Na zewnątrz natknęli się na chudą dziewczynę o blond włosach i niebieskich oczach. Uśmiechnęła się na ich widok i machnęła na nich ręką. Puchon uśmiechnął się, wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku.

Dotarli do lochów pięć minut przed lekcją, z dziewczynami dobrze mu się rozmawiało, mimo iż czasami ich zdania się różniły to zawsze umieli się dogadać. Dzięki Brownie dowiedział się o nauczycielach, podobno profesor od eliksirów był bardzo surowy oraz wszyscy go nienawidzili, bo faworyzował dom Slytherinu. Potter był ciekawy czy naprawdę tak jest.

Weszli przed nauczycielem do klasy, która o dziwo była pusta, dziewczyny poszły usiąść do drugiej ławki, za to on usiadł w pierwszej. Lubił się uczyć, a szczególnie od kogoś, kto nie przepadał za jego bratem.

- Zaraz chyba mamy lekcje sami - Powiedziała nagle Lizzy.

- Czemu - Lucy przerwała wypakowywanie potrzebnych rzeczy i wytrzeszczyła na rówieśniczkę oczy.

- Bo w tym roku każda lekcja oprócz opieki nad stworzeniami, którą mamy wszyscy razem jest osobno, jest za mało uczniów i nauczyciele mogą uczyć każdy dom osobno, tak zarządził dyrektor - Wyjaśniła drapiąc się po głowie.

- To chyba dobrze, więcej się nauczymy - Odezwał się nagle Harry.

- Tak, ale przyznam profesor Snape lekko mnie przeraża - Przyznała Lucy.

- Na pewno nie jest taki zły - Chłopak posłał dziewczyną wymowne spojrzenie jednak później się lekko uśmiechnął.

Drzwi się otwarły, a do klasy wparował wysoki, czarno włosy mężczyzna w czarnych szatach. Odwrócił się na pięcie i popatrzył na trzech puchonów, swój wzrok dłużej zatrzymał na chłopcu, który z zaciekawieniem odwzajemnił spojrzenie.

- Witam, nazywam się Severus Snape i jestem waszym nauczycielem od eliksirów, bardzo proszę o uwagę i skupienie, oraz o niewygłupianie się chociaż wiem, że puchoni są raczej spokojni z doświadczenia - Jego głos był głęboki i zimny, Pottera przeszedł zimny dreszcz po plecach.

- Oczywiście profesorze - Odparła śmiało Lizzy - Zawsze chciałam nauczyć się eliksirów więc ze mną nie będzie problemu, zresztą z Harrym i Lucy też!

- W takim razie zaczniemy od teorii.

***********

- Och... Snape nawet nie był taki zły - Stwierdziła nagle Brownie siedząc w klasie od transmutacji.

- Było fajnie - Stwierdził Harry - Teraz wiem jak kroić i siekać.

- Och, witam nowych Puchonów - Kobiecy głos rozniósł się po sali - Jak się nazywacie?

- Jestem Lizzy Carter!

- Lucy McArtto - Odparła nieśmiało.

- Harry Potter - Powiedział.

- Miło mi was wszystkich poznać mam na imię Minerva McGonagall i będę uczyć was sztuki transmutacji - Powiedziała i wkroczyła na podest naprzeciwko ich - Zacznijmy od małej demonstracji.

***********

Potter usiadł przy stole w Wielkiej Sali, ironiom była ta nazwa, przez każdą przerwę próbował razem z dziewczynami wymyślić kto wpadł na taki dziwny pomysł.

Nałożył sobie trochę jedzenia na talerz, głównie gotowane warzywa i kawałek ryby, nie przepadał za mięsem. I słuchał opinii dziewczyn o dwojgu nauczycieli, których dziś poznali.

- Moim zdaniem źle oceniłam profesora od Eliksirów. Jest całkiem fajny - Przyznała się Brownie i wzięła łyk soku dyniowego.

- Tak, zapowiada się przyjemny rok - Zgodziła się Lizzy.

- Wiecie co jest zabawne - Zapytał nagle Potter  - To, że macie obydwie imiona na "L".

- Jesteś niemożliwy, Harry  - Zaśmiała się Carter.

Obietnica nieznajomegoWhere stories live. Discover now