Rozdział 1

45 2 0
                                    


To była najgorsza burza piaskowa jaką pamiętam.

W Królestwie Piasku zawsze się takie zdarzały.

 I mimo to tamtej nocy do naszego zamku zawitali przybysze. I tak to wszystko się zaczęło

*

Burza piaskowa szalała na zewnątrz mimo to grupka ludzi przedzierał się przez znoje pyłu. Ziarna wdzierały się w każdy najmniejszy zakamarek ich ciała wywierając ogromny ból. Tylko szaleniec wybrał by się w taką pogodę na pustynie, ale oni nimi byli. Mieli konkretny cel i byli już tak blisko. Wiedzieli, że zaraz dojdą do zamku a tam będą bezpieczni. Ich misja była na wagę złota. Dziecko, dziewczynka która teraz spokojnie spała była nadzieją ich świata pogrążonego w morzu piasku. Jednak jeśli się mylili i to nie była ona zostaną srogo ukarani.

Na horyzoncie spomiędzy fali piachu wyłoniły się zarysy fortecy. Szli dalej mimo bólu. Kiedy byli już wystarczająco blisko nie widzieli dokładnie z czego jest wykonany zamek, ale przypuszczali że z piaskowca jak wszystko na pustyni . Kiedy otworzyli wielkie drewniane wrota do środka wdarło się trochę piachu. Zamknięcie ich również stanowiło wyzwanie przy takiej pogodzie jednak dzięki ich wysiłkowi udało się. Budynek nie był pilnowany przez straże bo nikt kto groził temu królestwu nie był tak szalony by zaatakować a szczególnie w taką pogodę. Wędrowcy rozejrzeli się po wnętrzu szukając jakiejś żywej duszy w pobliżu. Ujrzeli na podłodze długi czerwony perski dywan, który był brudny przez ich przybycie. Po bokach stały filary na których znajdowały się lampy dające odpowiednio dużo światła a zarazem nadawały temu miejscu tajemniczości i magii. Zdjęli swoje gogle chroniące ich oczy oraz piaskowe kaptury i ostrożnie ruszyli na przód. Większość z nich miała czarne włosy a twarze mieli zarośnięte brodami. Było dość późno więc nie wiedzieli gdzie będą mogli kogoś zastać. Ruszyli przed siebie i poruszali się cicho, gdy nagle coś usłyszeli. Wszyscy jak jeden mąż stanęli wokół tego co niósł dziecko. Kiedy przed nimi na pupie wylądował chłopczyk o miedzianych włosach i ciemnej karnacji. Jego oczy były duże i niebieskie i spoglądały na nieznajomych. Ubrany był w niebieską bluzkę z długim rękawem a na nich miał wyszyte złotą nicią kwieciste wzory i w białe alladynki, miał bose stopy. Był młodszy od niesionej przez nich dziewczynki, miał może z 4 lata. Ulżyło im mimo to jeden z nich zapytał - Kim jesteś ?

- Och, ja powiedział radośnie chłopiec - Jestem Bahir przyszłym panem tego zamku. Wtedy mężczyźni schowali  broń i pokłonili się dziecku.

- He he cieszył się mały - Powstańcie. I tak zrobili. - Mogę w czymś pomóc?

- Tak potrzebujemy widzieć się z twoim ojcem.

- A dlaczego? Pyta dociekliwe. I spogląda na plecy mężczyzny, który trzyma na nich dziewczynkę. Widzi jej długie proste brązowe włosy i różową skórę. Natomiast ona rozbudzona przez wcześniejsze pokłony. Otwiera swoje zielone oczy i widzi chłopca i jego okrągłą twarz tak podobną do jej buzi. Wtedy z gracją zeskakuje z wysokości i staje tuż przed Bahirem.    

Królestwo Piasku -Księga WiatruWhere stories live. Discover now