Rozdział 8

10.6K 414 57
                                    

Poczułam nagle, że moje ciało unosi się do góry i ogarniające mnie ciepło. Ktoś usiadł i dalej mnie trzymał. Otworzyłam powoli oczy

-Nathan?- zapytałam po cichu ze zdziwieniem w głosie

Tylko się uśmiechnął, a ja wtuliłam się w jego tors i ponownie usnęłam.

Czułam się tak jakby bezpieczna? W jego ramionach, świetnie Cornelia czujesz się bezpieczna w objęciach porywacza. A może to mi się tylko śni?

****
Kiedy się obudziłam, było mi ciepło ale niestety nie od ciała Nathana, którego już nie było obok mnie, tylko od koca którym byłam przykryta.

Ale co się stało miałam jakieś omamy. Najpierw Joe, później ten idiota Tom, który mnie tu przyprowadził, przepraszam przyciągnął, a później nagle widziałam Nathana. Ale przecież go nie było z nami... Czy to jednak był sen?

Ciekawe kto przyniósł ten koc i mnie nim przykrył, bo na pewno nie ten skurwiel Tom, człowiek bez serca...

Usiadłam, podciągnęłam nogi do klatki i objęłam je rękoma. Ciekawe co teraz ze mną będzie, czy ktoś mnie szuka, a może dali sobie spokój... Nie zauważyłam nawet kiedy po moim policzku zaczęła spływać łza, jedna po drugiej, nawet nie miałam siły ich otrzeć, po prostu dałam im swobodnie spłynąć.

Muszę stąd jakoś uciec, nie wytrzymam tu dłużej, przecież musi być jakiś sposób na to żeby się stąd wydostać, chcę wrócić do normalnego życia, do rodziców, przyjaciół, chce żeby było jak dawniej.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk przekręcanego kluczyka w drzwiach. Moje mięśnie od razu się spieły. Zapewne przyszedł szanowny pan Tom, a może dopisze mi szczęście i będzie to Joe albo Nathan...

Schodzi schodami powoli, akcentuje każdy krok, specjalnie to robi, żebym bardziej się bała, oddech przyspiesza, serce coraz szybciej bije.

Mój wzrok spoczywa na ziemi, słyszę go jest coraz bliżej, moje serce tak wali, że na pewno on już to słyszy.

Stop Cornelia musisz pokazać mu, że się go nie boisz, że jesteś silna, nie pokazywać przerażenia. Żadnych uczuć...

Z rozmyśleń wyrwały mnie buty, które stanęły równo przede mną, miałam głowę w dół więc nie widziałam kto przyszedł, nie spojrze do góry, za nic w świecie.

Zamknęłam oczy, nie chcę patrzeć na niego. Poczułam jego oddech, kucnął siedzi naprzeciwko mnie i patrzy się mi prosto w twarz, czuję to.

-No spójrz na mnie słonko...- ten głos od którego całe ciało drży ze strachu, ale nie mogę mu tego pokazać, muszę być silna.

Otwieram powoli oczy i widzę go z tym jego szyderczym uśmiechem.

----------------------------------------------------

Hej kochani! Wlatuje kolejny rozdział, przepraszam że musieliście tyle czekać. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Dziękuję za gwiazdki i komentarze!❤❤

Nieznajomy 2حيث تعيش القصص. اكتشف الآن