5

281 12 5
                                    

Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Nie otwierając oczu sięgnęłam dłonią po szklankę stojącą na stoliczku i usiadłam, opierając plecy o wezgłowie. Upiłam jeden łyk i drugi. Dopiero po pozbyciu się pieczenia suchego podniebienia pozwoliłam sobie wziąć duży łyk wody, który tym razem zaspokoiłby moje pragnienie.

Niestety, otworzyłam oczy w tym samym momencie.

Fontanna kropel wodnych zmieszanych w nierównomiernych proporcjach ze śliną poszybowała w górę, by opaść jak burzowy deszcz na przykrywający mnie koc, moją bluzkę i książkę o już wystarczająco poniszczonych stronicach.

- Ja pierdole - rzekłam jakże oryginalnie.

Znów byłam u siebie. W swojej rzeczywistości znaczy. Nie, to też złe określenie biorąc pod uwagę, że moja "własna" rzeczywistość mogłaby być dla wielu nieco surrealistyczna. Byłam w dwudziestym pierwszym wieku.

I właśnie obudziłam się tam, gdzie zasnęłam.

- A więc to był sen - mruknęłam do siebie ni to ze smutkiem, ni z westchnieniem ulgi.

Przetarłam twarz, wycierając od razu resztki wody z mojej brody, które kapały jeszcze na koszulkę. W takich momentach byłam jak dziecko. Szkoda tylko, że nie posiadałam śliniaka.

- Całkiem niezły sen, Lis, biorąc pod uwagę to, jak się uśmiechałaś i wierciłaś - powiedziała całkiem dobrze znana mi osoba, siedząca w fotelu naprzeciw.

- Lana - jęknęłam, jakby to był najgorszy koszmar.

- Też się cieszę, że cię widzę, siostrzyczko - mruknęła, wywracając oczami na mój przejaw optymizmu. Zmieszałam się i wstałam.

- Rany, przepraszam, chyba wciąż śpię. Cieszę się, że jesteś, naprawdę - uśmiechnęłam się i uściskałam siostrę, a przynajmniej miałam taki zamiar, ponieważ ta odsunęła mnie na odległość wyciągniętej ręki.

- Może najpierw się przebierz, co? To moja nowa sukienka - odparła z przekornym uśmiechem, wskazując na swój strój.

Jak przystało na aspirującą projektantkę mody, obróciła się kilka razy, bym mogła zobaczyć jej dzieło w pełnej okazałości. I oczywiście pochwalić ją.

- Wygląda świetnie - powiedziałam, łapiąc za materiał mojej bluzki i odsuwając mokry kawałek od ciała. Lana niezadowolona skromną pochwałą, spojrzała na mnie groźnie, na co uśmiechnęłam się wymuszenie. - Naprawdę - dodałam, po czym wyminęłam ją i skierowałam się do sypialni, mrucząc pod nosem przekleństwa.

Zamknęłam za sobą drzwi, tylko po to by zaraz usłyszeć oburzone "Hej!" po drugiej stronie.

- Nieładnie jest zamykać komuś drzwi przed nosem! - krzyknęła Lana, która widocznie musiała za mną iść. - Ubierz się w coś ładnego, błagam - dodała, zapewne modląc się o to, bym nie założyła dresów albo piżamy.

Zupełnie nie wiedziałam, o co jej chodziło. Przecież to takie wygodne ubrania.

- Ja zawsze jestem ładnie ubrana - broniłam się. - Nie moja wina, że ty tego nie widzisz.

- Słyszałam to! - odkrzyknęła, po czym wparowała do pokoju akurat wtedy, gdy zarówno mokra bluzka, jak i stanik leżały na podłodze. Zakryłam się szybko dłońmi i złapałam za pierwszy materiał pod ręką czyli firankę, by się nią zasłonić.

- Lana, jasna cholera! Wypad z mojego pokoju!

Za późno zdałam sobie sprawę z błędu, jaki popełniłam, wybierając akurat to miejsce na kryjówkę.

Być Elizabeth | Duma I Uprzedzenie Inna HistoriaМесто, где живут истории. Откройте их для себя