8.

2.3K 112 27
                                    

Eileen przycupnęła na szpitalnym łóżku kuzyna. Złapała chłodną dłoń Draco i popatrzyła na jego bladą twarz i potargane włosy. Mijał szósty dzień pobytu. Pani Pomfrey była zaniepokojona, że Malfoy wciąż się nie wybudził. Pielęgniarka machnęła różdżką. Eileen dziwnie popatrzyła na nią, lecz nic się nie odezwała.

— Będzie powoli się budził. Jego stan jest lepszy, ale i tak nie myślałam, że to wszystko będzie tak długo trwać! — narzekała Pomfrey. — Dziecko, idź do profesora Snape'a i powiedz, że pan Malfoy wraca do zdrowia. — nakazała dziewczynce.

Niepewnie kiwnęła głową. Miała pewne obawy, co do tego, jak kuzyn zareaguje po wybudzeniu z prawie-śpiączki. Chciała wierzyć, że nie zaatakuje jej.

Postanowiła najpierw iść do Pokoju Wspólnego Ślizgonów i zanieść Pansy oraz Blaise'owi radosną nowinę. Zobaczyła ich siedzących przy stole i "odrabiających" prace domowe. Dosiadła się do nich. Pansy uniosła na nią pytający wzrok. Eileen opowiedziała im o wszystkim.

— Czyli już dziś będzie zdolny do jakiegokolwiek kontaktu? — zapytała Parkinson, nagle zaciekle rysując coś piórem na pergaminie. Zarumieniła się.

— Dopiero to powiedziałam, Pansy. Ogłuchłaś? — warknęła Eileen.

— Starczy, Eileen. Nie unoś się. — uciszył ją Blaise. — Idź do Snape'a, bo potem będzie, że on nic nie wie.

* * *

Nadine kręciła się pod obrazem Grubej Damy. Miała zamiar odwiedzić Harry'ego, ale bała się reakcji innych Gryfonów. Gdy zobaczyła, że właśnie w jej kierunku idzie jej koleżanka, Luna Lovegood, postanowiła ją zaczepić.

— Cześć! — przywitała się nieśmiało, zauważając, że blondwłosa Krukonka znów ma kolczyki-rzodkiewki. Spojrzała na Nadine przez kolorowe okulary. Następnie je ściągnęła i uśmiechnęła się promiennie.

— Nadine Edwards? Co ty tu robisz? — zapytała rozmarzonym głosem. Nadine stwierdziła, że rama obrazu Grubej Damy była bardzo interesująca i wbiła w nią wzrok.

— Eee... idę do Harry'ego.

Skinęła głową i wypowiedziała hasło, które Nadine przyjęła z niemałym zdziwieniem.

Gryfoni mają najlepsze tyłki!

Gruba Dama wpuściła dziewczyny w otchłań obrazu i po chwili znalazły się w czerwono-złotym pomieszczeniu. Harry, Ron i Hermiona jakby na nich czekali, co wcale nie ułatwiło zadania Nadine. Nim Krukonka zdążyła zareagować, miała wciśnięty nos w loki Hermiony. Poklepała ją nieśmiało po plecach. Następnie została przyciągnięta przez Harry'ego, potem przez Rona. Popatrzyła na Lunę, która oglądała brelok zwisający z kominka. Wywróciła oczami. Nadine przytuliła się jeszcze z Ginny, Deanem i Seamusem. Mimochodem usłyszała strzępek rozmowy Złotej Trójcy.

— Hermiona, nie uważasz, że powinniśmy się w końcu dowiedzieć o co chodzi?! — rzucił Harry, dziwacznie gestykulując.

— O nic nie chodzi, Harry! Ubzdurałeś coś sobie! — pisnęła Hermiona.

— Po co Sami-Wiecie-Komu byłby potrzebny taki Malfoy? — dodał Ron.

„Jeśli mam odwrócić ich uwagę od niego, to to właśnie ten moment", pomyślała Nadine. — Hej! A może wyjdziemy gdzieś? Zapomnicie o Malfoyu, wyluzujecie się! — zapytała.

— Tak, tak, Nadine, uważam, że to świetny pomysł — Granger spojrzała wymownie na Harry'ego. — Gdzie i kiedy?

— Najbliższe wyjście do Hogsmeade? — zaproponowała. — Pójdziemy do Trzech Mioteł.

Rama obrazu wpuściła jeszcze jedną osobę. Był to mulat, Ślizgon. Blaise Zabini. Miał obrzydzony wyraz twarzy, gdy pod jego stopami przemknął jakiś pierwszoroczniak.

— Edwards, Snape cię wzywa.

Magia gwiaździstej nocy || Draco MalfoyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora