29.

1.5K 77 16
                                    

Wszyscy spakowani o godzinie siódmej rano czekali na Express-Hogwart na stacji Hogwart-Hogsmeade. Nadine z podekscytowaniem mówiła Katherine i Lunie o tym, jakie plany ma na ferie. Miała tyyyyyle planów, a i tak pewnie skończy się na tym, że nic nie będzie robiła.

Luna i Katherine dowiedziały się o zajściu na trzecim piętrze między Nadine i Draco. Cicha woda brzegi rwie... Nikt nie spodziewałby się, że dziewczyna, która nienawidziła choćby na niego patrzeć, zacznie z nim kręcić.

— Zamierzasz powiedzieć Martinie? — zapytała Luna.

— Sama się dowie — mruknęła Katherine.

Balamonte stała około dziecięciu metrów od nich. Na pewno nie słyszała rozmowy, choć zapewne bardzo by chciała. Unikały się wzajemnie. Kto by odzywał się do osoby, która cały czas się drze? Na pewno nie spokojne Krukonki.

— Myślę, że nieźle byłoby, jakby zobaczyła mnie z nim — parsknęła Nadine. — O, tak jak teraz — dodała, zauważając Malfoya idącego do niej z uśmiechem na twarzy.

Kątem oka Nadine obserwowała Martinę. Dziewczyna śledziła wzrokiem Draco, a gdy zobaczyła, że idzie on do Edwards, pobladła i zacisnęła usta. Draco – żeby nie robić dramatycznych posunięć – nachylił się nad Nadine i, że był od niej o jakąś głowę wyższy, wyszeptał nad jej głową:

— Spotkamy się we ferie?

— Jasne. Napiszesz do mnie?

— A mam jakieś inne wyjście? — uśmiechnął się i pocałował ją w czubek głowy, po czym poszedł do Blaise'a (który połykał wzrokiem stojącą parę metrów od niego Ginny) i Teodora. O dziwo, Pansy odczepiła się na chwilę od Draco, by zacząć pasożytować na siostrach Greengrass.

Gdy odszedł, Nadine miała na ustach tak szeroki uśmiech, że kąciki ust miała chyba za uszami. Martina zabijała ją spojrzeniami. Chyba znów zaczęła płakać. "Cóż, prawda boli, słońce", zakpiła w myślach Nadine.

Wsiedli do pociągu. Katherine z Luną i Nadine zajęły jeden przedział. Chciały dużo rozmawiać. W końcu na King's Cross mieli być dopiero za dwanaście godzin.

— Cormac McLaggen jest boski — wypaliła Katherine, ledwo siadając na kanapie.

— Ale chyba zajęty Hermioną — powiedziała rozmarzonym głosem Luna. — Ostatnio widziałam, jak z nią poszedł do Hogsmeade. Chyba się całowali.

— Co? — Katherine wypuściła jęk zawodu. — O nie.

— Mnie się podoba Harry. Jest uroczy, ale ślepo zapatrzony w Ginny, która lgnie do Blaise'a Zabiniego ze Slytherinu — Luna wyjęła z torby jakieś ciastka. — Ciasteczko?

— A poproszę — Nadine wzięła do ręki pierniczka i przyjrzała się jego kształtowi. Był brązową gwiazdką. — Blaise i Ginny... przecież to nie ma szans na...

— Cześć, nie przeszkadzamy? — Drzwi do przedziału otworzyła młoda Weasley trzymając za dłoń ciemnoskórego Ślizgona.

Wpadli tylko na chwilę, jak się później okazało. Pogadali chwilę, Luna poczęstowała ich piernikami i poszli, zostawiając dziewczyny same.

— Wytrzymasz bez Malfoya dwa tygodnie? — zapytała Katherine.

— Będziemy się spotykać w ferie. Tak mi obiecał, przynajmniej. — odpowiedziała Edwards, przeczesując szczotką włosy.

— Jesteście w ogóle razem?

— Pewnie, że są, inaczej nie miałoby to... — mówiła Luna, ale Nadine jej przerwała.

— Nie. Jeszcze nie.

Dziesięć minut później postanowiły, że pójdą spać. Były zmęczone, ponieważ musiały wcześnie dziś wstać.

Magia gwiaździstej nocy || Draco MalfoyWhere stories live. Discover now