023 "Chyba już mamy odpowiedź"

1K 44 20
                                    

Violetta's Pov

- Cześć kochanie, cześć Viola - Leon podszedł do nas i uśmiechnął się.

- To ja będę zmykać - odchrząknęłam i chciałam już wstać i się oddalić, ale Rosa jednym ruchem pociągnęła mnie za ramię tak, że stanęłam i byłam ustawiona do nich przodem.

- Zostań - zwróciła się do mnie, a następnie spojrzała na swojego chłopaka- Leon ja.. muszę coś ci powiedzieć. - zaczęła, a chłopak obserwował ją ze zmarszczonymi brwiami - Ja wyjeżdżam - powiedziała cicho, a Verdas patrzył na nią tak jakby właśnie zamarzł.

- Kiedy? - odezwał się po minucie ciszy.

- Za trzy dni - ukryła twarz w dłonie - przepraszam, naprawdę przepraszam.. - załkała.

- I dopiero teraz mi o tym mówisz? Rosa powiedz szczerze, czy ja w ogóle coś o tobie wiem? - rozłożył ręce i patrzył na nią oczekująco.

- Jeżeli bym ci powiedziała, że nie mam rodziców i, że jestem na utrzymaniu moich wujków nie chciałbyś ze mną być - powiedziała patrząc mu prosto w oczy - zresztą i tak zniszczyłam związek twój i Violetty - dodała, a następnie opadła na ławkę.

- Nie wierzę, że sobie tak o mnie pomyślałaś. Roxy, cholera! Chyba jestem twoim chłopakiem i zaufanie w związku to podstawa! - wybuchnął. Chciałam się wtrącić, że on sam nie jest święty, jednak czerwonowłosa mnie wyprzedziła.

- Przepraszam, okej? Nawet nie wiesz jak mi jest ciężko, bo zżyłam się z każdym z was przez te pół roku, a teraz nawet nie chcę wiedzieć co będzie jak wyjadę - starła łzy spływające po jej policzkach.

- Kiedy wiedziałaś już o tym, że wyjeżdżasz? - podniósł brew do góry.

- Miesiąc temu - wymruczała cicho, a szatyn prychnął.

- Świetnie, wspaniale. Dziękuje, że przez ten cały czas byłaś ze mną stuprocentowo szczera - skończył, a następnie oddalił się od nas szybkim krokiem. Odruchowo postawiłam krok w tamtym kierunku, w którym zaczął odchodzić.

- Idź za nim - odezwała się dziewczyna, a ja po lekkim zawahaniu ruszyłam za Leonem.

- Leon! - wołałam, a chłopak nawet się nie odwrócił - Leon, stój! - podbiegłam i złapałam go za ramię, a następnie odwróciłam w moją stronę.

- Czego chcesz? Może ty chcesz mi coś powiedzieć? - patrzył na mnie z wściekłością w oczach.

- Postaw się na miejscu Roxy, ciężko jest jej stąd wyjechać, a ty tylko pogarszasz sytuację -westchnęłam, a on zaśmiał się gorzko.

- Gdybym wiedział o tym miesiąc wcześniej zareagowałbym inaczej, ale powiedziała mi to do cholery trzy dni przez wyjazdem! - podniósł głos.

- Nie krzycz - starałam się go uspokoić.

- Jak nie krzycz? Ty w ogóle wiesz jak człowiek się czuje kiedy ważna osoba wyjeżdża?

- Tak i wiem wiele więcej, ale do cholery jesteś chłopakiem Rosy po to żeby ją teraz wspierać, a nie przysparzać jej więcej problemu! - podniosłam głos. Nie dam sobie w kaszę dmuchać.

- Trzy dni przed wyjazdem? Violetta, w ogóle wiesz co mówisz? - przymrużył oczy i przyłożył palec do skroni, a następnie popukał nim.

- Jeżeli ją teraz tak zostawisz w takim stanie to nie jesteś godny mieć jakiejkolwiek dziewczyny - wysyczałam, a następnie odeszłam od niego na zajęcia.

***

Siedziałam na lekcji z Pablo i słuchałam go z niesamowitym skupieniem, mówił o przedstawieniu na koniec pierwszego semestru, które będzie już w następnym tygodniu, a w tym mam ponad trzy próby z Leonem. Dzisiaj, jutro i pojutrze.

- Dziękuje wam za lekcję, idźcie na przerwę - ocknęłam się i wzięłam swój pamiętnik i razem z przyjaciółmi wyszłam na korytarz.

- Wiecie gdzie jest Roxy? - spytał Maxi, kiedy szliśmy w stronę szafek.

- Chyba już mamy odpowiedź - odezwałam się i wzrokiem wskazałam na wejście do Studia, gdzie z walizkami stały Roxy i Fausta. Nie miały czasem wyjechać dopiero za trzy dni?

- Rosa, Fausta? - odezwał się zdziwiony Broadway.

- Chcieliśmy się z wami pożegnać.. i powiedzieć pewną prawdę. Otóż.. ja nie mam rodziców, a Fausta to moja kuzynka. Jej rodzice przygarnęli mnie pod swoje skrzydła po śmierci moich rodziców i kiedy pojawia się lepsza oferta pracy, a zdarza się to rzadko wyruszamy w inne części kontynentu jak nie świata. I tak jest też teraz. Przepraszam wszystkich, że nie powiedziałam tego wcześniej, ale było mi trudno, a co dopiero by było gdybym powiedziała to wam. Bardzo się z wami zżyłam przez te pół roku pobytu tutaj i na pewno o was nie zapomnę. Jesteście jedynymi z najlepszych osób jakie poznałam - podeszła do nas razem z Faustą i przytuliła. Stanęliśmy w grupowym uścisku, a po chwili usłyszałam cichutkie łkanie czerwonowłosej. Jednak też będzie mi jej w pewien sposób brakować.

- Wyjeżdżamy i jestem pewna, że wszyscy razem spotkamy się nieprędko. Kocham was wszystkich - dodała, kiedy się wszyscy odsunęliśmy. Nikt się nie odzywał, każdy był w szoku. - musimy już iść, będę tęsknić - mówiła, a następnie chwyciła walizkę za rączkę i zaczęli kierować się ku schodom. Ruszyłam za nią.

- Roxy - powiedziałam, a ona zatrzymała się i odwróciła w moją stronę - rozmawiałaś z Leonem?

- Nie - odpowiedziała cicho.

- Rosa, - w zasięgu mojego wzroku pojawił się szatyn, dziewczyna odwróciła się tym razem w jego stronę i patrzyła na niego - przepraszam, nie powinienem był. Po prostu spróbuj mnie zrozumieć, nie łatwo było mi z tym, że wyjeżdżasz.. i to jeszcze teraz? - zmarszczył brwi.

- Nie przepraszaj, rozumiem cię. Przesunęłam wyjazd już i tak nie ma sensu dłuższe przebywanie tutaj, wiesz? Leon, - podeszła i stanęła centralnie przed nim - kocham cię i nigdy cię nie zapomnę - powiedziała, a następnie go pocałowała. Chłopak jedynie przyciągnął ją bliżej siebie, a ja odwróciłam wzrok i natrafiłam na Francescę i innych, którzy obserwowali tą sytuację z zaciekawieniem.

- I.. nie chcę ci utrudniać życia, lepiej będzie jeżeli ze sobą zerwiemy - dodała, a chłopak westchnął. Po chwili jednak przytaknął na znak, że rozumie.

- Będę tęsknić - odezwał się, a następnie przytulił Macarenę. Przygryzłam wargę, powoli łzy zaczęły napływać mi do oczu.

- Cześć - pożegnała się Roxy i pomachała do reszty. Oddaliła się wraz z Faustą, a ja obserwowałam jak odchodzą. Kto by się spodziewał, że to właśnie tak się skończy?

Że Roxy wyjedzie, zostawi Leona, a on? A miłość? Może jednak on wcale nie był w niej zakochany? Podobno jeżeli coś się kocha to należy puścić to wolno, żeby mogło żyć dalej jeśli tego chcę.

Podeszłam do Leona.

- Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło - uśmiechnęłam się lekko, a Verdas spojrzał na mnie. Nie widziałam w jego oczach łez, a raczej pogubienie? pustkę?

- Dziwi mnie to, że akurat ty do mnie to mówisz - włożył dłonie do przednich kieszeni.

- W końcu przyjaciele sobie pomagają - odparłam i wzruszyłam ramionami. Moglibyście sobie pomyśleć, że skoro Rosa wyjechała to miałabym spore szansę u Leona, ale to nie ta bajka. Rozdział z Leonem dobiegł końca i to, że jesteśmy przyjaciółmi nie przejdzie na większy etap. Ale obawiam się, że znowu zacznę go kochać o ile już tego nie zrobiłam.

Po krótkiej rozmowie z Leonem wróciłam do reszty moich znajomych, którzy ku mojemu zdziwieniu nie pożegnali się z Roxy.

- Mogę spytać czemu nie pożegnaliście się z Roxy? - skrzyżowałam ramiona.

- Wiedzieliśmy o tym od Camili - odezwał się Andreas. Przyznałam im rację. Następnie po tym ruszyliśmy na dalsze zajęcia. Do końca dnia nie widziałam już nigdzie Leona.

***

Od miłości do nienawiści | leonetta Where stories live. Discover now