1. Znajomi nazywają mnie Izzie

63 8 0
                                    

Siedziałam w holu, wpatrując się w plakaty wiszące na ścianach mojego akademiku. Większość z nich już widziałam na dniach otwartych, ale pojawiło się kilka nowych reklam bractw, do których zapraszają na podstawie jakiegoś śmiesznego detektywistycznego śledztwa robionego przez przewodniczących. W zasadzie to cieszyłabym się z zaproszenia, ale tyle samo satysfakcji dałoby mi najzwyczajniejsze poznanie paru osób, z którymi będę mogła spędzać czas. Oczywiście poza Alexem, bo on na tą chwilę jest chyba najpewniejszą osobą w moim życiu. Jestem cholernie szczęśliwa, że dostaliśmy się na tą samą uczelnię, bo bez niego umarłabym ze strachu. Odkąd pamiętam zawsze chodziliśmy do jednej klasy i zawsze lądowaliśmy w tych samych grupach, choć na początku średnio się polubiliśmy, bo wyzywał mnie od rudzielców. Oczywiście nie mam mu tego za złe, bo mieliśmy wtedy po dziesięć lat. Nasz przełomowy moment był w ósmej klasie, kiedy robiliśmy projekt na plastykę. Okazało się, że całkiem dobrze rysuje i dzięki niemu dostaliśmy szóstki. Jeśli chodzi o mnie, nie posiadam żadnego talentu. Próbowałam wszystkiego po trochu i nigdy nie potrafiłam zostać przy niczym dłużej niż kilka tygodni, ale mi to nie przeszkadza. Zauważyłam, że Alex pojawił się przede mną z wielką torbą na ramieniu i odruchowo uśmiechnęłam się na jego widok.

,,Już myślałam, że będę musiała iść sama po kluczyk." Wstałam i przytuliłam przyjaciela,ucieszona na jego widok.

,,Tato musiał znaleźć miejsce parkingowe i przypomnieć mi o bezpiecznym seksie." Zaczął się śmiać i ścisnął mnie tak mocno, że aż straciłam oddech. ,,Myślisz, że dadzą nam wspólny pokój?"

"O ile ostatnio nie zmieniałeś płci to nie sądzę." Rzuciłam żartobliwie, kierując się w stronę informacji.

,,Jak się nazywasz kochanie?" Zapytała Pani z recepcji.

,,Isabelle Thompkins." Przedstawiłam się, posyłając ciepły uśmiech.

,,Dzielisz pokój numer 116 z Mayą Collins. Jeszcze się nie zameldowała, ale to na pewno miła dziewczyna." Uśmiechnęła się, podając mi kluczyk z plastikowym numerkiem ,,Twój chłopak też przyszedł się zameldować?"

,,Przyjaciel." Poprawił ją. "Alexander Monagham."

Już tyle razy brano nas za parę, że to dla nas już nic dziwnego.

,,Proszę bardzo. Imienia i nazwiska Twojego współlokatora jeszcze nie otrzymałam, ale rzadko się zdarza pojedynczy pokój, więc się nie martw." Podała drugi kluczyk, wpatrując się w ekran komputera. ,,O ile się nie mylę macie pokoje naprzeciwko siebie, więc się nie zgubicie." Głośno się zaśmiała i wskazała nam kierunek, w którym mamy się udać.

Dotarcie do pokojów zajęło nam zaledwie kilka minut. Od razu po przejściu przez próg rzuciłam bagaże na podłogę i rzuciłam się na łóżko, które znajdowało się tuż przy oknie. Uśmiechnęłam się do siebie i głęboko westchnęłam, patrząc w biały sufit. Usłyszałam jak ktoś grzebie kluczem w zamku i szybko zerwałam się z łóżka w stronę drzwi. W progu pojawiła się roześmiana brunetka, która była ubrana jakby była gotowa na imprezę.

,,Jestem Maya." Zapiszczała z radości i mocno mnie przytuliła. ,,Ty to pewnie Isabelle? Nie mogłam się doczekać aż Cię poznam. Śliczna szminka!"

,,Bardzo miło mi Cię poznać. Tak, ale znajomi mówią na mnie Izzie." Przywitałam się z dziewczyną. Wydawała się być bardzo otwarta, odrobinę mnie onieśmielała, ale starałam się za nią nadążać.

,,Co zakładasz na imprezę?"Zapytała i zlustrowała mój strój spojrzeniem. ,,Mam nadzieję, że nie idziesz w spodniach. To pierwszy dzień i trzeba pokazać się z jak najlepszej strony." Dokończyła zdanie i zaczęła wnosić torby pełne ubrań do pokoju.

,,Na imprezę?" Lekko się zdziwiłam. ,,Nie słyszałam o niej." Wytłumaczyłam i uniosłam brew ku zdziwieniu. Pewnie można było się domyślić, że urządzą coś na powitane pierwszaków, ale myślałam, że poczekają chociaż aż się zaaklimatyzujemy na kampusie.

,,Tak, organizują ją dwa bractwa,których domy stoją obok siebie. Jestem obeznana, bo w wakacje byłam tutaj u kuzynki. Jest przewodniczącą." Próbowała mi wytłumaczyć. ,,Te imprezy to chyba najlepszy aspekt studiów tutaj." Zażartowała, a przynajmniej myślę, że miał to być żart.

Przyglądałam się dziewczynie,wypakowującej ubrania z ogromnych walizek i próbowałam jakoś przetworzyć jak zmieści to wszystko w szafie. Nagle ktoś zapukał i uchylił drzwi do pokoju.

,,Izzie, skoczymy coś zjeść?"Zaproponował, wysuwając się zza drzwi. ,,O, cześć." Zauważył moją współlokatorkę i podszedł do niej nie tracąc czasu. ,,Nazywam się Alex." Przedstawił się, uśmiechając się szeroko.

,,Maya." Odwzajemniła jego uśmiech i posłała mi zaciekawione spojrzenie.

,,Poczekam na zewnątrz." Oznajmił po chwili i wyszedł z pokoju, nie odrywając od niej wzroku. Nie ukrywam, że było to dla mnie odrobinę dziwne, bo nigdy wcześniej nie flirtował przy mnie z dziewczyną. Choć możliwe, że przesadzam z tym flirtem. Pewnie chciał być dla niej miły.

Maya podeszła do mnie i wytrzeszczyła oczy. ,,To Twój chłopak? Ale ciacho!"

,,Nie, to tylko przyjaciel." Odparłam, wybuchając śmiechem. ,,Nie ma dziewczyny." Dodałam,momentalnie wywołując uśmiech na jej twarzy.

,,Koniecznie musisz zaprosić go na imprezę."

,,Pewnie, możemy iść w trójkę. I tak nikogo tu nie znamy." Zgodziłam się i schyliłam się do torby, żeby przygotować sobie sukienkę.

Trochę podekscytowałam się wyjściem,bo ostatnia impreza na jakiej byłam to imieniny ciotki, a tam nie dzieje się zbyt wiele. Nie licząc wujka, który co roku prosi mnie o wolny taniec do My Heart Will Go On i podczas refrenu zaczyna tańczyć jak Magic Mike. Nie sądzę, że ktokolwiek jest w stanie przebić to upokorzenie. Na szczęście nikt poza mną nie ma tam telefonu z dostępem do internetu, bo byłabym najsławniejszą laską na uczelni. Na samą myśl skrzywiłam się i wywróciłam oczyma.

,,Nie spakowałam sukienki, którą kupiłam przed wyjazdem." Powiedziałam do siebie i wpadłam w panikę. ,,Cholera!" Przeklęłam i złapałam się za głowę. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Zresztą jak zawsze.

Maya mnie usłyszała i postanowiła udać się na ratunek. ,,Nie przejmuj się, zaraz Ci coś znajdę. Przywiozłam ze sobą cały butik." Zażartowała i kontynuowała grzebanie w stercie ciuchów. ,,W tym będziesz wyglądać zabójczo." Wyjęła czerwoną sukienkę, która długością bardziej przypominała top.

,,Jesteś pewna, że to sukienka?" Zapytałam pół żartem, pół serio i przymrużyłam oczy żeby oddać powagę sytuacji.

,,Tak. Zaufaj mi. Będziesz wyglądać jak milion dolarów." Przekonywała mnie, przykładając mi ją do ciała ,,Przymierz ją i zobacz jak na Tobie leży, ale powinna być w porządku."

,,Okej, ale zrobię to później, bo Alex na mnie czeka." Oznajmiłam. ,,Dziękuję Ci za pomoc,jesteś najlepszą współlokatorką na świecie!" Podziękowałam radośnie i mocno ją przytuliłam. ,,Jestem Twoją dłużniczką. Do zobaczenia później." Pożegnałam się, założyłam kurtkę i wyleciałam z pokoju jak strzała.  

How I Met Your RoomateWhere stories live. Discover now