3. Wspólny znajomy

29 6 1
                                    

Powoli otwierałam oczy, delikatnie przekładając się na drugi bok żeby nie obudzić Alexa. Zsunęłam z siebie kołdrę i jeszcze pół przytomna wyjęłam nogi na zewnątrz. Zmęczenie zamykało mi oczy i namawiało mnie do powrotu do snu, ale było mi szkoda dnia. Przetarłam oczy i zobaczyłam, że ktoś leży w łóżku pod ścianą. To pewnie ten tajemniczy współlokator. Próbowałam mu się przyjrzeć, ale pościel zasłaniała mu twarz. Dookoła niego leżała sterta ciuchów i telefon, który bez przerwy wibrował. Wstałam i ruszyłam po swoje ubrania. Nie mogłam znaleźć drugiego buta, więc schyliłam się i zaczęłam przeszukiwać przestrzeń pod łóżkami.

,,Wróciłaś dokończyć to co wczoraj zaczęłaś?" Usłyszałam z góry głos, który przyprawił mnie o dreszcze. Podniosłam głowę spod łóżka najwolniej jak było to możliwe, by przeciągnąć ten moment. Byłam pewna, że to ten chłopak z wczoraj.

,,Już nie jesteś taka rozmowna, co?" Położył się na plecach i wsunął ręce za głowę jakby ten monolog go relaksował. Nie zdradzał sobą żadnych emocji. ,,Ale widzę, że znalazłaś sobie zastępstwo." Burknął pod nosem i wskazał głową na śpiącego współlokatora.

,,Właściwie, co wczoraj się stało?" Zapytałam, obawiając się odpowiedzi. Wymagało to ode mnie naprawdę dużej odwagi. ,,Ale proszę, mów ciszej."

Usiadłam ukradkiem na jego łóżku i nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. Wyłonił górną część ciała zza białej kołdry i usiadł, by być na równi ze mną. Gwałtownie przysunął się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość.

,,Zrobiłem coś, czego Twój chłopak nie potrafił zrobić." Wyszeptał, odgarniając mi kosmyk włosów za ucho. Siedziałam w bezruchu, gdy on przypatrywał mi się z bliska. Przeszedł mnie kolejny dreszcz. ,,Zabrałem Cię na górę, bo chciałaś tam ze mną iść." Kontynuował, znajdując się coraz bliżej moich ust. ,,A wtedy... Zwymiotowałaś na moją nową koszulę i zaproponowałaś mi w zamian swoją sukienkę, ale czerwień to nie mój kolor." Oznajmił, po czym zaczął się stopniowo odsuwać. Parsknął śmiechem, gdy zobaczył moją zdziwioną minę i wrócił do poprzedniej pozycji, zakładając ręce za głowę.

,,Nie uprawialiśmy seksu." Powiedział obojętnie. ,,Ale jeśli zmienisz zdanie to wiesz gdzie mnie szukać." Rzucił z nonszalanckim uśmiechem na ustach, po czym puścił mi oczko.

Mój mózg jeszcze przetwarzał dane i próbowałam pozbierać do kupy wszystkie myśli, które zaplątały mi głowę. Wyjaśniła się sprawa tajemniczego wieczoru, ale w mojej głowie pojawiło się kilka nowych pytań, nad którymi wolałabym się w tej chwili nie zastanawiać. Ten chłopak działał mi na nerwy, ale suma summarum było to całkiem zabawne. Przynajmniej dla niego. Nie wiem jak czuć się z tym, że ktoś tak wykorzystuje moją wrodzoną naiwność, ale jakby nie patrzeć to nie zrobił nic złego. Poza dawaniem mi aluzji, że straciłam z nim swoje cenne dziewictwo. Tyle dobrze, że to mi się przy nim nie wymsknęło, bo mógłby się z tego nabijać. Zresztą, czym ja się przejmuję? Zakończyłam monolog, który prowadziłam w myślach sama ze sobą i wstałam z łóżka, nie patrząc się za siebie. Zebrałam ciuchy i wyszłam, po cichu domykając za sobą drzwi. Oparłam się o ścianę w korytarzu i podziękowałam samej sobie za to, że wymiotuję po pijaku, po czym weszłam cichutko do swojego pokoju.

,,Zaszalałaś już pierwszego dnia?" Maya wyjawiła się zza ściany i zaczęła obsypywać mnie pytaniami. ,,Z kim to zrobiłaś?"

,,Nic z tych rzeczy, nigdy więcej." Zaprzeczyłam, wywracając oczami z zażenowania. Wstydziłam się przyznać tego przed samą sobą, a co dopiero opowiadać o tym drugiej osobie.

,,Trochę poniosła mnie impreza i nie udało mi się nikogo poznać, a spałam z Alexem." Podsumowałam, rzucając się na łóżko sztywno jak kłoda.

,,Przespałaś się z Alexem?" Wytrzeszczyła oczy i otworzyła szeroko usta w zdumieniu.

,,Boże, nie!" Szybko zaprzeczyłam zanim zdążyła uraczyć mnie karcącymi spojrzeniami. ,,Spaliśmy w jednym w łóżku. Mówiłam, że tylko się przyjaźnimy." Tłumaczyłam, próbując uniknąć niezręczności. Miałam wrażenie, że wpadł jej w oko, więc nie chciałam się narażać. Była dla mnie bardzo miła odkąd ją poznałam, a przyjaciółka przyda mi się w tym domu wariatów.

Po kilku minutach mnie olśniło i zerwałam się do łóżka Mayi. W końcu jest strasznie towarzyska i ma tutaj dużo znajomych. Może wie kim jest ten chłopak, który sobie ze mną pogrywał.

,,Kojarzysz może współlokatora Alexa?" Napomknęłam, próbując nie wzbudzić żadnych podejrzeń.

,,Jacka?" Odpowiedziała niemalże po sekundzie, podśmiewając się pod nosem. ,,Poznałam go wczoraj na imprezie. Słyszałam, że był tak pijany, że na siebie zwymiotował." Śmiała się tak mocno, że prawie zakrztusiła się własną śliną. ,,Najśmieszniejsze jest to, że to była koszula była warta cztery tysiące dolarów." Na chwilę przestała się śmiać żeby zaczerpnąć powietrza, po czym ponarzekała na niego pod nosem.

,,Przynajmniej jest przystojny. Nie jestem pewna, ale chyba się z nim całowałam." Przypomniała sobie. Imponowało mi to jak bardzo było jej do czyich ust wkłada język i nie mówię tego złośliwie. Chciałabym mieć tyle dystansu do siebie, bo sama dalej przeżywam ten pocałunek. ,,Albo z kimś w podobnej koszuli." Dodała niepewnie, po czym sięgnęła po swój telefon. ,,Powinnam gdzieś mieć zdjęcia z imprezy."

,,Może lepiej ich nie oglądajmy." Zaproponowałam z wyraźnym poczuciem winy w głosie. Ostatnie co było mi potrzebne to wspominanie tej nieszczęsnej imprezy. Nigdy więcej alkoholu.

Rozmawiałyśmy do czasu, kiedy do pokoju wszedł Alex. Przywitał się z Mayą i zajął moje miejsce obok niej, a ja poszłam zmyć z siebie wstyd, który pozostał na mnie po tej nocy. Musiałam tylko załatwić jeszcze jedną rzecz.

,,Alex, mogę na chwilę pożyczyć Twój kluczyk? Zostawiłam u Ciebie kolczyki." Skłamałam, żeby dostać się do pokoju.

,,Pewnie." Rzucił mi kluczyki. Zanim wyszłam z pokoju szybko przejrzałam się w lustrze i poprawiłam makijaż na miarę swoich możliwości. Trochę obwiniam siebie sprzed kilku godzin za nie zrobienie demakijażu, bo wyglądam jakbym znowu miała dwanaście lat i bawiła się kosmetykami mamy.

Zapukałam przed wejściem i powoli uchyliłam drzwi w obawie, że zobaczę coś czego nie powinnam. Jack był już na nogach. W ogóle nie wyglądał jakby imprezował do rana. Miał starannie ułożone włosy, świeżą, nieobrzyganą koszulę, wsuniętą w spodnie i czyste buty. Jego twarz też wydawała się jakaś przyjemniejsza. Może to kwestia tego, że dowiedziałam, się, że nie jest taki zły jak sobie to wmówiłam. Po chwili zauważył moją obecność i zaczął spoglądać na mnie z zaciekawieniem.

,,Jednak przemyślałaś moją propozycję." Podszedł do mnie i próbował zdominować mnie swoim hipnotyzującym spojrzeniem. Znowu zamarłam i zapomniałam po co przyszłam, ale tym razem byłam na tyle trzeźwa, by wybrnąć z sytuacji.

,,Słyszałam, że zwymiotowałeś sobie na koszulę. Dziękuję, Jack." W mojej głowie brzmiało to lepiej, ale liczą się intencje.

,,Skoro sprawia Ci to przyjemność mogę to robić częściej, ale nie spakowałem tyle ubrań na zmianę." Odparł żartobliwie, nie odrywając ode mnie wzroku. ,,Widzę, że już wszystkiego się o mnie dowiedziałaś." Zaciekawił się i znowu przybliżył się jakby czekał na jakiś ruch z mojej strony.

,,Mamy wspólną znajomą." Nie chciałam się tłumaczyć.

,,W porządku, Izzie." Wzdrygnęłam się, gdy wypowiedział moje imię. Skąd je znał?

,,Skąd znasz moje imię?"

,,Wspólny znajomy." Drażnił się ze mną. ,,Miło było Cię poznać po raz trzeci Isabello." Fakt, że znał moje pełne imię był trochę przerażający, ale jego nienaganna aparycja nadrobiła szkody wyrządzone mojej psychice. Minął mnie i wyszedł z pokoju, nie mówiąc nic więcej. Rozejrzałam się dookoła w niemocy i wróciłam do siebie wziąć prysznic.

,,Poznałam Twojego współlokatora." Oznajmiłam Alexowi, wchodząc do łazienki jakby nigdy nic.

How I Met Your RoomateWhere stories live. Discover now