1 - He

5.1K 327 67
                                    



Osoba klęcząca przede mną, okazała się wcale nie dziewczyną, za którą jeszcze chwile temu ją uważałem. Był to chłopak, może w moim wieku o niesamowitych oczach i twarzy jak lalka. Działałem pod wpływem impulsu, nie wiem, co mną kierowało, ale w momencie, w którym nasz wzrok się skrzyżował, z mojej głowy odleciało wszystko. Głębia tych oczu mnie zaczarowała i w jednym ułamku sekundy powiedziałem coś zupełnie niekontrolowanego.

Mam na własność osobę, a właściwie blond chłopaka o anielskiej urodzie.

Otrząsając się z szoku zabrałem pieniądze wrzucając je na tył samochodu. Podszedłem do chłopaka i pociągnąłem go do góry. Zobaczywszy jego związane ręce rozerwałem sznurek i zacząłem ciągnąć go  do auta.

-Nie szarp się. – Powiedziałem dosadnie i wepchnąłem go do samochodu, na miejsce pasażera.

Usiadłem wygodnie i ruszyłem z piskiem opon w drogę powrotną do domu.

Cisza w samochodzie jakoś mnie niespecjalnie krępowała, ale nie chciałem, żeby... No właśnie kto? Jak on ma na imię, bo wypadało by je znać, skoro ma teraz ze mną przebywać. Postanowiłem o to zapytać, bo jak na razie to tylko siedzi odwrócony do mnie i patrzy zawzięcie w szybę.

-Jak masz na imię? - Spytałem normalnym głosem, pozbawionym jakiejkolwiek złośliwości.

-Wypuść mnie. – Po chwili milczenia odpowiedział, ale nie na moje pytanie, co mnie nieco zdenerwowało, bo nikt się do mnie tak lekceważąco nie zwraca.

-Nie takie było moje pytanie, uważaj sobie. Jeżeli będziesz grzeczny to nic ci się nie stan...

-Jimin... Park Jimin. – No i jeszcze mi bezczelnie przerywa, co za... Ale jakie on ma wielkie usta...

-Ja jestem...

-Wiem kim jesteś, ale nie wiem, co ja tutaj robię i gdzie mnie wieziesz. Posłuchaj, pojedźmy do jakiegoś banku, dam ci te 200 tysięcy i mnie wypuścisz, okay?

-Chyba sobie żartujesz, zamknij te swoje pulchne usteczka i łaskawie przestań się odzywać, bo zaczynasz mnie irytować, a wtedy robię się niemiły... Bardzo niemiły.

Chłopak jedynie prychnął na moją wypowiedź i powrócił do wpatrywania się w okno. Nie powiem, bo mam wrażenie, że łatwo zmusić go do czegokolwiek chyba będzie trudno. No, ale jestem Jeon Jungkook, dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.

Jechaliśmy dalej w ciszy, ale Jimin zaczął się wiercić i rozglądać niespokojnie.

-Co jest blondynka, jak coś cię uwiera, to z chęcią pomogę. - Hehe, mimo tego, że na co dzień jestem zimnym sukinsynem, to poczucie humoru jako takie też posiadam, bo przy J-Hopie nie da się inaczej. To król sucharów, chyba na całym świecie nie ma takiego drugiego i trochę mi się udziela czasami.

-Jungkook... Czy teraz ty możesz się uciszyć i zobaczyć, że jedzie za nami już od dłuższej chwili jakiś samochód?

-To normalna droga, to czego... O kurwa... - Zobaczyłem za sobą jeden z nieoznakowanych samochodów policyjnych, które mój ,,zawód" wymagał poznania na pamięć każdego z osobna.

Automatycznie wdepnąłem pedał gazu do podłogi, zmieniając kierunek jazdy w stronę autostrady, bo tym autem nie są w stanie mnie dogonić, a ja nie mam zamiaru dać się złapać.

-Jungkook, cholera chcesz nas zabić, jedziesz prawie 200km/h?! – Krzyknął Jimin.

- A chcesz zostać złapanym? Widzę, że nie dowierzasz w moje umiejętności, a uwierz, nikt nie jeździ lepiej ode mnie.

-Powiem, że mnie porwałeś!

-A jak wytłumaczysz, co robiłeś na nielegalnych wyścigach? A bym zapomniał, bo to jeszcze nic. Jak im się wytłumaczysz, jak powiem, że jesteś moim ukochanym blondynkiem, miłością mojego życia. – Prychnąłem pod nosem, bo to było tak nierealne i jeszcze do tego jego otwarta buźka, wykrzywiona w grymasie szoku.

-Co zabrakło języczka w ślicznej buźce ?

-Och, zamknij się. – Zaśmiałem się naprawdę szczerze na jego odpowiedź, a rzadko mi się to zdarza, zwłaszcza przy nieznajomych. Coś w sobie ma i ta jego zadziorność... Miła odmiana, szczególnie gdy za każdym razem, każdy bez wyjątku od razu chce rozkładać nogi bez zastanowienia. Może jednak się dogadamy.

Po jeździe z zabójczą prędkością zjechałem z autostrady i skierowałem się na boczne drogi ewakuacyjne, po czym wjechałem na specjalną drogę prowadzącą przez las prosto do mojej posiadłości. Dzięki niej już kilka razy udało mi się zniknąć z pola widzenia tych amatorów kierownicy.

Zatrzymałem się w wyznaczonym miejscu, którego lokalizacje znałem tylko ja, no ale teraz Jimin mniej więcej już też. Dużo ryzykowałem, pokazując mu to wszystko, ale skoro mamy prowadzić wspólne życie to chyba powinienem to zrobić, prawda? Bo nie zamierzam go wypuszczać, mam dość wiecznego siedzenia samemu w domu. Potrzebuje, żeby ktoś wprowadził trochę ciepła do tego wielkiego domu. Może to właśnie tego mi cały czas brakuje?

-Jungkook ? Dlaczego zatrzymałeś się w środku lasu...

-Spokojnie nic ci nie zrobię, mówiłem ci przecież.

-Ale...

Nagle ziemia się osunęła i zjechaliśmy w dół jak windą. Znaleźliśmy się w oświetlonym jasnym korytarzu, po czym ruszyłem z miejsca. Jimin wszystko obserwował szeroko otwartymi oczami. Myślę, że był w szoku. Nie dziwie mu się, w końcu nigdy raczej nie zadawał się z zawodowym „przestępcą".

Korytarz prowadził prosto do mojego garażu. Zaparkowałem na wyznaczonym miejscu, zgasiłem maszynę i wysiadłem.

Odwróciłem się jeszcze, by sprawdzić, czy ta złośnica idzie za mną, ale się zawiodłem. Ehhh.

Podszedłem do samochodu, zapukałem w okno i otworzyłem drzwi od strony pasażera.

-Patrz, jaki ze mnie dżentelmen. A teraz wysiadaj, bo nie chce mi się już czekać. – Rzuciłem, ale chyba dopiero w tym momencie Jimin się ocknął i z lekkim rumieńcem wysiadł z samochodu.

-Chodź za mną.

-Odwieź mnie do domu, ja nie żartuje Jeon. To nie jest śmieszne. – Ranyyy, jaki on jest uparty, ale jaki słodki jak się tak napina ze ,,złości". Powstrzymałem swój uśmiech, który cisnął mi się na usta i bez żadnego wysiłku złapałem naburmuszoną blondynę, przerzucając sobie przez ramie.

-Ty głupi... Puść mnie do chuja wafla!

Reakcja taka jak się spodziewałem. Rozjuszony szczeniak zaczął się szarpać, ale uciszyłem go dość mocnym klapsem i wszedłem do domu.

Zaniosłem Jimina prosto do łazienki, bo nie wiadomo gdzie ten cały grubas nazywany organizatorem kazał mu siedzieć do czasu, aż go nie zabrałem do siebie.

Postawiłem go w wielkiej, bogato wykonanej łazience. Jimin od razu mnie odepchną z obrażoną miną.

-Tutaj masz czyste ręczniki, w tej szufladzie są nowe bokserki, resztę dostaniesz po kąpieli, wszystko jasne?

-Pfff

-Jeżeli chcesz, to mogę się wykąpać z tobą, ale...

-Aaaaaaa, wynoś się już! – Zaczął piszczeć, jednocześnie wypychając mnie z łazienki. Zaśmiałem się, tak, znowu Jeon Jungkook śmieje się przez tego małego złośnika, ale dałem się wypchnąć i ruszyłem w stronę kuchni coś przygotować.


Illegal Love JIKOOK/KOOKMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz