09. cool squad

3.1K 364 148
                                    

A/n z dedykacją dla mojego cool squad 💜 (bardzo za Wami wszystkimi tęskniłam, więc co powiecie na świąteczny maraton beauty? Dwa rozdziały w tygodniu do końca grudnia? Chcę Was jakoś gwiazdeczki uszczęśliwić, kocham Was)

— Jungkook, laski się nie gryzie.

Czerwonowłosy wolontariusz miauknął niezadowolony poczynaniami swojego podopiecznego i po chwili pacnął delikatnie w tył głowy młodszego, gdy ten niczym świąteczny elf, złośliwie zassał się na cukierkowej lasce.

Gdyby tylko wiedział, że opakowanie czerwono-białych cukierków robionych na modłę mikołajowych lasek zrobi taką furorę dla Jungkooka i siedzącego na drugim końcu korytarza Jongina hyunga i Junhonga, to Taehyung nigdy w życiu nie kupiłby im tych cukierasków.

Sam między palcami trzymał lepiącą się słodkość i niczym podrzędny dyrygent, od czasu do czasu, wymachiwał nią w powietrzu, dopóki dłoń Jungkooka nie łapała go za nadgarstek i nie nadgryzała jego cukierka. I wolał skupić się na króliczym chłopcu, który mając na buzi najpiękniejszy uśmiech świata, wesoło ciumkał łakocie, aniżeli patrzeć w stronę rehabilitanta Jongina, który swojego cukierka pochłaniał zbyt obcesowo - a najmłodszy Zelo, jak szczeniak wszystko naśladował.

Obracając się nieco, nie mógł nawet zbyt daleko odsunąć się od szerokiego parapetu szpitalnego, bo Jungkook niczym maniakalna koala, już dobry kwadrans temu objął go luźno nogami w pasie i swoim podbródkiem oparł się o ramię farbowańca.

— Lubię przecież gryźć — wymruczał młodszy z pełną premedytacją nieopodal ucha Taehyunga, który momentalnie się mocno zaczerwienił zwłaszcza, że pacjent szpitala na nowo zaczął bawić się słodkim cukierkiem, głośno przy tym mlaszcząc.

Dzisiaj był dzień, gdy miały przyjść kolejne wyniki badań.

Śnieg za oknami już od rana mocno sypał, Jungkook był w wyśmienitym humorze i tylko Taehyung nerwowo przytupywał nogą, idealnie się tym wpasowując w tykanie ściennego zegara.

Przepisy szpitala bywały czasami nieugięte.

Jungkook jako pacjent, nie mógł być tutaj przetrzymywany nieskończenie długo, chociaż Taehyung, gdyby tylko mógł, to schowałby go pod swój własny lekarski kitel. Wypis z oddziału zaś czerwonowłosemu, empatycznemu wolontariuszowi kojarzył się wyłącznie z jedną sytuacją.

Brakiem u swojego boku Jungkooka.

Nigdy nie przypuszczałby, że ten dzieciak do tego stopnia wkradnie się do jego nudnego, szarego życia niczym burza, że Taehyung naprawdę czasami nie miał pojęcia jak do tej pory jego każdy dzień wyglądał bez młodszego o dwa lata chłopca.

Nadymając policzki niczym rybka, Taehyung na nowo spróbował obrócić głowę w stronę Jungkooka, aby spod delikatnie półprzymkniętych powiek i bez zbędnej nieśmiałości zajrzeć prosto w jego błyszczące podekscytowaniem ślepia.

— Dzieciak z Ciebie, zającu — wybuczał Taehyung i klepiąc młodszego lekko w uda, dał mu znak, aby Jungkook wreszcie przestał go oplatać niczym koło ratunkowe topielca. Dało mu to chwilowo odpoczynek od przyjemnie rozgrzanego ciała Jungkooka, który dosłownie na moment puścił swojego opiekuna, aby zaraz sprawnie zeskoczyć z parapetu.

I na nowo przytulić się do swojego prywatnego profesorka życia, tym razem ciasno obejmując go ramionami w pasie.

— Pada dzisiaj śnieg, prawda? — spytał ciekawie niewidomy chłopiec i przechylając ciekawie na bok głowę, wytknął koniuszek słodkiego - od nadmiaru cukierków - języka, aby zaraz zwilżyć swoje wargi i uśmiechnąć się cwanie do Taehyunga.

beauty ; jjk x kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz