fifth

296 52 9
                                    

ㅡ Wiesz, co ta pogoda oznacza? ㅡ chłopak leżący na kolanach Jungkooka odezwał się, niszcząc znaną dobrze obojgu ciszę. Ale oni ją lubili. Tak samo jak siebie. Oni sami w sobie byli też ciszą. Spokojem. Kochali to.

ㅡ Hm? ㅡ cichy pomruk wyrwał się z zaciśniętych ust szatyna, który przeczesywał złociste włosy zapłakanego chłopaka. Kochał je. Tak jak zapłakanego chłopaka. Jego łzy też kochał.

W końcu jak się kocha, kocha się wszystko, co związane z osobą, którą kochamy.

ㅡ Sztukę ㅡ uśmiech zagościł na ustach drugiego, zmieniając tym samym bieg łez wciąż krzywo spływających po jego skroniach i polikach.

ㅡ Ale pada ㅡ oczy młodszego zlustrowały ponurą pogodę, przed która chroniło ich tylko ogromne drzewo.

ㅡ To piękne ㅡ chłopak lekko poprawił się na kolanach szatyna, patrząc na niego z dołu. Łzy młodszego spływały pojego szyi w dół, mocząc koszulkę. Zupełnie jak te jego, spływające wzdłuż skroni i spadające na trawę.

ㅡ Więc Ty też jesteś sztuką ㅡ uśmiech zakwitł na ustach Jungkooka, który również obdarzył spojrzeniem Taehyunga. Był piękny.

Oboje byli dziełami sztuki, rozbitymi pomiędzy smutkiem i cierpieniem.

art • j.jk+k.th✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz