— Chciałbym móc, jeszcze kiedyś ci zaśpiewać kołysankę. — Zaczął Taehyung.
— Możesz zrobić to nawet teraz.
Infantylność, wcale im nie przeszkadzała.
Tae nie zdawał sobie sprawy z kilku rzeczy. Chociaż tym zachowaniem, zawsze rozpuszczał serce młodziaka.
Pomagał mu zasnąć.
I udawało mu się, przynajmniej jego zdaniem.
Nie dotykał go ten problem, więc nie potrafił tego zrozumieć. Nigdy przez to nie przeszedł.
Starszy zawsze chciał wychodzić na tego opiekuńczego, nawet trochę za bardzo.
On też czasami potrzebował wsparcia.
Z pozoru niewinny człowiek, wcale nie żył na miękkiej chmurce, tak jak to sobie wyobrażał Jung.Chociaż to nie jest to, co mu wmawiał.
Obydwoje siebie oszukiwali.Nie było mowy o przyznaniu się. Tutaj jedynie chodziło o szczęście drugiego.
Wiedzieli, że jeśli Jungkook by nie zasnął,
mogli jeszcze odpłynąć razem, do ich wyimaginowanej wyobraźni.Ponieważ wtedy, czuł się wypoczęty.
A reszta, nie miała prawa mu tego odebrać
•
Chyba jest dobrze?
Miłego i spokojnego dnia wam życzę!
x
YOU ARE READING
bath ; taekook
Fanfiction❞shared adoration and suffering❞ wieczorne przemyślenia w wannie i naiwna miłość. czyli jakies extra tanie i dziwne romansidlo pisane pare lat temu, nie polecam guys top!kth ; !fluff »brak większego sensu. wolna interpretacja, otwarty koniec