Rozdział 43.

1.7K 68 0
                                    

Wybiegłam z sali jakby mnie goniło stado dzikich zwierząt. Uciekałam, ale w tym momencie nie byłam w stanie inaczej postąpić. To, co usłyszałam totalnie mną wstrząsnęło. Jak to możliwe, że przez tyle lat trzymali to w tajemnicy? Biegłam nie oglądając się za siebie ani dookoła. Po prostu chciałam być już daleko stąd, przestać w kółko odtwarzać w myślach posłyszane słowa. Ludzie spoglądali na mnie jak na wariatkę, ale nic mnie to nie obchodziło. Nic już mnie nie interesowało. Pragnęłam zapomnieć o tym, co było, znów żyć w błogiej nieświadomości. Domagałam się prawdy, a ona mnie dobiła.

Nie czekałam na windę tylko od razu skierowałam się w stronę klatki schodowej. Pokonywałam po kilka stopni naraz i po chwili znalazłam się przed wejściem głównym. Zimne powietrze uderzyło we mnie, niosąc lekkie ukojenie. Serce waliło mi jak młotem a oddech się urywał. Oczy zaszły mi łzami, a był to przejaw bezsilności i bezradności. Nie wiedziałam, co mam teraz począć, jak się zachować. Nie byłam przygotowana na takie rewelacje. A to i tak nie wszystko, jest jeszcze kilka kwestii, które muszą zostać wyjaśnione. Ale nie teraz, nie mam na to siły póki co. Muszę ochłonąć. Zresztą wszystkim się to przyda.

Na lekko drżących ze stresu nogach dotarłam do auta zaparkowanego na szczęście w bliskiej odległości od wejścia. Wsiadłam niezdarnie i zapatrzyłam się przed siebie. Wtem usłyszałam dźwięk telefonu, Liam dzwonił. Odebrałam bez namysłu, lecz zamiast słów z mego gardła wydarł się szloch.

- Kochanie, co się stało? - W jego głosie pobrzmiewał strach i troska.

- Liam... - miałam problem z wyartykułowaniem myśli.

- Gdzie jesteś? - zapytał nie tracąc czasu.

- Pod szpitalem. - udało mi się wydusić.

- Zaraz tam będę, nie ruszaj się z miejsca. - rozkazał. Nawet jeśli bym chciała to nie byłam w stanie. Ponownie wgapiłam się w przednią szybę nie dostrzegając, co znajduje się w tle. Po prostu czekałam.

Jakiś kwadrans później, choć nie wiem dokładnie, bo nie orientowałam się w czasie, ktoś zapukał w drzwi kierowcy. Powiodłam wzrokiem i gdy tylko ujrzałam Liama odblokowałam zamek. Męskie ręce od razu chwyciły mnie za ramiona i pomogły wysiąść, by móc zamknąć mnie w objęciach. Tego właśnie potrzebowałam. Liam był moją opoką, a jego ramiona najlepszym schronieniem na świecie. Wtuliłam się w niego mocno, chłonąc ciepło i pocieszenie. Po kilku minutach trwania w uścisku, mężczyzna poprowadził mnie do swojego samochodu i posadził na miejscu pasażera. Zabrał mnie do domu. Nie miałam ochoty i siły, by znów przytaczać wydarzenia ze szpitala, a Liam nie naciskał. Po prostu był, a ja dziękowałam Bogu, że postawił na mej życiowej drodze tego cudownego faceta. I właśnie ten cudowny facet w tym momencie stawiał przede mną kubek parującego kakao. Mówiłam, że znał mnie lepiej niż inni. Uśmiech po raz pierwszy dzisiaj wypłynął na me usta. Chwyciłam go za rękę, gdy chciał odejść i pociągnęłam w swoją stronę. Chciałam by usiadł przy moim boku na kanapie. Nie musiałam prosić dwa razy, zrozumiał. Przytulił mnie do siebie tak jak lubiłam najbardziej. Charakterystyczny zapach Liamowego ciała rozbudził me zmysły. Pragnienie budziło do życia każdą najmniejszą komórkę. Nie potrafiłam zapanować nad pożądaniem, a nawet nie chciałam. Potrzebowałam zapomnienia, a Liam bez dwóch zdań najlepiej na całej planecie potrafi wypełnić moje myśli. Nie wahałam się, podjęłam już decyzje.

Spojrzałam prosto w te cudowne szare głębiny i dostrzegłam udrękę. Przestraszyłam się, że to, co czuję w tym momencie to tylko relacja jednostronna, że Liam wcale nie pragnie mnie tak jak ja jego. Zrezygnowana odsunęłam się, ale tylko odrobinę, bo mężczyzna najwyraźniej nie chciał mi pozwolić odejść. Jego zachowanie zmieniło się diametralnie. Spojrzenie wyrażało głód, coś pierwotnego, podstawową życiową potrzebę. Mój puls przyspieszył, a serce drgnęło. Wyczułam, że jemu też coś drgnęło. Pożądał mnie. Wspaniałe uczucie, poczuć się chcianą i upragnioną. Nasze dłonie wzajemnie sunęły po napiętych ciałach, a usta drżały walcząc o oddech między namiętnymi pocałunkami. Nie było już miejsca ani czasu na zbędne słowa czy chwile zwątpienia. Nasz los był przesądzony. Usadowiłam się Liamowi na kolanach, a piersi przycisnęłam do męskiego torsu. Byłam niecierpliwa. Pragnęłam wreszcie go poczuć, całego, nagiego, na sobie, w sobie, wszędzie. Powietrze wokół nas niemal strzelało od panującego napięcia, czysto erotycznego. Liam chwycił mnie mocno za pośladki i szybkim ruchem wstał by zanieść mnie do swojej sypialni. Szedł nie patrząc na drogę, całą uwagę skupiał na mnie. Sunął ustami po mojej twarzy, brodzie, wrażliwej szyi i ramionach. Dopiero gdy ułożył nasze spragnione ciała na granatowej pościeli, która także pachniała nim, mógł posunąć się dalej. A raczej niżej, bo właśnie zjeżdżał gorącymi ustami na mój dekolt i ukryte w koronkowym staniku piersi. Zaczęłam się wiercić, częściowo z przyjemności, a częściowo ze zniecierpliwienia. Moje ciało domagało się spełnienia. Nie chciałam dłużej czekać. Mężczyzna wyczuł moje ponaglające ruchy, więc przyśpieszył. Rozebrał mnie w kilku szybkich ruchach i gdy tak leżałam pod nim prawie naga, nie czułam wstydu. Patrzył na mnie z czułością i uwielbieniem, a każdy dotyk niósł rozkosz. Rozbudzał także coraz to większy głód. Nie czekając dłużej chwyciłam do paska męskich spodni i szarpnęłam za sprzączkę. Liam w tym czasie ściągał z siebie koszulę. Zaledwie kilka sekund później piękne męskie ciało cieszyło mój wzrok. Badaliśmy się wzajemnie wzrokiem, oceniając a raczej podziwiając. Szare oczy wyrażały zachwyt, co sprawiło mi przyjemność prawie podobną do tej, którą dawały mi męskie dłonie. Mój wzrok za to podążył w kierunku białych bokserek, które kryły prężącą się męskość. W gardle poczułam suchość, a w innym miejscu wręcz przeciwnie. Byłam mokra i gotowa.

- Nie drażnij się ze mną. - wychrypiałam, gdy palcami powoli sunął po moim podbrzuszu, aż zniknął pod koronką bielizny.

Wolnymi ruchami dokładnie krążył dookoła nabrzmiałej łechtaczki, po czym zanurzył się w moim wnętrzu. Moje ciało zadziałało instynktownie. Szarpnęłam gwałtownie biodrami, żądając więcej. Liam wciąż nad sobą panował, widziałam ogień w jego wzroku, ale nadal nie chciał dać się pochłonąć. By go sprowokować chwyciłam mocno za twarde przyrodzenie i zamknęłam w garści. Z gardła wyrwał mu się pomruk. Cholera, właśnie tak. Jego reakcja pobudzała mnie bardziej niż delikatny dotyk. Popchnęłam go z całej siły na poduszki, a sama usiadłam na jego udach. Miał bardzo umięśnione nogi, pewnie przez to biegania. Paznokciami zostawiałam ślady na jego skórze, ale ból łagodziłam językiem. Dotarłam do szerokiej szarej gumki bokserek i chwyciłam ją zębami. Zsuwałam je prowokacyjnie, aż prężący się penis wyskoczył dumnie spod materiału. Nie mogłam się opanować, przejechałam językiem po całej jego długości. Był jednocześnie twardy jak stal i cudownie miękki i delikatny jak aksamit. Nie był nie wiadomo jak długi, ale za to szeroki. Cholera, jak on się we mnie zmieści? Nie miałam dużo czasu na zastanowienie, bo Liam przetoczył się i przygwoździł mnie do materaca. Lubiłam, gdy przejmował kontrolę. Przyzwyczaiłam się już do tej strony jego natury. Ufałam mu jednak i wiedziałam, że nigdy mnie nie skrzywdzi. Przynajmniej w łóżku. Subtelny dotyk na piersiach utwierdził mnie w tym przekonaniu. Nie chciałam dłużej czekać. Pragnęłam go tak bardzo.

- Rozbierz mnie do końca – zażądałam patrząc w roziskrzone szare oczy. Zrobił to bez zawahania. Po tym zawisł nade mną i po prostu patrzył. Nagle nasze usta spotkały się w szaleńczym pocałunku. Języki przeplatały się walcząc ze sobą o dominacje. W tej walce nie było wygranych i przegranych. Była za to nagroda. Oboje ją zgarnialiśmy, gdy niewypowiedziana przyjemność popłynęła w naszej krwi.

Ta krew zawrzała jeszcze bardziej, gdy wreszcie poczułam go w sobie. Jednym szybkim ruchem wbił się głęboko, do samego końca. Splecione ręce leżały po dwóch stronach mojej głowy. Nogami otoczyłam jego wąskie biodra. Dał mi moment na oswojenie się, po czym powoli się wycofał. Jego ruchy były bardzo precyzyjne. Idealnie odgadywał moje potrzeby. Nie śpieszył się jak wariat, który gna by osiągnąć swoje spełnienie. Wbijał się mocno, dotykając najbardziej wrażliwych miejsc. Nie to, żeby się ślimaczył, o nie. Było ostro, tak jak tego potrzebowałam w tej chwili. Nagle chwacił mnie za biodra i tak pokierował, że znalazłam się na górze. Napierał na zupełnie inną partię mojej pochwy, co zbliżyło mnie do szczytu. Nie miałam jednak zamiaru tak szybko dochodzić. Gorąca męskość zagłębiała się we mnie raz za razem, a ja oderwałam dłonie od jego torsu i odchyliłam się do tyłu. Liam objął dłońmi moje podskakujące piersi i z chytrym uśmiechem powiedział:

- Idealnie do mnie pasują. Tylko do mnie. Jesteś MOJA.

Satysfakcja, która pobrzmiewała w jego głosie sprawiła, że sama się uśmiechnęłam. Musiałam go pocałować. Gdy moje usta spoczęły na jego, poczułam, że to jest właśnie to. Porzuciłam jednak tę niepokojącą myśl, bo znów znalazłam się pod nim. Jedną dłonią gładził mój policzek, a drugą ściskał moje biodro. Przyspieszył tempo, gdy dostrzegł, że moje ciało zaczyna drżeć. Nie walczyliśmy dłużej, tylko znaleźliśmy się na szczycie i pozwoliliśmy sobie na skok. Jego wybuch sprawił, że zacisnęłam się na nim gwałtownie, a pod przymkniętymi powiekami ujrzałam gwiazdy. W głowie mi wirowało od natłoku wrażeń. Liam cmoknął mnie w usta, potem w powieki i próbując zapanować nad urwanym oddechem wyszeptał:

- Spójrz na mnie. - mówił tak przejętym głosem, że od razu na niego spojrzałam. - tak długo na Ciebie czekałem. Pragnąłem Cię od tak dawna. A teraz wreszcie jesteś moja. - Uwierzyłam mu. Chciałam mu wierzyć. Chciałam do niego należeć. Zdołałam jedynie oddać mu pocałunek i wkrótce potem, zamknięta w ukochanych objęciach, z uśmiechem szczęścia i satysfakcji, zapadłam w sen.   

*****************


Przebudzenie (cz.1.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz