Anglia|Twoje słowa mnie ranią...

585 68 2
                                    

Jesienne, suche liście, szeleściły przy każdym moim najmniejszym kroku. Ten dźwięk mnie uspokajał, a zarazem dawał poczucie bezpieczeństwa. Gdyby ktoś podążał za mną, wiedziałbym o tym...

Nie śpiesząc się pokonałem kawałek drogi pod górę, by ujrzeć znany mi już widok.

Cmentarz nie był duży, ale do celu dotarłem dopiero po jakiś piętnastu minutach- tak to jest jak się chowa kogoś na szarym końcu, z daleka od innych.

Grób wyglądał dokładnie tak jak go zostawiłem tydzień temu. Na części, gdzie leżała płyta stał samotny znicz- z juz dawno wypalonym wkładem. Tam gdzie nie było szarego marmuru, rosły fioletowe osty.

Symbol narodowy Szkocji... Allistor uwielbiał te kwiaty i czasem nawet był nazywany przez swoje rodzeństwo „ostem". 

„Twoje słowa mnie ranią..."- Pomyślałem, przypominając sobie jak ktoś mówił mi o znaczeniu tego kwiatu.

Głupi Allistor... i po co on umierał? Dlaczego smierć przyszła akurat po niego, a nie po mnie?

To prawda, że był jednym z wredniejszych przedstawicieli Kirkland'ów, ale czy to od razu powód by go uśmiercać?

Zabrano mi brata... starszego braciszka, który pod swoją maską twardziela, był pogodnym rudasem, dbającym o swoją rodzine.

Chociaż często mnie przerażał, a kłótnie z nimi były codziennością, to kochałem go... był częścią tej popapranej rodziny, czy tego chciał, czy nie.

Specjalnie pochowaliśmy go tak daleko. Allistor nie lubił ludzi- im dalej od nich tym lepiej. Myśle, że nawet po śmierci, nadal będzie samotnym wilkiem, udającym twardziela.

Pewnie czeka na nas- tam gdzieś w nieznanym nam jeszcze raju... przynajmniej mam taką nadzieje.

Hetalia [One-shoty]Where stories live. Discover now