Rozdział XV

3.5K 128 20
                                    

Otworzyłam oczy. Oślepiło mnie światło żarówki wiszącej z sufitu. Próbowałam się podnieść lecz moją głowę przeszedł silny ból. Poczułam ciepło ciecz spływającą mi po szyji. Czyżby uderzenie było tak mocne,że zraniło mi głowę? Oblizałam wargi. Były bardzo spierzchnięte.

Gardło bolało mnie niesamowicie.  Zaczęłam oglądać otoczenie wokół mnie. Prawdopodobnie jestem w jakimś kantorku. Spojrzałam przez malutkie okienko które znajdowało się bardzi wysoko.

Albo właśnie nadchodził ranek albo zachodziło słońce. Na jak długo straciłam przytomność. Jezu gdyby był tu Jimin... O mój Boże! Jimin! Musi się bardzi martwić. Delikatnie wstałam i chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi.

Próbowałam je otworzyć lecz moje starania poszły na marne. Były zamknięty. Opadłam na najbliższe krzesło. Łzy napłynęły mi do oczu.
Czego ci ludzie odemnie chcą?

Usłyszałam zbliżające się kroki i dźwięk otwierania  drzwi. Do pomieszczenia wszedł mężczyzna z maską na twarzy. W ręce trzymał butelkę wody a w drugiej jakieś pudełko z chinszczyzną.

Położył to na stolik i zaczął kierować się w stronę drzwi.

-Dlaczego mi to robicie?- spytałam łamiącym się głosem.

Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie. Chwile mi się przyglądał po czym zaczął iść w moją stronę. Lekko się przestraszyłam się. Bałam się,że mi coś zrobi. On jedynie obszedł mnie wokoło i spojrzał na na moją głowę. Delikatnie dotknął mnie tam.

Syknęłam z bólu.

-Poczekaj tu. Zaraz przyjdę z apteczką.- powiedział po czym wyszedł.

Zaskoczona spojrzałam na odchodzącego 'porywacza'. Skierowałam wzrok na butelke wody,która znajdowała się koło mnie.
Wzięłam,odkreciłam i napiłam się z niej. Przez moje gardło zaczęła spływać cudownie letnia woda. Wypiłam pół butelki i odłożyłam spowrotem na miejsce. Westchnęłam. Teraz czuje się o wiele lepiej.

Do pomieszczenia wrócił mężczyzna z apteczką. Otworzył ją i zaczął opatrywać rane.

-Może troche zaszczypać- po czym polał mo rane spirytusem.

Przeszedł mnie okropny ból, syknęłam. W oczach pojawiły mi się łzy ,które po chwili zniknęły. Obwiazązał mi głowę bandażem i spojrzał na to jak to wygląda.

-Może być blizna-stwierdził.

Parsknęłam śmiechem. To jest teraz  najmniej istotna rzecz. Chłopak chyba też się uśmiechnął. Przynajmniej jego oczy na to wskazywały.

-Dlaczego tu jestem?-spytałam ponownie.

Chłopak przez chwilę milczał po czym odparł.

-Szczerze to sam nie wiem. Ja miałem jedynie przynieść ci coś do jedzenia- wzruszył ramionami.

-Jak to? Czego nie możecie mnie wypuścić - powiedziałam sfrustowana.

- Słuchaj. Ja nic nie wiem. A radzę ci nie zadawać więcej pytań,bo inni nie są tacy mili jak ja. Teraz idź jedz i trochę oodpocznij. Nie długo ruszamy.-powiedział o zaczął iść w stronę drzwi.

- Że co? Gdzie jedziemy?-spytałam zdezorientowana.

-Do twojego nowego domu-odpowiedział i wyszedł zostawiając mnie z milonem pytań bez odpowiedzi.

_______________________________
buuu !!! Cześć lamyyy moje xd
Trochu grozy bo zaszkodzi

Pozdrawiam❤

I miss you - Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz