39 - "Zmienię się"

13K 567 27
                                    

Kelly:

Przytulając do siebie córkę, przypomniałam sobie o wczorajszym wieczorze spędzonym z Tomem. Przez ostatnie tygodnie zbliżyliśmy się do siebie, ale ja w ogóle tego nie chciałam. Wolałam być już sama, niż żyć w związku, w którym byłabym nieszczęśliwa, a to wszystko przez to, że nie mogłam zapomnieć o Zacku.

- Gdzie ty idziesz? - zaśmiałam się, kiedy moja córka wpadła na kolejny wspaniały pomysł, mianowicie wejście pod kołdrę.

Pociągnęłam lekko jej nożkę, która wystawała poza kołdrą, a ta zaśmiała się głośno, po chwili kładąc się na mnie, wciągając głowę spod materiału.

- Widzę, że masz za dużo energii. - poprawiłam jej piękne włoski, słysząc dźwięk swojej komórki.

Okazało się, że Tom wysłał mi wiadomość.

Od Tom:
Przepraszam za wczoraj, głupio wyszło.

Do Tom:
Daj spokój, było minęło.

- Daj. - usłyszałam głos córki, a zaraz potem poczułam jej rączkę na swojej dłoni, w której znajdował się telefon.

- Zapomnij, skarbie. Nie mam ochoty znów oddawać go do naprawy. - pocałowałam jej dłoń, odkładając telefon na stolik. - Wstajemy? - uśmiechnęłam się do niej.

Od razu próbowała zejść z łóżka, jednak musiałam jej pomóc, aby nie zrobiła sobie krzywdy.

- Mama! - krzyknęła, kiedy wyszłam z sypialni.

Wracając, od razu wyciągnęła rączki w moją stronę. Przewróciłam oczami, biorąc ją na ręce.

- Obiecuję, że od jutra będziesz sama chodzić. - pogroziłam palcem, a ta się zaśmiała.

***

Wybrałyśmy się do mojej mamy, która mieszkała niedaleko, bardzo się ucieszyła z tego powodu. Odkąd Alice przeniosła się na stałe do Australii, straciła z nią dobry kontakt. W sumie dzięki temu zrozumiała, że ona wcale nie była ideałem.
Spędziłyśmy u niej całe popołudnie, wracając do domu zastałyśmy przed drzwiami mężczyznę z dużym bukietem białych róż. Okazało się, że to był prezent dla mnie, po podpisaniu dokumentu odebrania wzięłam kwiaty, a następnie weszłyśmy do mieszkania.

- Shar, zaraz ci pomogę. - zaśmiałam się, kiedy chciała samodzielnie odpiąć guziki od płaszczyka.

Położyłam kwiaty w kuchni i wróciłam do córki, pomagając jej w rozbieraniu się. Zachęciłam ją, aby przez chwilę pobawiła się sama, ponieważ chciałam zobaczyć, czy przypadkiem nie ma w bukiecie bileciku. Niestety nie znalazłam owego, ale mogłam się domyślić, że to sprawka Toma, bo on jedyny wiedział jakie kwiaty uwielbiam... Zack również wiedział, ale od razu wykreśliłam go z mojego śledztwa, bo przecież nie wiedział, gdzie mieszkam.
Kiedy chciałam wysłać mu wiadomość z podziękowaniami, zdałam sobie sprawę, że zostawiłam telefon w kurtce, przy której już znajdowała się moja kochana córeczka. Po podejściu do niej okazało się, że już zdążyła znaleźć komórkę.

- Dasz mamusi telefon? - ukucnęłam przy niej, a ta wyminęła mnie, uciekając. - Sharon. - westchnęłam, kiedy usłyszałam huk, spowodowany upadkiem urządzenia. - Który to już raz w tym miesiącu? - spojrzałam na wyświetlacz, który tym razem był cały.

Wzięłam ją na ręce, zaraz potem usiadłyśmy na kanapie, gdzie mogłam w spokoju napisać SMSa. Przed wysłaniem usłyszałam dzwonek do drzwi. Schowałam telefon do kieszeni, następnie posadziłam Shar na kanapie, a sama poszłam zobaczyć kto to.
Po otworzeniu drzwi nikogo nie zobaczyłam, jednak kiedy spojrzałam na wycieraczkę, ujrzałam białą kopertę, którą wzięłam i weszłam z powrotem do mieszkania. Po otworzeniu jej od razu wzięłam się za czytanie listu.

OthersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz