44. - "Nie masz już odwrotu"

13.2K 508 34
                                    

Kelly:

Wpadając do szpitala, od razu zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu Elizabeth, którą po chwili znalazłam. Wyjaśniła mi, że nic wielkiego się nie stało, jednak i tak nie mogłam uspokoić nerwów. Po zobaczeniu Zacka, momentalnie znalazłam się w jego ramionach.

- Skarbie, nic mi nie jest. - spojrzałam na jego twarz, na której zobaczyłam lekkie zadrapania, a na koszuli plamę krwi. - Spokojnie nic poważnego, powierzchowna rana. - próbował mnie uspokoić, jednak nie mogłam wydobyć choć jednego słowa.

Usiadł na klozetce, sadzając mnie na swoich kolanach. Jeszcze raz dokładnie przyjrzałam się mu, po chwili składając na jego ustach delikatny pocałunek.

- Kocham cię, kochanie. - uśmiechnął się lekko, jakby nie docierało do niego to, co przed chwilą zrobiłam.

- Ja ciebie też. - odpowiedziałam, po chwili ponownie przywierając do jego ust.

Bardzo mi tego brakowało.

- Nie chcę wam przeszkadzać, ale muszę was poinformować, że to miejsce publiczne. - zaśmiała się matka Zacka.

- No racja. - uśmiechnęłam się i wstałam z jego kolan.

- Dziękuję, że przyszłaś mamo, odwiózłbym Cię, ale nie mam już czym. - zaśmiał się Zack

- Nie martw się, potrafię prowadzić swoje auto, w przeciwieństwie do ciebie. Cieszę się, że nic Ci się poważnego nie stało. Trzymajcie się. - odparła Elizabeth, jednocześnie kierując się do wyjścia

- A Tobie podziękuję w domu. - złapał mnie za rękę i wyszliśmy ze szpitala. Po drodze odebraliśmy Sharon od Kate oraz Nicka ze szkoły i wróciliśmy do domu.

- Przydałoby się zrobić coś na obiad. Na co macie ochotę? - spytałam.

- Naleśniki! Naleśniki! - krzyczał Nick.

- Dobrze, za 20 minut będą gotowe. - byłam szczęśliwa, że znów jest rodzinna atmosfera. Jednak nie czułam tego tak jak kiedyś.

Zack:

Po obiedzie powiedziałem Kelly, że muszę odpisać na ważne maile z pracy, jednak zająłem się czymś innym. Miałem ochotę spędzić z Kelly i dziećmi czas poza domem, jednak wiedziałem, że ona nie chce jechać poza miasto. Szukałem zatem ciekawego miejsca w naszej okolicy. Następnego dnia była sobota, więc było dużo wolnego czasu.
Po dwóch godzinach miałem już cały plan gotowy.
Poszedłem do Kelly zobaczyć co robi.
Siedziała w kuchni i przygotowywała kolację.

- Co szykujesz? - szepnąłem jej do ucha, lekko obejmując.

- Wykwintne kanapki z szynką i pomidorem. - odparła.

- No tak, zapomniałem zrobić zakupy, ale na śniadanie jeszcze jedzenia wystarczy, a potem pojadę do marketu. Jakie masz plany na jutro?

- Nawet nie myśl, że ci pozwolę kierować moim autem. - zaśmiała się - Pojadę jutro do biblioteki oddać książkę, którą trzymam już jakiś czas, a potem wstąpie na chwilę do studia. A Ty? Musisz ogarnąć tę sprawę z autem. - powiedziała.

- Ja jutro mam pewne ciekawe plany. A sprawa z autem już załatwiona. Facet, z którym się zderzyłem pojechał za mną do szpitala, bo jego auto jest jeszcze sprawne, to moje uderzyło w drzewo. Nie chciało mi się już robić żadnych problemów, więc dalem kasę na naprawę auta temu gościowi, a on za to zawiózl moje auto do naprawy i jak naprawią to zadzwonią.

- Nie wiedziałam, że dobrzy ludzie chodzą jeszcze po ziemi. - odpowiedziała, jednak nie widziałem czy chodziło jej o niego czy o mnie.

Następnie zjedliśmy kolację i ustaliliśmy, że dziś ja przeczytam dzieciom na dobranoc. Po tym jak usnęły, poszedłem "podziękować" Kelly, jednak ona już spała.

***

Kelly:

Rano wstałam dość wcześnie i zrobiłam wszystkim kanapki. Gdy zaczęłam jeść, wszyscy zaczęli przychodzić na śniadanie. Miałam dobry humor, była ładna pogoda. Gdy zjedliśmy umyłam naczynia, Zack pojechał do sklepu, a dzieci się bawiły. Gdy Zack wrócił, wzięłam książkę i pojechałam na do biblioteki.

Zack:

Wiedziałem, że mam mało czasu. Pochowałem zakupy i wziąłem koszyk piknikowy, spakowałem koc, naczynia jednorazowe, owoce, sernik na zimno i słodycze. Następnie wziąłem mniejszy koszyk i poprosiłem dzieci o spakowanie paru swoich zabawek.

- Wyjeżdżamy gdzieś? - spytał Nick

- Gdy mama wróci, jedziemy na piknik dzieci! - oznajmiłem.

- Suupeeer, w końcu jakaś wycieczka! Chodź Shar, spakujemy zabawki. - powiedział uradowany Nick.

W tym czasie spakowałem jeszcze apteczkę w razie czego, pieluchy dla Shar i czekaliśmy na Kelly.

Kelly:

Nawet szybko poszło, wysiadłam z samochodu i zobaczyłam pięknego motyla na skrzynce na listy. Chciałam  zrobić mu zdjęcie, aby pokazać dzieciom, lecz odleciał. Weszłam do domu i ujrzałam, jak Zack wraz z dziećmi stoją gotowi do wyjścia z dwoma koszykami.

- Jedziemy na piknik do parku na południu miasta i nie masz już odwrotu. - powiedział stanowczo Zack.

- Ja za kierownicą. - odpowiedziałam i wszyscy poszliśmy do auta.

Nie miałam nic przeciwko, a nawet byłam szczęśliwa z tego powodu.
Pojechaliśmy do parku i znaleźliśmy fajne miejsce pod dużym dębem. Rozłożylismy koc i chcieliśmy zjeść sernik, jednak dzieci poszły biegać wokół dębu.

- No powiem ci, że mnie zaskoczyłeś. - powiedziałam do Zacka, patrząc się w niebo.

- O to mi chodziło. - odpowiedzial i przybliżył się do mnie.

Było bardzo miło, siedzieliśmy objęci i wpatrzeni w piękne chmury. Aż nagle przybiegła Shar.

- Patrz! - słodko krzyknęła.

Pokazała na pieluchę, a ja już wiedziałam o co chodzi.

- Nick! Chodź ze mną na spacer! - krzyknął Zack do Nicka, po czym poszedł do niego i razem poszli się przejść. A ja przewinęłam Sharon.

Po 15 minutach wszyscy zjedliśmy pyszny sernik. Porozmawialiśmy, pośmialiśmy się i nie zauważyliśmy, gdy się zachmurzyło. Nagle zaczął padać deszcz, więc szybko się spakowalismy i pobiegliśmy do auta. Pogoda nie sprzyjała przebywaniu na łonie natury, więc wróciliśmy do domu, gdzie równie dobrze spędziliśmy czas na rodzinnych zabawach.
Po położeniu dzieci spać, w końcu zajęliśmy się sobą...

__________

Jak wam się podoba rozdział? 🤔

Według mnie jest bardzo fajny i wreszcie mogłam odpocząć od pisania, dzięki mojemu wspólnikowi.

Prank znów mi nie wyszedł... 😓 Nie potrafię wkręcać ludzi. 😂

Jeszcze trochę rozdziałów przed nami. Właśnie piszę jeden z ważniejszych, także warto czekać. ❤️

Karix & Fox

OthersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz