Rozdział 3

831 63 6
                                    

 - Tae, ja nie wiem, co ty masz w głowie, ale dlaczego założyłeś to konto? - zapytałem zrezygnowany, jednocześnie patrząc jak chłopak zajada się moimi płatkami śniadaniowymi.

 - To jest ciekawe, serio. Jak na przykład ostatnio poznałem tam fajnego gościa - odparł i włożył sobie do ust pełną łyżkę - Ale szybko to się skończyło, bo twarz miał taką dwa na dziesięć. - dodał beznamiętnie.

 - Jak zwykle zwracasz uwagę na wygląd. A jeśli kiedyś zakochasz się w kimś niezbyt urodliwym, ale z charakteru wspaniałym? - zapytałem wstając i zabierając jego, już pustą, miskę po śniadaniu. Pomińmy fakt, że sam w ten sposób oceniłem tego GoDesta.

 - To się nie wydarzy. Po co się zakochiwać, skoro można być w relacji za pieniążki? Myślisz, że za co kupię te super rzeczy, na które jeszcze mnie nie stać?

- No nie wiem. Gdybyś nie był takim darmozjadem, rodzice by ci dawali pieniądze - odwróciłem się do niego plecami i umyłem szybko naczynie.

 - Dlatego szukam sobie odpowiedniego gościa, który nie będzie pytał o powód. Czaję się na te kapcie od Gucci już pół roku. Nie uwierzysz, ale jest możliwość, że będzie przecena! - nagle wykrzyknął i rzucił się na mnie, obejmując mnie jak koala, a ja niemal się przewróciłem.

 - Taehyung, chcesz mnie zabić?! - jak najszybciej zrzuciłem go z siebie, a on wylądował tyłkiem na podłodze - Jak nawet ja umrę, kto będzie o ciebie dbał? Weź pod uwagę fakt, że już nikt cię nie przygarnie. Mało kto lubi nadpobudliwych chłopców. 

 - Spokojnie, nie zabiję cię. Najwyżej coś złamiesz, ale ja wtedy się tobą zaopiekuję! - zaczął wstawać z podłogi, otrzepując pośladki z niewidzialnego brudu, ponieważ rano myłem podłogę. Ja, słysząc jego słowa, czym prędzej opuściłem pomieszczenie. Szczerze, wolałbym już umrzeć, aniżeli oddać się pod opiekę młodszego. Chociaż w zasadzie wychodziło na to samo.

Udałem się do swojego pokoju, od razu kierując się do szafki zamykanej na kluczyk. Udało mi się jakiś czas temu zabunkrować tam słodycze i kilka przekąsek tak, aby Tae się o nich nie dowiedział. Chłopak pewnie nadal myślał, że trzymam tam świerszczyki, biedny idiota.

Włączyłem niezbyt głośno muzykę, aby nieco zagłuszyć odgłos rozrywania paczki chipsów, po czym rozkoszowałem się wspaniałym smakiem. Przez sytuację finansową rzadko mogłem sobie pozwolić na coś tak banalnego, jak chipsy, co tylko potęgowało moją chęć znalezienia pracy.  

Wsłuchując się w tekst grającej piosenki i skupiając się na jedzeniu, zamyśliłem się o tym, jak chciałbym żyć. Nie chciałem wiecznie obciążać Taehyunga, który mimo wszystko pozwalał mi u siebie mieszkać. Niby byliśmy współlokatorami, a jego rodzice zawsze byli chętni do pomocy mi, ja nie mogłem na to pozwalać. Chciałem być niezależny, zarabiać wystarczająco tyle, aby mieszkać samemu, mieć na wszystkie wydatki i aby jeszcze mi zostało. 

Niestety, ci wszyscy pracodawcy nie chcieli chłopaka po samej szkole, bez studiów i w dodatku od niedawna dopiero dziewiętnastolatka. W zasadzie, to nawet dowodu jeszcze nie dostałem, a powinienem mieć go do trzydziestu dni od złożenia wniosku. Minęły już 2 miesiące, a ja od miesiąca byłem pełnoletnim obywatelem bez dowodu. Od zawsze wiedziałem, że moje życie ssie, ale od czasu kłótni z rodzicami było jeszcze gorzej. Byłem nawet ciekaw, jak bardzo miałbym przerąbane, gdyby nie to, że rodzice Tae, którzy mnie przygarnęli, byli jeszcze wyżej w hierarchii niż moi.

Po zjedzeniu połowy zawartości, stwierdziłem, że już nie dam rady, więc zawołałem Tae, który zawsze był chętny do pomocy, jeśli chodziło o jedzenie. Chłopak od razu przybiegł do mojego pokoju, bez pytania zabierając paczkę i uciekając z powrotem. Ja miałem nadzieję na jakąś konwersację z nim, a on sobie poszedł.  

Westchnąłem i wziąłem do ręki telefon, aby poprzeglądać jakieś memy, jednak pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, było powiadomienie z tej dziwnej aplikacji, której jeszcze nie usunąłem. Nie powinienem niczego odkładać na później, bo zazwyczaj o tym zapominałem. Chcąc nie chcąc, odczytałem tę wiadomość.



GoDest: No dobrze. Więc do następnej wiadomości :)



Zupełnie zapomniałem, że nawet nie odczytałem tego, co mi napisał dzień wcześniej na ''pożegnanie''. Jednak mimo tej wiadomości były jeszcze dwie. Druga znowu od GoDesta i jedna od jakiegoś UrMaster. Po samej nazwie mogłem stwierdzić, że gość miał o sobie spore mniemanie. Pewnie miał jakiś kompleks. Jednak odczytałem treści.



GoDest: Dzień dobry, Seokjinnie :)



UrMaster: Chciałbyś zarobić, maluchu?



Nie powiem, drugie powiadomienie mnie zaciekawiło, ale szybko dałem sobie mentalnie w twarz. Przecież czego chciałby gość na takim portalu? Jedynie ciała. Olałem te wiadomości i, tak jak zamierzałem, zabrałem się za oglądanie memów. Jak zwykle, prawie żaden mnie nie rozśmieszył, bo widziałem ich naprawdę sporo w życiu. Mimo wszystko, druga wiadomość nadal zaprzątała moje myśli. Przecież potrzebowałem pieniędzy, ale z drugiej strony bałem się tego, czego tamten mógł oczekiwać. Nie mogłem jednak się powstrzymać.


UrMaster: Chcesz zarobić, maluchu?


prince_ss: W sensie?




-------

No i kolejny rozdział :)

Our relation || NamJinWhere stories live. Discover now