Rozdział 8

757 80 20
                                    

Podniosłem szybko głowę, kiedy usłyszałem dzwonek przy drzwiach oznajmiający, że ktoś przyszedł. Poczekałem, aż klient zajmie miejsce, aby po chwili podejść i przyjąć zamówienie. Uśmiechnięta, na oko osiemnastoletnia, dziewczyna poprosiła o cappuccino, a ja odpowiedziałem uśmiechem i poprosiłem, aby chwilę poczekała na zamówienie. 

Podszedłem do lady i powiedziałem Jiwoo, mojej współpracownicy, co ma przyrządzić, a sam czekałem aż ktoś przyjdzie albo dziewczyna zrealizuje zamówienie. Zaraz jednak usłyszałem ponowny dźwięk dzwoneczka, przez co skierowałem wzrok na wejście, w którym chwilę stał wysoki mężczyzna, zaraz skierowujący się do pierwszego wolnego stolika. Westchnąłem i ruszyłem w jego stronę, jednak gdy podszedłem, a tamten spojrzał na moją twarz, momentalnie zbladłem i nie potrafiłem wydusić z siebie słowa. Musiałem zachować się profesjonalnie, ale nie potrafiłem. Mężczyzna spojrzał na mnie od razu się uśmiechając, ale nie tak jak inni klienci, a raczej złośliwie. 

 - Coś się stało? - zapytał z wyczuwalną kpiną w głosie, a ja nie wiedziałem jak zareagować. Od razu pokręciłem przecząco głową i spróbowałem coś z siebie wydusić, ale nie mogłem.

Na żywo wyglądał nieco inaczej, jednak nadal tak poważnie jak na zdjęciu. Kiedy tylko się na niego spojrzało, od razu czuło się do niego respekt.  Zawstydzony spuściłem głowę, nie wiedząc, co zrobić. 

 - Jin! Zamówienie! - Jiwoo krzyknęła zza lady - Seokjinnie, pospiesz się! - szybko dodała, a ja zacząłem się modlić, aby mężczyzna znał innych Seokjinów. Pierwszy raz w życiu byłem zły na dziewczynę, że nie mogła sama zanieść komuś zamówienia, tylko musiała krzyczeć moje imię na całą kawiarnię.

 - P-przepraszam ba-ardzo... Z-za chwilę w-wrócę... - szepnąłem i szybko oddaliłem się, aby podać kawę młodej dziewczynie, której tym razem uśmiech nie mógł poprawić mi humoru, jednak niemrawo go odwzajemniłem. Bałem się, że bardziej mogłem tym ją wystraszyć, jednak nie było żadnych oznak, aby tak się stało, więc ociągając się, wróciłem do stolika mężczyzny.

 - C-co po-odać? - wyjąkałem. Nie dziwiło mnie to, zawsze tak miałem, kiedy się denerwowałem. Na przykład pierwszego dnia pracy. Przez kilka kolejnych dni również, ale nikt nie musi o tym wiedzieć, prawda?

 - Mam powiedzieć to, czego naprawdę chcę? - szepnął, patrząc mi prosto w oczy i jednocześnie oblizał usta. Ja tylko pokiwałem niepewnie głową, szybko spuszczając wzrok. Naprawdę miałem wielką nadzieję, że mnie nie rozpoznał. - Więc poproszę espresso. - uśmiechnął się, a ja nie zwróciłem na to uwagi, bo kiwnąłem głową i jak najszybciej znalazłem się przy koleżance podając zamówienie. Przeżywałem katorgę na samą myśl, że będę musiał tam wrócić, ale nie było odwrotu. Nie mogłem zamienić się z dziewczyną, ponieważ nie umiałem przygotowywać kawy, zwłaszcza w ekspresie do tego służącym. Przecież to było zupełnie coś innego niż gotowanie kimchi czy czegoś podobnego. Nawet jej nie pytałem, bo wiedziałem, że się nie zgodzi. Po zrobieniu przez nią napoju, z ociąganiem udałem się do mężczyzny.

- P-proszę... - położyłem naczynie na stoliku i już chciałem odchodzić, kiedy usłyszałem jego głos.

 - Poczekaj, Jinnie. - powiedział to nieco stanowczo, a ja od razu się odwróciłem. Skoro użył zdrobnienia mojego imienia, nie było mowy, aby mnie nie rozpoznał.

 - Pro-proszę tak do mnie n-nie mówi-ić. - trudno było to nazwać oburzeniem, ponieważ szeptanie tych słów nie było ani trochę agresywne.

 - Ah, tak, tak. Już kilka razy tak pisałeś.  - teatralnie westchnął, jakby karcił się za popełnienie kolejny raz tego samego błędu. - Sądzę, że lepiej było cię przypadkiem spotkać i zobaczyć jaki jesteś piękny, niż mieć samo zdjęcie. - posłał mi nieziemski uśmiech przyozdobiony dwoma dołeczkami, a ja rozpłynąłem się wewnętrznie na ten widok. Nie mogłem tego jednak okazać. Musiałem zachować się tak, jak powinienem. 

 - Nie wiem o c-co panu cho-odzi. - dodałem nieco pewniej i na chwilę spojrzałem mu w oczy, aby po chwili znowu uciec wzrokiem. 

 - Dobrze więc. Wracaj do pracy, maluchu. - ponownie się uśmiechnął i zaczął pić swój napój, a ja bez ociągania jak najszybciej znalazłem się przy ladzie. Pech chciał, że mężczyzna zajął stolik, z którego miał idealny widok na ladę przy kasie, która było moim miejscem oczekiwania to na klienta, to na zamówienie. 

Po chwili poczułem wibracje w tylnej kieszeni, w której trzymałem telefon. Korzystając z tego, że chwilowo był mały ruch, a sama Jiwoo również przeglądała social media, szybko wyjąłem komórkę i sprawdziłem, co za powiadomienie dostałem. Jak się okazało, była to wiadomość od Namjoona.

GoDest: Wyglądasz pięknie, kiedy jesteś skupiony na pracy. 

prince_ss: Proszę mnie nie rozpraszać. 

GoDest: A cóż to za kropka na końcu zdania? Haha

prince_ss: Każde zdanie powinno być zakończone kropką.

GoDest: Czyżbyś był zawstydzony?

prince_ss: Skądże

GoDest: Nie spodziewałeś się mnie tutaj tak, jak ja Ciebie

Namjoon mówił kłamstwo za kłamstwem, aby dostać to, czego chciał.

prince_ss: Naprawdę?

GoDest: Sądzisz, że to wszystko ukartowałem? Haha

prince_ss: No w sumie niezbyt...

Chłopak nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił.

prince_ss: Niech pan przestanie się na mnie patrzeć. 

GoDest: Nie mogę. Jesteś bardzo piękny

prince_ss: Nie życzę sobie tego.

GoDest: Więc chyba musisz mnie stąd wyprosić :)

prince_ss: Pogrywa pan nieczysto.

GoDest: Nie rozumiem o co Ci chodzi, maluchu :)

------
W sumie lubię tego fanfika, moi drodzy

Our relation || NamJinWhere stories live. Discover now