Od miesiąca nie włączam telefonu i nie wychodzę z domu. Jim Moriarty - Geniusz Zbrodni, który kłamie i bawi się ludźmi. Po tym jak potwierdził że jest Jimem to postanowiłam nie reagować na niego. Mieszkanie było pod obserwacją, mimo że nic się ostatnio nie działo. Jak Oliver to mówi? To cisza przed burzą. Jakie są dobre wiadomości? Już mam swoją nogę, siedzę w pokoju i czytam, słucham muzyki itd. Ostatnie wydarzenia zbliżyły naszą trójkę. Próbujemy wymyślić jak odnaleźć Mycrofta, Jima czy Sebastiana, ale wiadomo że nie znajdziemy go kiedy przestępca na to nie pozwoli. Za kogo on się ma? Za boga? Jak mogłam go do siebie dopuścić? Jest tyle pytań, a żadnych odpowiedzi. Wstałam i wyszłam ze swojego pokoju, miałam iść do Sherlocka, lecz wyszłam z mieszkania. To wszystko co się działo... to po prostu było za wiele. Skierowałam się do parku do którego lubiłam chodzić, wiem że nie ma tu nic niezwykłego, lecz tylko tu mogłam na spokojnie pomyśleć. Usiadłam na ławce i pogrążyłam się w myślach. Co mam robić? Uciekać? Nie to nie w moim stylu... walczyć? Nie mam pojęcia! Złapałam się za głowę, potem zaś wyciągnęłam telefon i go włączyłam. Było może milion wiadomości, połączeń, jeju uczepił się mnie. Nagle na wyświetlaczu pojawiło się przychodzące połączenie. Niepewnie pociągnęłam palcem po wyświetlaczu i przełożyłam telefon do ucha.
- Masz coś ważnego do powiedzenia?- spytałam chłodno.
- Nie mam złych zamiarów wobec ciebie.
- Przestań...- przymknełam oczy. Po drugiej stronie zapadła cisza.
- Nie odpuszczę, nie tym razem- usłyszałam. Mój rozmówca się rozłaczył.
- Jasne, pa, fajnie się gadało- powiedziałam do siebie, kiedy akurat przychodził obok jakiś chłopak. Popatrzył się na mnie jak na wariatkę.
- Co się gapisz?- warknełam.***
Czuję jak chwilowo wena mnie opuściła... 😞