Nie wiem ile tu siedziałam, ale zaczynałam już mieć dość. Brak jakiekolwiek osoby sprawiała, że myślałam o tym, kiedy ogarnię mnie szaleństwo. Słyszałam o paru osobach, które w izolatce dały ponieść się wariactwu i podskórnie czułam, że dołączę do tego grona ludzi. Zaczęłam chodzić po celi i nucić jakoś piosenkę. Chyba naprawdę już mi odbija... Znów usiadłam na ziemi i oparłam się o szybę. Muszę jakoś się wydostać z tego miejsca, które jest tajne dla większości ludzi. Zaczęłam rozglądać się po celi, szukając czegoś co by mi pomogło w ucieczce. No tak, oczywiście na pewno by mi coś zostawili. Przymknęłam oczy z nadzieją, że może zechcę zasnąć. Kiedy tak leżałam i użalałam się nad sobą usłyszałam otwierające się drzwi do pomieszczenia, gdzie była puszka w której siedziałam.
- Kim jesteś? - spytałam mężczyzny, który stanął przed szybą.
- Witaj, jestem Nick.- podszedł bliżej na co się zdziwiłam.
- Czego odemnie chcesz Nick?- popatrzyłam na niego nieufnie, bądź co bądź, ale ktoś próbuje mnie zabić. Zaśmiał się nowo poznany.
- Nie mam złych zamiarów. - pokręciłam głową.
- Czego chcesz?- powtórzyłam.
- Chcę na początek pomóc ci wyjść z tego miejsca, miejsca, które jest zapomniane przez Boga.
- Mam uwierzyć w twoją bezinteresowną pomoc? Wybacz, ale możesz być moim prześladowcą.
- To czemu jeszcze żyjesz?- zapytał, a ja otwierałam i zamykałam usta.
- Chcesz widowiska, gry - udało mi się powiedzieć.
- Możesz wierzyć lub nie,ale nie zrobię ci krzywdy. - między nami zapadła cisza. - Zaczekam na twoją decyzję, jutro wpadnę z wizytą - posłał mi lekki uśmiech.
- Czekaj, co chcesz w zamian?
- Niczego od ciebie nie żądam Erico, dam ci propozycje, którą będziesz mogła przyjąć lub nie.
- Jaka to propozycja?
- Wszystko w swoim czasie moja droga.- po tych słowach wyszedł zostawiając mnie samą z myślami.