00111000

207 24 22
                                    


(Opowiada Iruka)

Siedziałem właśnie w socjalnym z Maruną. Wyciągnęła mnie na przerwę lunchową, siłą. Nie żebym nagle tak ochoczo chciał robić sobie przerwy, zwłaszcza z kimś, kiedy jest tyle pracy.

Ja zrobiłem herbaty a ona wyciągnęła dwa pudełka bento. Jedno podsunęła mi pod nos a drugie sobie.

- Zobacz. Zrobiłam specjalnie dla ciebie.- zaświergotała.

- Naprawdę nie musiałaś.- powiedziałem siląc się na uprzejmość.

Już ja znam jej kuchnię. Ja rozumiem, że jest taka teoria, która mówi: Co cię nie zabije, to cię wzmocni, ale bez przesady. Czasami mam wrażenie, że to raczej broń biologiczno chemiczna niż posiłek. Zwłaszcza jak zacznie wymyślać, wydziwiać i eksperymentować.

- Co się tak patrzysz. Naprawdę jadalne. Specjalnie dla ciebie zrobiłam z książką kucharską a nie z pamięci czy coś.- powiedziała udając urażoną. Zdecydowanie powinna zostać aktorką a nie informatykiem.

- Jeśli chcesz żebym był złośliwy, to zapytam czy tym razem pominęłaś dodanie do omletu skorupek od jajek? Wapnia mi nie brakuje.- rzuciłem obserwując jej reakcję.

- Tak. Napisali żeby skorupki wyrzucić wtedy omlet będzie lepszy.- odpowiedziała radośnie. Nie wiem czy robi to specjalnie czy co? A może udawanie niedorozwiniętej ma jakiś cel? Sposób na poderwanie faceta? Cóż dziwne, ale Hatake stosuje tą samą taktykę. Na szczęście nie proponował, że coś ugotuje. To by dopiero było.

- No dobrze. Chyba nie mam innego wyjścia i zaryzykuję.- mruknąłem sięgając po pałeczki.

Spojrzałem na zawartość mojego bento. Oprócz wspomnianego omleta były tam dwa onigiri, trzy kawałki marchewki pokrojonej w słupki, dwa słupki z ogórka, parę czarnych wiśni, kawałek chyba jakiegoś lekko przypalonego drobiu. W rogu w małym pojemniczku było trochę sosu. Zakładam, że sojowego. Nawet nie chcę myśleć, że to coś też mogła sama próbować zrobić.

Westchnąłem zrezygnowany. Wziałem kawałek omleta i żułem przez chwilę. Następnie skubnąłem mięsa, które w smaku prawdopodobnie przypominało kurczaka lekko przypalonego na sosie sojowym. Na wszelki wypadek nie tykałem sosu. Zjadłem marchewkę. Umyta i obrana. Aż dziw bierze, że nie zapomniała. Ciekawe czy to też było w tej jej książce? Wziąłem jedno z onigiri. Jakoś zjadłem ale musiałem popić bardzo dużą ilościa herbaty. I soli i octu to nie pożałowała do ich przyprawienia.

Odważyłem się jedynie na ogórka i czarne wiśnie. Odłożyłem pałeczki i dopiłem herbatę.

- I jak ci smakowało?- zapytała z nadzieją w głosie.

- Zdecydowanie lepsze niż ostatnio. Mięso trzymaj krócej na patelni i na mniejszym ogniu, bo przypalasz. Do onigiri daj dużo mniej soli i octu. Omlet nawet niezły.- powiedziałem. Wiedziałem, że liczy na szczerą opinię a nie na fałszywe pochlebstwa.

- Acha. Zastosuję się do wskazówek.- powiedziała radośnie.

Miałem coś właśnie powiedzieć, żeby znalazła sobie innego królika doświadczalnego, ale napadła mnie ciężka czkawka. Maruna zamiast mi pomóc to zaczęła się ze mnie śmiać.

- Ojej, ale ktoś o tobie myśli.- zachichotała.

- To pewnie kierownik się zastanawia, gdzie mnie wywiało o tej porze.- powiedziałem, chociaż pomyślałem o zupełnie innej osobie.

Wstałem komunikując, że uznałem porę lunchu za zakończoną i czas wracać do pracy. Jednak nie umknąłem do biura tylko w lekkim zamyśleniu podszedłem do czajnika, by zrobić sobie herbaty. Wciąż czułem ten mdlący posmak soli i octu. Maruna oczywiście zmaterializowała się zaraz obok uparcie wpatrując się w czajnik albo może ręce. Postanowiłem zapytać ja teraz póki jeszcze nikogo w kuchni nie było.

NiedostępnyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora