00110001 00110100

168 20 11
                                    

(Opowiada Iruka)

Obudziłem się czując wcale nie wypoczęty. Zupełnie jakbym nie kładł się spać w ogóle. strasznie chciało mi się pić, ale jakoś nie miałem sił by iść do kuchni. Nie chciało mi się nawet podnosić z łóżka. Przypomniałem sobie, że powinienem mieć jeszcze butelkę wody. Sięgnąłem za łóżko. Trafiłem na nią. złapałem i z jakimś wysiłkiem wciągnąłem na łóżko. Usiadłem. z mozołem odkręciłem ją. Zachłannie piłem do sytości. Ku swemu rozczarowaniu spostrzegłem, że przyjemnie chłodna woda już się kończyła.

Byłem bardzo niezadowolony z tego powodu. Chyba muszę wstać i przynieść sobie jej więcej. Odkryłem się i przesunąłem tak, by wygodniej mi było się zsunąć z łóżka. Zakręciło mi się nagle w głowie i opanowało mnie to dziwne mdlące uczucie.

Nie wiem ile to trwało. Wszystkie dźwięki docierały do mnie z opóźnieniem. Otworzyłem oczy, ale widziałem tylko kolorowe drobne kropeczki. Zamrugałem intensywnie parę razy. Niewiele pomogło więc zamknąłem oczy. Leżałem tak zastanawiając się, co to ma być? Co się właściwie ze mną dzieje?

Zupełnie jak wtedy. Wciąż nieustannie odczuwam ten dziwny niepokój. Znów wszystko mnie stresuje i ściska w środku. Czuję dziwny ból gdzieś na dnie serca. Boję się iść do pracy.

Tam będzie i Maruna i ten piękny dupek, o którym nie mogę zapomnieć chociaż bardzo się staram. Wciąż chodzi za mną to smutne spojrzenie. I strasznie stresuje mnie sama myśl, że jak nie przyjdę do kolejnej awarii, którą spowoduje, to przylezie do biura dręczyć mnie przy wszystkich. Nie dam rady pracować w takich warunkach. I ten nerwowy śmiech powrócił.

Chyba nie mam wyboru. Sięgnąłem po komórkę. Otworzyłem oczy. Na szczęście obraz już powrócił do normalności. Wybrałem numer.

- Iruka? Coś się stało, że dzwonisz o tej porze?

- Tak. Przepraszam. Chyba, chyba mi się wróciło. Nie dam rady sam sobie z tym poradzić. - Wybacz, że tak nagle, ale czy możesz do mnie przyjechać?

- Znalazł cię? Ktoś ci groził?

- Nie. To coś innego.

- Dlaczego to ty nie przyjedziesz do mnie?

- Nie mogę. Jakiś kwadrans temu zemdlałem. Chyba. Nie jestem pewien. Przepraszam cię. Jestem strasznie zmęczony.

Nie mam pojęcia, co odpowiedziała. Czy w ogóle coś odpowiedziała. Nagle poczułem się tak strasznie wyczerpany, że oczy same mi się zamknęły. Nie miałem kompletnie sił, by z tym walczyć. Nie wiem nawet czy się rozłączyłem czy odleciałem podczas rozmowy.

Obudziło mnie dopiero natarczywe dobijanie się do drzwi. Przez chwilę kompletnie nie docierało do mnie co się dzieje i gdzie jestem. Powoli otworzyłem oczy. Zdawało się, że wszystko w porządku. System mi się tym razem poprawnie załadował. Na wszelki wypadek nie spieszyłem się ze wstawaniem z łóżka. Wolałem uniknąć kolejnego odlotu. Pukanie nie ustawało. Może jednak powinienem ten dzwonek założyć? Chociaż nie wiem czy nie wkurzałby mnie bardziej niż pukanie. Na boso dotarłem jakoś do drzwi. Nie miałem sił na szukanie kapci. Otworzyłem je. Na zewnątrz stała Shizune. Była widocznie zaniepokojona. W ręku zauważyłem jej spec walizkę.

- Iruka? Co się dzieje? Jesteś chory? Nagle przestałeś się odzywać...

- Przepraszam. Czuję się wyczerpany, ale nie fizycznie. Nie wiem co się stało. Nagła senność zrestartowała mi system. Przepraszam.

- Mogę wejść?

- Oczywiście. Prosze, proszę.- powiedziałem otwierając drzwi szerzej i wpuszczając ją do środka.- Herbaty?- zapytałem zamykając je za nią.

NiedostępnyHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin