Lot

147 13 11
                                    

Steve

Usłyszałem jakiś dziwny dźwięk, który mnie obudził. Powoli otworzyłem oczy i zorientowałem się, że to alarm pożarowy. Wstałem natychmiast i rozejrzałem się dookoła. Tony'ego nigdzie nie było.

- Jarvis, skąd ten alarm?! Gdzie jest Tony?! - zapytałem zeskakując z kanapy.

- Alarm dochodzi z pracowni. Pan Stark się w niej znajduje. - poinformował mnie SI.

Szybko pobiegłem do pracowni, ale drzwi były zamknięte.

- Tony?! - krzyknąłem przestraszony próbując otworzyć drzwi. - Jesteś tam?!

- Steve?! Pomóż mi! - kiedy usłyszałem jego głos o mało nie dostałem zawału.

Zdecydowany wyrwałem drzwi z zawiasów i wpadłem do pomieszczenia. Wszystko się paliło, ale bruneta nigdzie nie widziałem. Złapałem gaśnice i ugasiłem pożar.

- Tony, gdzie jesteś?! - krzyknąłem wystraszony.

- Tutaj! - usłyszałem jego głos nade mną.

Spojrzałem w górę i zobaczyłem bruneta.

Dokładniej to jego spodnie, nogi, buty i ręce. Głowa i tors były najpewniej po drugiej stronie sufitu. Wisiał do połowy w tym pomieszczeniu, do połowy w drugim, na piętrze.

- Tony, coś ty zrobił?- zdziwiłem się nie wiedząc jak go zdjąć.

- Testowałem buty zbroi. No wiesz, postęp technologiczny, nowe dodatki... Nagle się uruchomiły i wleciałem w sufit. Niestety ręce mi ugrzęzły tu i nie mogę się uwolnić. Możesz mi już pomóc? Głupio się czuję. - wyjaśnił machając nogami w powietrzu.

Stanąłem na krześle i próbowałem go zaciągnąć, ale porządnie ugrzązł. Ani w jedną ani w drugą nie udało mi się go przepchnąć.

- Nic z tego. - powiedziałem zrezygnowany.

- To spróbuj włączyć moje buty... Tylko deli... - nie skończył.

Wcisnąłem przycisk i się uruchomiły. Wyleciał w górę z dużą prędkością. Spałem z krzesła na podłogę i trochę zrobiło mi się słabo.

Tony

- Tylko deli... - zacząłem, ale nie skończyłem.

Wystrzeliło mnie w górę natychmiast. Przebiłem się przez wszystkie sufity w Tower, a jest ich dużo, i wyleciałem na zewnątrz. Próbowałem wylądować, ale chyba się popsuły bo nie mogłem tego zrobić. Krążyłem kilka dobrych minut szukając odpowiedniego miejsca, żeby spaść. Dobrze by było gdyby Steve mnie złapał, ale nigdzie go nie widziałem. Wtedy postanowiłem skierować się do parku, bo tam jest staw. Na tyle głęboki, żebym mógł bezpiecznie awaryjnie wylądować, a na tyle płytki żebym się nie utopił. Nagle buty skierowały się w przeciwną stronę i zupełnie straciłem kontrolę.

Steve

Powoli otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Sekundę później przypomniałem sobie co tu się stało. Zerwałem się natychmiast i spojrzałem na ekran. Na szczęście w zbroje był wbudowany GPS. Namierzyłem Stark'a i coś niechcący wcisnąłem. Zaczął kierować się w stronę naszej szkoły. Pobiegłem do wyjścia i łapiąc w dłoń telefon wybiegłem z Tower.

Kilka sekund później stałem już przed drzwiami szkoły. Właśnie kończyły się zajęcia dodatkowe i koza. Jak łatwo się domyślić spotkałem Avengers.

- Steve? Co ty tu robisz? - zauważyłem Nataszę z Sharon wychodzące ze szkoły.

- Cześć, Nat... Szukam Tony'ego. - odpowiedziałem rozglądając się po niebie. - A wy?

- Właśnie skończył się nasz trening... - odpowiedziała blondynka przyglądając mi się uważnie.

- Wasz? Nie mów że... - spojrzałem na dziewczyny zdziwiony.

- Tak. Zapisałam się... - przytaknęła Romanoff i lekko się uśmiechnęła.

- Co? Po co?

- No cóż... - zaczęła i jakby lekko się zarumieniła.

- Nasza Tasza się zakochała. - wypaliła Sharon.

- Co? Ty? Poważnie?- zaśmiałem się i spojrzałem na rudowłosą, która mordowała wzrokiem przyjaciółkę. - A w kim?

- W Bar... - zaczęła dziewczyna, ale rosjanka uderzyła ją w ramię.

- Nie ważne! - przerwała, gdy tamta syknęła i potarła ramię.

- Nat...?! - spojrzałem na nią z grymasem.

- To nie jest moment na takiego rozmowy. - wymigała się i dodała.- A z resztą czy ja cię pytam co robisz ze Stark'iem?

Spojrzałem na nią natychmiast zarumieniony.

- Co...?!

Sharon również nie wiedziała co robić.

- Ja może już pójdę... - powiedziała po czym szybko się oddaliła.

- Daj spokój, Steve. Przyłapałam was już na tak wielu dwuznacznych sytuacjach, że się domyśliłam.- wyjaśniła z lekkim uśmiechem podchodząc do mnie bliżej.

- Niby czego? - udawałem, że nie wiem o co chodzi.

- Że Stark odwzajemnia twoje uczucia. Jesteście razem. Mam tylko jedno pytanie... Czemu to ukrywacie? - zdziwiła się kiedy westchnąłem ciężko.

- To jest bardzo skomplikowane Nat...

- Ale sypiacie ze sobą, co nie? - zapytała na co prawie dostałem zawału.

- Że co?! - spojrzałem na nią zakłopotany.

- Tylko tak pytam... Bo wiesz. Ty nie masz o tym zielonego pojęcia, a on wręcz przeciwnie, jest w tym ekspertem... i po prostu to trochę niezręczna sytuacja. - wzruszyła ramionami.

- A czy wszystko musi się opierać tylko i wyłącznie na tym?! - zapytał krzyżując dłonie na piersi.

- Może nie, ale dla Stark'a seks to uzależnienie. On tego potrzebuje i nie chce sobie wyobrażać co by było gdyby mu tego zabrakło. Poza tym w związkach to dowód na wierność i oddanie... Tak się umacnia związek.

- Nie widzę tego w ten sposób... - pokręciłem wymownie głową.

- Ale już uprawiałaście seks? Macie w ogóle zamiar? - zapytała zaciekawiona.

- Nat...! - przerwałem jej zawstydzony.

- Oj, przepraszam, ale po prostu się martwię o ciebie... - westchnęła i spojrzała na mnie poważnie.

- Wiem... i szanuję to. Ja też o ciebie się martwię... - przyznałem lekko się uśmiechając.

~~~
A tak wrzucę z nienacka.

Jakoś ostatnio chodził za mną ten Wattpad.

Mimo, że samopoczucie chujowe, aż szkoda gadać.

Ale tak chodził i chodził, że aż głupio nie zajrzeć.

No i patrze, a tu co?

A tu Stony dawno dawno nie było.

A rozdziały stare napisane to zerknę.

I ani cringe nie ma, ani jakoś syfu.

A wręcz przeciwnie!
Pozytywne zaskoczenie, bo aż się wczytać można i wczuć!

I nawet udało się rozdzialik napisać nowy!!!

Jeden ale to już coś! :3

Oby tak było dalej, wena dopisywała i nastrój, to i się uda więcej napisać i wrzucić! :3

Zdrórka i psychiki życzę, bo z tym u mnie słabo to może u was będzie lepiej 🥺❤️

Uczucia [Stony]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz