27.Dziwny sen i wnerwiająca ryba

846 54 11
                                    

Resztę dnia spędziliśmy z dziećmi, mieszkańcami oraz z dowodzącą. Poszliśmy spać dosyć późno. "Mam nadzieję, że Miiko mnie tak naprawdę nie zabije". Zasnęłam myśląc nad tym jak będę musiała tłumaczyć się kitsune.


Ranek-


Szybko wstałam, ogarnęłam się i obudziłam wampira. Następnie zeszliśmy na dół i pożegnaliśmy się z rządzącą oraz dziećmi. Wyszliśmy poza mury osady i weszliśmy na Akio. Moment później dołączyły do nas ponuraki. Galopem popędziliśmy z powrotem. 

Popołudniu byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka. Nim zdążyliśmy cokolwiek zrobić podbiegła do nas Miiko wyraźnie wkurzona. Już po minucie wylądowaliśmy w Kryształowej Sali. Kitsune zaczęła chodzić w tę i z powrotem. W końcu się zatrzymała. Wyprosiła Nevrę, a po jego wyjściu zaczęła rozmowę.


-Pojechałaś do Misteji, prawda?

-Tak i co z tego?

-Powiedziałam Ci, że zajmiemy się tym potem.  

-Potem? I tak byście rzucili ta sprawą w kąt. Mielibyście to wszystko gdzieś. Interesuje was co się dzieje tu i teraz. Jakbyście dostali informacje, że chcą was napaść to pewnie nawet byście tego nie sprawdzili. Zainteresowało by was dopiero jakby ktoś zaczął niszczyć Kwaterę. Macie wszystko gdzieś, a później reagujecie pochopnie, ponieważ się boicie. Reagujecie strachem zamiast wszystko wytłumaczyć. Jeśli się coś dzieje trzeba myśleć spokojnie i logicznie. 

-To wszystko nie jest takie łatwe. Zrozum, że staramy się jak możemy.

-Właśnie widać. Wiem, że i tak zmienisz temat, więc Leiftan naprawdę przebywa w Misteji, ale dalej nie wiem jakim cudem tak szybko się przemieszcza. 

-Po co on tam chodzi?

-Pomaga osadzie. Jest tam teraz bardzo biednie, ale boją się prosić o pomoc, ponieważ sądzi, że każda wioska musi zbierać pożywienie dla siebie.

-Co? Jak to?

-Po prostu nie mają wystarczającej ilości pożywienia. Jeśli chcesz pokazać, że umiecie się czymś zając to zapytaj ich chociaż, czy nie potrzebują pomocy. 


Miiko mruknęła jeszcze coś pod nosem po czym gestem ręki wskazała drzwi. Nie zastanawiając się wyszłam i skierowałam się do siebie. W pokoju zastałam wampira z posiłkiem. Usiadłam obok niego, a ten podsunął mi posiłek pod nos. Uśmiechnęłam się i zjadłam. Następnie usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać.


-Słyszałeś naszą rozmowę, prawda?

-No...tak.

-Miiko bardzo się wkurzy?

-W sumie powiedziałaś prawdę.

-Myślisz, że pomoże sąsiedniej osadzie?

-Sądzę, że tak.


Rozmawialiśmy do wieczora. Kiedy chłopak opuścił mój pokój położyłam się i obróciłam plecami do drzwi. Zaczęłam rozmyślać nad tym wszystkim. Po dłuższej chwili zasnęłam.


*Sen Leili*


Znajdowałam się w ciemnym lesie. Stałam w miejscu sparaliżowana strachem. Obok mnie stali dowódcy straż, Miiko oraz Leiftan. Nikt nie miał broni, a kitsune straciła klatkę z płomieniem. Zaczęli nas otaczać uzbrojeni wojownicy gotowi w każdej chwili nas zabić. W mojej dłoni zaczął pojawiać się ogień. Kiedy stał się większy wszyscy skierowali na mnie wzrok. Ja, ani nikt inny nie wiedział co się właśnie stało i dlaczego w mojej ręce pali się ogień. Nie parzył mnie. Dawał spokojne ciepło. Napastnicy otrząsnęli się i zaczęli nacierać. Nie mając się czym bronić każdy szukał drogi ucieczki. Wojownicy w końcu podeszli na tyle blisko, że jeden z nich chwycił mnie za rękę i przystawił nóż do gardła. Bez większego namysłu przyłożyłam do niego druga dłoń z widniejącym na niej płomieniem. Poparzony mężczyzna odskoczył. Następnie wysunęłam rękę przed siebie. Już po chwili strumienie gorąca leciały w bandytów. Moment później zostałam sama z przyjaciółmi. Jeszcze raz zerknęłam na płomień. Stał się czarny i mieniły się tam białe iskierki. Wszyscy podeszli do mnie i zdezorientowani przyglądnęli się temu zjawisku. Nagle ogień się powiększył. Nastała czerń.


*Koniec snu*


Obudziłam się cała spocona. "To raczej nie był normalny sen". Uspokoiłam się i spojrzałam za okno. Słońce powoli wychodziło zza horyzontu. Wgramoliłam się z łóżka i odprawiłam poranne czynności. Poszłam na stołówkę gdzie zjadłam posiłek myśląc nad snem. "To wszystko nie ma sensu". Westchnęłam po czym usłyszałam czyjeś kroki. Naprzeciwko mnie usiadła znienawidzona przeze mnie syrena. Rozglądnęła się i zaczęła mówić.


-Nie myśl sobie, że będziesz mnie straszyć chłopcami. -syknęła-

-Po pierwsze nie straszę Cię. Po drugie to oni mnie obronili. Ja dowiedziałam się o tym po fakcie. Po trzecie może byś już poszła? Spędzanie z Tobą chociażby sekundy przyprawia mnie o mdłości. 


Odpowiedziałam obojętnie co jeszcze bardziej ją zdenerwowało. Wkurzona wstała i wylała na mnie sok pomarańczowy. Następnie wyszła z głową podniesioną i podłym uśmieszkiem, a ja podniosłam się głośno odsuwając krzesło. Zaczęłam ratować swoją  białą bluzkę. Niestety to nic nie pomogło. Cała się lepiłam, a na podkoszulce miałam pomarańczową plamę. Wyszłam z pomieszczenia wpadając na Ezarela, Valkyiona i Nevrę. Przecisnęłam się obok nich nie odzywając się. Zrobili zaskoczone miny nie wiedząc o co mi chodzi. Za to ja popędziłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i zdjęłam ciuchy. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam w czyste ubrania. Wróciłam na stołówkę i dosiadłam się do chłopaków witając się.


-Wiecie może, czy Miiko zrobiła coś w sprawie z Misteją?

-Podobno wysłała list i czeka na odpowiedź. -mruknął elf-

-Czemu tak wyszłaś? -zainteresował się wampir-

-Oblałam się sokiem. 

-A tak serio?

-Alajea, prawda? -spytał Ez-

-No tak. 


Nikt nic więcej nie powiedział. Zdziwiło mnie to, ale ok. Moment później poszłam do biblioteki w poszukiwaniu jakiejś misji. Zastałam tam Kero. Niestety nie miał dla mnie żadnej misji. W tym wypadku postanowiłam się przejść. Wyszłam poza mury i powędrowałam do lasu. Oglądałam otaczające mnie środowisko. Niedługo potem zaczęło zbierać się na burze. Spanikowałam i pędem wróciłam do Kwatery. W połowie drogi zaczęło padać. Sam deszcz mi nie przeszkadzał, aczkolwiek w każdym momencie mógł  walnąć gdzieś piorun. W końcu dotarłam. Poszłam do siebie i się wysuszyłam. Następnie wskoczyłam pod kołdrę i wzięłam książkę, która już kiedyś pożyczyła mi Ykhar. Zaczęłam czytać wgłębiając się w fabułę. Przewróciłam następną z kolei kartkę. W tym samym momencie uderzył piorun, a jego dźwięk rozniósł się niczym echo. Przełknęłam ślinę i odłożyłam książkę. Znów w ziemię uderzyło jasne światło. Zaczęłam próbować się uspokoić. Niestety grzmotów było coraz więcej. Podciągnęłam kolana do góry i objęłam je rękami. Bałam się. Byłam bezsilna. Strach mnie paraliżował. Wyczekiwałam tylko momentu gdzie pogoda się uspokoi. Miałam dość. W pewnym momencie piorun uderzył w ogrodach Kwatery. Podskoczyłam wystraszona. "Cholerna burza". Usłyszałam stukot. Ktoś pukał do drzwi. Szybko powiedziałam -Proszę-, a drzwi się otworzyły. 


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 1002 słów.


Co oznaczał jej sen? Kto przyszedł do Leili?


Jeszcze dzisiaj pojawi się rozdział, w którym będzie można zadawać pytania bohaterom!


***Zostaw po sobie ślad gwiazdką i KOMENTARZEM




Inna  •Eldarya•Where stories live. Discover now