Rozdział 38.

2.8K 178 41
                                    

/sprawdzony/

- To jest świetny sprzęt, ale celowniki nawalają w transporcie, więc musisz poprawić - powiedział Ed, kiedy rozkładaliśmy się na dachu.

- Ustaw sobie wszystko i strzel w róg tamtego budynku - rzucił Nate, więc zrobiłam to, co kazał. - - Dobra, piętnaście centymetrów w prawo - zakomunikował patrząc przez lornetki, więc poprawiłam sobie celownik.

- Gotowe, ile mamy jeszcze czasu? - zapytałam skupiona.

- Jakieś pięć minut do przyjazdu naszych - odparł Ed.

- Będę musiała strzelać?

- Prawdopodobnie nie, ale zobaczymy jak sprawy się ułożą. Jak Clark się będzie rzucał, to nie mamy wyboru - odpowiedział Nathan, a ja nie wiedząc o kim mówi, tylko przytaknęłam.

- W kwaterze chodzą plotki o jakimś niezłym sparingu Nath. Z kim chcesz się bić? - zapytał Ed po chwili.

- Kto do cholery już o tym gada? Chyba musimy porozmawiać sobie z Danny'm... - rzucił zirytowany chłopak.

- Dann nic nie powiedział, tylko Harry słyszał coś od Scorpiona.

- Ugh, czemu wszyscy się tym jarają... Zwykły sparing... - Nate przewrócił oczami.

- Dobra, czego się wstydzisz? Powiedz mu z kim się będziesz bił - odezwałam się w końcu rozbawiona.

- Ale jak komuś powiesz Ed, to skończysz w piwnicy - zagroził poważnie. - Z nią mam walkę okey... - chłopak wskazał na mnie głową.

- Jaja sobie robisz... Przecież to ma być podobno ostry sparing, a ty chcesz się bić z dziewczyną? Znaczy, nic do ciebie nie mam Emily, ale serio? On powali cię w kilka sekund. Nate jest najlepszy - roześmiał się.

- No to zobaczymy - warknęłam zirytowana, że nikt mnie nigdy nie docenia. - Jak chcesz, możesz też spróbować się ze mną zmierzyć.

- Nie rób tego Ed - rzucił Nate. - Serio, wiem co mówię. Dobra, później pogadamy, a teraz się skupcie, bo przyjechali.

Zobaczyłam dwa czarne bmw. Wydaję mi się, że były z serii "x" i chyba były to bmw x5. Wysiadło z nich sześciu gości z naszego gangu. Tuż po chwili przyjechało kolejne auto, dość podobne. Zza drzwi wyłonił się mężczyzna ubrany w granatowy, połyskujący garnitur. Wyglądał bardzo bogato. Miał obstawę składającą się z czterech facetów. Przygotowałam sobie karabin i wycelowałam w jego głowę, czekając na ewentualny rozkaz od Nathana. Nie myślałam już o życiu, pracy czy innych rzeczach. Liczył się cel, mój palec na spuście i oddech. Patrzyłam przez celownik na całą sytuację. Mężczyźni rozmawiali o czymś agresywnie, jednak nie było ich słychać z tej odległości. W zasadzie tylko Nate słyszał wszystko, bo kierował operacją i miał razem z chłopakami na dole specjalne słuchawki. Leżał koło mnie obserwując akcję przez lornetki. Nagle zaczęło się coś dziać. Harry walnął Clarck'a w twarz, na co tamten wyciągnął broń. Zaczęli coś wykrzykiwać, ale ja nie przejęłam się tym zbytnio i szybko poprawiłam pozycję.

- Dobra, Emily zestrzel Clarck'a i tego po lewej. Ed, bierzesz dwóch kolejnych. Chłopaki poradzą sobie z piątym - powiedział Nath bardzo szybko, więc przymierzyłam się do strzału. Elegancika załatwiłam od razu, ale drugi z gości zdążył się przesunąć i Danny dostał w ramie, bo stał na linii ognia. Udało mi się ostatecznie zabić drugiego z gości i od razu popatrzyłam co się dzieje. Łysy leżał w małej kałuży krwi, ale się ruszał, więc nie było najgorzej.

- Zmywamy się! - krzyknął Ed pakując broń, więc szybko zrobiłam to samo. Nate stał trochę dalej i wykrzykiwał coś do słuchawki. Zebrałam wszystkie nasze rzeczy i udałam się do wnętrza budynku, gdzie znajdowały się schody. Zbiegłam szybko i poszłam w kierunku miejsca, gdzie zostawiliśmy wóz. Chłopcy po chwili mnie dogonili i wsiedliśmy do samochodu.

Łatwo zabićWhere stories live. Discover now