2.6. No to deal.

1.3K 94 32
                                    

Zobaczyłam, jak mój telefon wibruje na stoliku, więc podniosłam go szybko, odbierając połączenie.

- No hej Sheryl, co tam? - zaczęłam jako pierwsza.

- Masz może jutro trochę czasu po południu? - spytała dziewczyna.

- No, teoretycznie pracuję, jak zwykle, ale coś można wymyślić. A co tam planujesz?

- Chciałam, żebyś gdzieś ze mną poszła, a wieczorem zrobiłybyśmy sobie takie babskie spotkanie, winko, film z Mayą, Sophie i Jassy - odparła z nadzieją.

- To poczekaj sekundę - odparłam i odsunęłam telefon od ucha. - Dann, zastąpisz mnie jutro na treningach? - krzyknęłam do mężczyzny, który był w łazience.

- A dlaczego? - odkrzyknął.

- Spotkanie z dziewczynami - odparłam zgodnie z prawdą.

- To nie ma sprawy, tylko co z Lily? - spytał już normalnym tonem, wychodząc z pomieszczenia.

- Uhm, może zostać na jakieś zajęcia w szkole, a potem posiedzieć z wami w klubie - stwierdziłam.

- No dobra. - wzruszył ramionami, a ja przyłożyłam znów telefon do ucha.

- Jestem jutro do twojej dyspozycji - rzuciłam wesoło do dziewczyny.

- Bo wiesz Em, ja bym chciała wcześniej iść na... Wiem, że byłam kiedyś u ciebie w klubie, ale to jest zbyt brutalne, a w Sydney jest coraz bardziej niebezpiecznie i... - plątała się.

- Do rzeczy, Sher - zaśmiałam się.

- W centrum prowadzą takie zajęcia samoobrony dla kobiet - powiedziała lekko zmieszana.

- A co ja mam do tego? - zdziwiłam się.

- Głupio mi tam iść samej, a tak to byłybyśmy we dwie - rzuciła niepewnie.

- Sher, będzie mi się cholernie nudzić - przyznałam.

- Proszę, ten jeden raz - jęknęła.

- Oh, okay - zgodziłam się, na co usłyszałam pisk radości. - To będę u ciebie jutro o trzeciej może być?

- Tak, zajęcia są o czwartej, więc zdążymy na luzie. Dzięki Em i do jutra! - krzyknęła uradowana i się rozłączyła, a ja skomentowałam to po prostu śmiechem.

***

Dzwoniłam dzwonkiem do drzwi mieszkania brunetki. Czekałam cierpliwie, bo ona zawsze tak długo zbierała się, żeby otworzyć.

- Hej! - rzuciła radośnie, odchylając drewnianą płytę, po czym cmoknęła mnie w policzek. - Chodźmy od razu, bo to trochę daleko, nie chcę się spóźnić - dodała, więc przytaknęłam i po chwili obie kierowałyśmy się do podziemnego parkingu.

- Sher, powiedz mi, coś się stało, że tak nagle cię wzięło na te zajęcia? Wiesz, że jakbyś miała jakiekolwiek problemy, to ja służę pomocą - powiedziałam do dziewczyny, przypatrując się jej reakcji.

- Nie, wszystko jest okay - odparła szybko, za szybko.

- Czemu mnie okłamujesz? - spytałam poważnie, wsiadając do samochodu. Brunetka sama po chwili zrobiła to samo i westchnęła, opierając się o fotel.

- Nie okłamuję - rzuciła opanowana i pewnie każda inna osoba w tej chwili już by jej uwierzyła. No ale nie ja.

- Kochana, wiesz, że u mnie to nie przejdzie. Mów co się dzieję. - zażądałam. - Thomas znowu cię uderzył?

- W zasadzie to nie. Ale chodzi ostatnio jakiś wkurzony i mam wrażenie, że jak zaczynamy się kłócić, to on ledwo się powstrzymuje - wyznała, czerwieniąc się lekko.

Łatwo zabićWhere stories live. Discover now