Rozdział 9

494 35 40
                                    

Poczułam delikatne dreszcze, przeszywające moje ciało. Było to przyjemne, takie relaksujące i czułe zarazem. Momentami czułam też wilgoć w niektórych miejscach. Zamruczałam lekko kiedy poczułam ciepło na szyji.

- Mmm... przestań - przewróciłam się na drugi bok, kładąc głowę na czymś twardym.

Starałam się ułożyć w odpowiedniej pozycji, ale nie wychodziło mi to. Zirytowana otworzyłam oczy zauważając moją "poduszkę".

Leżałam właśnie na gołym torsie Kaia, który spał jak zabity, z ręką na mojej talii. Uśmiechnęłam się, delikatnie głaszcząc czule jego policzek. Chłopakowi musiało się to spodobać, ponieważ już chwilę później przysunął mnie do siebie bliżej, lekko uchylając powieki.

- Dzień dobry - uśmiechnął się sennie. Wyglądał tak uroczo i słodko!

- Dzień do... - poczułam dziwne uczucie na stopie, przez co trochę spanikowałam, szybko odsuwając się od bruneta. Spojrzałam w przeciwległą stronę łóżka zauważając na nim małe, brązowe zawiniątko. - Jongin - zaczęłam lekko speszona - mamy coś w łóżku - dotarła do mnie właśnie sytuacja, w której się znaleźliśmy. Chciałam szybko wstać, ale chłopak złapał mnie za nadgarstki ciągnąć w taki sposób, że upadłam prosto na niego.

- Nie przejmuj się nim - wyszeptał ochryple, ale i bardo seksownie - to tylko Monggu.

- Kto? - Usiadłam okrakiem na jego biodrach, spoglądając ostrożnie do tyłu.

- Mój pies - wyjaśnił nie odwracając ode mnie wzroku i delikatnie gładząc mnie po odsłoniętym udzie.

Na słowo "pies" wyskoczyłam z łóżka jak poparzona, by jak najszybciej przyjrzeć się lepiej, tej małej, włochatej kuleczce pełnej miłości.

- Jaki on cudny! - Podekscytowana podrapałam go za uszkiem, przez co zwierzak zaczął lizać moją rękę. - Awww! Mongguś - zaczęłam mówić jak do dziecka - cio ty tu lobis? Nie jesteś głodny, ty mały słodziaku? Chodź - wzięłam go na ręce - damy ci cioś do papania.

- Ekhem... - odwróciłam się w stronę łóżka, na którym leżał zdziwiony właściciel. - Serio stary? Tak od razu i już jest twoja? - Zaśmiałam się i otworzyłam drzwi, ale szybko je zamknęłam przypominając sobie wczorajszą sytuację z Layem.

- Wiesz co Kai... Jesteś takim fajnym facetem... Odważnym... Miłym... Pomocnym... A nie ratujesz może dam w opresjach? - Zaśmiał się, ubierając koszulkę po czym zmierzył mnie wzrokiem.

- Już idę sprawdzić, czy teren jest wolny od gołodupców.

- Ahhh... jakiż on odważny - teatralnie przyłożyłam rękę do czoła i popatrzyłam na Monggu, który wesoło machał ogonkiem. - Zawsze można na niego liczyć. - Zachichotałam.

- Śmiej się, śmiej - przytulił mnie od tylu przykładając usta do mojego ucha - Już nie raz cię ratowałem, moja damo. - Złożył delikatny pocałunek na płatku mojego ucha i wyszedł do przedpokoju zostawiając mnie z kwitnącym na moim policzku rumieńcem - Wolne! - Krzyknął i zniknął z pola mojego widzenia.

- Ah... Monggu. Jakim ty jesteś szczęściarzem! - Wyszłam z pupilem na rękach, kierując się do kuchni by spełnić obietnicę nakarmienia go.

🌹🌹🌹🌹🌹

- Właściwie - zaczął Baekhyun wchodząc do kuchni, gdzie byłam razem z Kaiem, Chanyeolem, Sehunem, Chenem, Suho, Lay'em i dziewczynami - to co się działo na tej imprezie? Znaczy, po moim zgonie, ma się rozumieć.

- Mnie nie pytaj Baek. Razem z HeyRą byłyśmy poza domem - odparła zmęczona San.

- Gdzie byłyście? - Popatrzyłam wymownie na siostry.

BROKEN PASSION / Kim JonginWhere stories live. Discover now