trzydzieści dwa

1.5K 185 96
                                    

- Co wy robicie? - podskoczyłam w miejscu, słysząc za sobą Leona. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jego zdezorientowaną minę.

- My...

- Rozmawialiśmy o waszym weselu. To w końcu już jutro, nie? - Matteo powiedział szybko, lekko się uśmiechając. - Pytałem się, czy już się denerwuje.

- Tak, dokładnie tak. - przytaknęłam, nie mogąc wydusić z siebie nic więcej.

- Aha... - mruknął Leon, patrząc na nas podejrzliwie. - No nic. Luna, muszę ci coś pokazać. To nie może dłużej czekać, nie jestem w stanie tego już ukrywać.

- O co chodzi? - uniosłam brew.

- Mam dla ciebie niespodziankę, pamiętasz, jak ci o niej mówiłem? Jest już gotowa. Chciałem ci w domu powiedzieć o niej, no ale uciekłaś mi.

- Och, no jasne. - uśmiechnęłam się słabo. Leonardo podał mi swoją dłoń, więc ją chwyciłam. Czułam, jak wzrok Matteo wypala dziurę w moich plecach.

- Planowałem ci to pokazać po weselu, ale wolę to zrobić jednak teraz. - podał mi plik dokumentów do ręki. Zmarszczyłam brwi, szybko je przeglądając.

- Co to jest?

- Wczytaj się. - skinął głową, a ja zrobiłam tak, jak mi powiedział.
W oczy rzucił mi się pogrubioną czcionką napis: "umowa kupna-sprzedaży nieruchomości". Serce stanęło mi w gardle i zszokowana spojrzałam na Leona. Ten uśmiechał się szeroko, wciąż się na mnie patrząc.

- Czy ty... kupiłeś dom. - bardziej stwierdziłam, niż spytałam.

- Tak, nasz dom. - odparł z naciskiem na słowo nasz. - Chcę cię tam właśnie zabrać.

Spojrzałam na Matteo, który tak jak ja, stał osłupiały i powoli zdawał sobie sprawę, co tak naprawdę zaszło.

Uderzyło mnie to ze zdwojoną siłą. Przecież ja jutro miałam brać ślub. Wszystko było praktycznie gotowe, a na dodatek Leon kupił dla nas dom. A co robiłam ja? Zabawiałam się z jego własnym bratem.
Poczułam, jak robi mi się słabo.

- Że kurwa co? - ostry głos Mattea był jak kubeł zimnej wody. Leon zwrócił uwagę na młodszego brata i przewrócił oczami zirytowany.

- O co ci chodzi, co?

- Jak to kupiłeś dom? - brązowooki podniósł głos.

- Normalnie? Serio masz problem o to, że kupiłem dom dla mnie i mojej przyszłej żony? - prychnął, krzyżując ręce na piersi.

- Ona nie zostanie twoją żoną. - warknął Matteo, po czym zwrócił się do mnie. - Powiedz mu!

- Matteo... - zaczęłam, chcąc go trochę uspokoić. Dotknęłam jego ramienia, ale ten zaraz odskoczył, jak poparzony.

- Jeśli nie ty, to ja. - zbliżył się do Leona. - Luna i ja się kochamy. Ona nie wyjdzie za ciebie.

Mina Leonarda zmieniła się w ciągu sekundy — ze szczęśliwej szybko przeszła na wściekłą.

- Że co?! - krzyknął. - To prawda, Luna? - zwrócił się do mnie, próbując opanować głos. Zagryzłam wargę i pokiwałam jedynie głową, po czym spuściłam wzrok.

- Ty kutasie! - splunął, popychając Mattea do tyłu. Ten nie był mu dłużny i oddał pchnięcie. - Mówiłem, abyś trzymał się od niej z daleka!

- Leon proszę cię... - próbowałam do niego podejść, ale bałam się, że jeszcze od niego oberwę.

- Ostrzegałem cię przed nim! - rzucił się w moją stronę, a ja szybko odskoczyłam. - Miałaś się do niego nie zbliżać!

- Nie krzycz na nią! - Matteo chwycił go za kołnierz koszuli i odciągnął ode mnie. Starszy z braci wymierzył pięścią cios w stronę tego drugiego. Matteo odchylił się, łapiąc za obolały policzek. W ciągu sekundy rzucił się na brata i zaczął okładać go pięściami. Leon próbował się bronić i jednocześnie atakować Mattea.

- Błagam was, przestańcie się bić! - krzyknęłam, próbując ich jakoś rozdzielić.

- Jesteś dla niego tylko kolejną panienką do kolekcji, mówiłem, że odbijał mi każdą dziewczynę, na której mi zależało. Jesteś dla niego eksperymentem, przyznaj się Matteo! Podrywałeś ją tylko dlatego, aby sprawdzić, jak szybko tobie ulegnie! - Leon odwrócił się w moją stronę i złapał mnie za ramiona.

- Nie mogę w to uwierzyć... - Matteo wyglądał na zdegustowanego. - Przestań kłamać! To nie jest prawdą Luna.

- A jak było z poprzednimi dziewczynami?!

- To było coś innego! Nic dla mnie nie znaczyły!

- Luna, ja ci wybaczę. - odezwał się ponownie Leon. - Kocham cię ponad wszystko. Zostań ze mną, a wszystko będzie tak, jak dawniej. Jeśli wybierzesz go, zniszczysz sobie życie i wszystko, co do tej pory stworzyłaś. Twoja rodzina cię będzie za to nienawidzić. To nie jest tego warte. Nie skłócaj obu rodzin z powodu tego palanta!

- Ja... - zacięłam się. W tamtym momencie jedyne co chciałam zrobić, to uciec przed wszystkim. Leonardo miał rację, nie mogłam dopuścić do tego, aby ta cudowna rodzina się przeze mnie podzieliła. Nie jestem tego warta.

- Proszę cię. - zwrócił się do mnie Matteo. - Nie popełniaj tego błędu. Nie wychodź za niego, tylko, gdyż "tak trzeba".

- Ona mnie kocha idioto. - warknął Leon w stronę brata, po czym kolejne słowa skierował do mnie. - Zdecyduj się. Albo ja, albo on.

- Ja... ja nie mogę. - potrząsnęłam głową, wycofując się. Odwróciłam się na pięcie i uciekłam jak ostatni tchórz.

•••

NIE WYTRZYMAŁAM DO TYCH 100 GWIAZDEK XDD
JUŻ ZARAZ EPILOG OMG NIE WIERZĘ! POKOCHACIE ZAKOŃCZENIE.

Wstawić ostatnią część jeszcze dzisiaj?

𝐋𝐄 𝐈𝐓𝐀𝐋𝐈𝐀𝐍𝐄 𝐄 𝐋'𝐀𝐌𝐎𝐑𝐄 ─ 𝐥𝐮𝐭𝐭𝐞𝐨 [𝟏]Where stories live. Discover now