2. Wszystko jedno

1.2K 77 61
                                    

– Tu mieszkam – oznajmia Aga, co według mnie nie jest rozsądne, w końcu jestem nieznajomym.

– Mogę wejść? – pytam, chyba tylko dlatego, że nie chce wracać do mojego mieszkania, wiecznie pustego.

   Aga przytakuje, co potwierdza, że jest wariatką i na pewno mnie porąbie, jak już wejdę do środka. Zawsze lepsze to niż siedzenie samemu.

   Wszystko jest lepsze od samotności, która jest jak smak gorzkiego szluga w ustach astmatyka. Jak duszący kaszel, który zmusza do walki o oddech, chociaż tak bardzo chciałbyś przestać oddychać.

   Myślisz, że już się przyzwyczaiłeś, po prostu wolisz własne towarzystwo, to jest twój wybór, dopóki nie spostrzeżesz się, że nawet twój pies, cholerny przyjaciel człowieka, ma cię dosyć. Nie jesteś już tylko sam - jesteś samotny.

   Wchodzę z nieznajomą do środka obleśnego bloku, nie ma windy, więc wchodzimy schodami. Obskurne żółte ściany, kojarzą mi się z pożółkłymi od tytoniu zębami starego człowieka. Zatrzymujemy się na czwartym piętrze. Przy wejściu na korytarz, prowadzącego do drzwi mieszkalnych, jest krata. Aga śmieje się nerwowo i przetrząsa torebkę, zapewne szuka klucza.

   Triumfalnie wyjmuje go, zaplątanego w białe słuchawki i różaniec. Wiedziałem, że jest rąbnięta!

   Z wypiekami na policzkach, chowa nie potrzebne rzeczy i otwiera kratę. Przez myśl przechodzi mi, że nie wiem ile ma lat, wygląda na młodą studentkę, ale zachowuje się strasznie dziecinnie i idiotycznie. Staram się wyobrazić jej pokój, tytoniowe ściany poobklejane plakatami modnych boysbandów czy aktorów z seriali. Co jeszcze lubią takie głupie dziewczynki?

   Ogarnia mnie zdziwienie, kiedy Aga otwiera drzwi mieszkania i zaprasza uśmiechem i gestem ręki.

– Małe, ale własne – kwituje, kiedy rozglądam się po mikroskopijnym korytarzu, a następnie jej pokoju.

   Małe łóżko, nad nim wiszący obraz Jezusa (Filip wiej!, krzyczy umysł), który nakazuje, by Mu zaufać. Szafa, zbyt mała, by pomieścić ubrania, dlatego większość z nich jest porozrzucana na krześle i łóżku. Stolik nocny, na nim lampka, budzik i bukiet róż (Ciekawe od kogo? Może kupione przez nią dla ozdoby?). I mnóstwo książek! Na podłodze, parapecie, półkach. Cała biblioteka zapomnianych dusz.

– Wow – wyrywa mi się.

  Aga uśmiecha się pod nosem i proponuje mi herbatę. Zgadzam się na zieloną.

   Dziewczyna idzie do (również mikroskopijnej!) kuchni, a ja przeglądam książki. Kilkanaście nowości, ale przede wszystkim mój wzrok napotyka starocie. To nie jest biblioteka - to cmentarzysko!

  Wyciągam pierwszą lepszą książkę i przeglądam ją. Kto by pomyślał, że taka dziewczyna zaczytuje chwile Mrożkiem?

   Dostojewski, Gombrowicz, Lew Tołstoj, Różewicz... Jest też Stephen King, Jo Nesbo i John Green, mieszanka poezji, prozy, przeróżnych gatunków, różnych dat publikacji, po prostu wszystko.

– Podoba ci się? – Z za rogu pojawia się Aga z dwoma kubkami herbaty.

– Strasznie małe mieszkanie.

– Mówiłam o książkach – śmieje się, a ja nie widzę nic w tym zabawnego.

– Och – bąkam i wyjmuję paczkę szlugów, zatrzymuję dłonie, gdy dostrzegam jej spojrzenie.

– Czy ty jesteś nienormalny?! Masz astmę!

– No, mam.

   Wzruszam ramionami, jednak chowam papierosy, nie mogę znieść jej oskarżycielskiego wzorku (po części też wzroku Jezusa z obrazu... Boże, wybacz?).

Miasto bez ciebie / Taco HemingwayDove le storie prendono vita. Scoprilo ora