13. Tsunami blond

414 30 8
                                    

   Upłynęło tyle dni, nie wiem kiedy to minęło nawet... 

Wszystko zlewa mi się w jedno, każdy dzień jest podobny do poprzedniego. Jednak nie czuję się znużony, rutyna jest dobra, pozwala skupić się, pozbierać myśli, 

kochana rutyna!

ochłonąć od zgiełku miasta. Nie wiem, lubię ten stan, ten spokój. Jakby wszystko było na swoim miejscu. Śniadania z rodziną, terapia, obiady na mieście, spotkania z Agą, przejażdżki ZTMem, spisywanie myśli do zeszytu, czytanie książki, kolacje i sen - błogi i spokojny. 

Jakie zdziwienie mnie ogarnia, kiedy znowu do mojego życia wkrada się niepokój, odzwyczaiłem się, naprawdę. 

Widzę tego typa, tak dobrze znam jego twarz, ba, chyba całe miasto go zna!

Piotr spogląda na mnie, z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem. Kiwa w moją stronę głową, kończąc rozmowę telefoniczną. Poprawia kołnierzyk błękitnej koszuli i podchodzi do mnie. 

– Filip! Gdzie się ostatnio podziałeś? Impreza trwała w najlepsze, patrzę, a ciebie nie ma, uciekłeś? Nie ma co się bać, Natalka...

– Przepraszam – dukam. 

– Ona... chyba ci wybaczyła. Możemy się przyjaźnić! Ja nie widzę... 

– Wybaczyła? 

Natalka... która zostawiła mnie dla jakiegoś napchanego kolesia, rozrywając moje serce na małe kawałeczki, twierdzi, że mi wybacza? Dałem jej czas na zreflektowanie się, czekałem każdego dnia, błąkając się po tej smutnej Warszawie, lecz ona poszła z tamtym, nie zważając na moje uczucia. O, z całą pewnością możemy się dalej przyjaźnić! 

Wznieśmy toast za naszą wspaniałą relację, która będzie trwała już wieczność! Panie i panowie, kieliszek do góry i cyjanek do ust, ha ha ha! 

No tak! Ta impreza... Nie wiem w ogóle co się zdarzyło, za dużo wypiłem trochę... Pokłóciliśmy się? Nie wiem, pamiętam tylko jak wybiegłeś na ulicę... A potem cię już nie było. Nie podobało ci się? 

– Powiedziałeś "wybaczyła"? 

– No tak. Nie wyraźnie mówię czy co? 

– Jasne. W sensie... Już rozumiem. 

 A napój leje się do gardła... Na zdrowie, wszak zemsta smakuje lepiej od porażki! 

– No to jak już sobie wyjaśniliśmy, to może... Ale ty jednak jesteś dziwny! Nie obraź się koleś, ale przerażasz mnie w sumie. Natalka miała co do ciebie rację, jesteś po prostu... 

Inny

Sposób, przecież nie mogę nikogo otruć. I skąd niby miałbym wziąć cyjanek, do cholery jasnej?! A jednak kusi... Jak kusić może tylko kobieta, czerwone i soczyste jabłko w ręku Ewy, a w ustach Adama. Nie nadaremno mówi się "jeść komuś z ręki", chociaż geneza przysłowia jest inna. Walić to! Ta kusząca propozycja... Zemsta! Co mógłbym zrobić, żeby skrzywdzić ją tak samo, żeby poczuła mój ból? 

– Czy ty mnie słuchasz? 

 Natalka... Pamiętam jak zobaczyłem ją po raz pierwszy. Jej piękne długie nogi. Krok żywy, jakby było jej gdzieś śpieszno. Telefon w ręku i wpatrzone w czarne lusterko oczy. Cały świat grał drugoplanową rolę, tylko ja i ona, a w tle ruch drogowy. Pomyślałem, że jest zbyt piękna, by ginąć pod kołami Mercedesa. Szarpnąłem ją za ramię, kiedy przechodziła obok, a jej przeklęty telefon upadł z trzaskiem na chodnik. A ona dopiero wtedy zobaczyła czerwone światło i pędzące samochody. Podniosła komórkę, przerażenie wciąż malowało się na jej anielskiej twarzyczce, spojrzała czy szybka jest cała. Była. I ona też. Nie wiedziała czy mi podziękować czy raczej przekląć za to, że prawie zniszczyłem jej mienie. Więc zrobiła i jedno i drugie. A potem zaprosiła mnie na drinka. 

Miasto bez ciebie / Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz