~~~Leon~~~

77 5 3
                                    

Jestem bezradny, Boże. Nie wiem już w co wierzyć, a w co nie. Wszystko co znałem nagle stało się takie obce, nieznane. Biel stała się czernią, dzień przeobraził się w noc, kłamstwo przybrało kształt prawdy. Wszystko to przez nią. Pięknolicy anioł odziany w czerwień, oświetlony blaskiem półksiężyca i gwiazdy. Czy śmierć jednego człowieka może odebrać dwa życia? Czy anioł śmierci może zabrać ze sobą dwie dusze na raz? Odkryłem, że może. Stałem się niewolnikiem spojrzenia tych błękitnych oczu, które widzę każdej nocy w moich snach. Słyszę ten głos, jak słowik skryty w krzewach różanych rajskiego ogrodu śpiewający każdego ranka. Jej twarz nawiedza mnie w snach, ciągle czuję dotyk jej dłoni na mojej. Choć jest dzieckiem innej ojczyzny, moje serce i tak do niej lgnie. Nic nie jest w stanie powstrzymać tego uczucia, które zawładnęło mną bez reszty. Ta jasnolica panienka odebrała mi zdrowy rozsądek, teraz nie ma dla mnie odwrotu. Nawet te więzy, które skrępowały mi dłonie, nie są w stanie zmienić moich uczuć. Kiedy ona jest wolna, razem z nią jest moje serce. Jej uśmiech jest moim uśmiechem. Jej radość jest moją, jej smutek rani też mnie. Jej życie jest moim. Kiedy jej nie ma, słońce blednie, świat traci barwy. Ta zakazana miłość stała się sensem mojego istnienia. Moją rzeczywistością i snem zarazem. Dobry Boże, zesłałeś ją jako moje ocalenie od ciemności tego świata, więc dlaczego stoimy na dwóch różnych brzegach? Dlaczego dzielą nas oceany naszych ojczyzn? Czemu nie mogę jej po prostu kochać, beż żadnych tajemnic i sekretów w moim sercu? Jest dla mnie jak owoc z zakazanego drzewa, nie powinienem wyciągać po nią dłoni, ale robię to. Ten przeklęty mundur odbiera mi szansę na przeżycie mojego snu. Oddziela mnie od mojej anielicy, mojej Hilal. Ach, Hilal...Moja miłości, moja dzika azalio, mój księżycu jasny. Bez ciebie jestem cieniem człowieka, nadajesz sens memu nędznemu istnieniu. Tańczysz w czerwieni, przecinasz wstęgi mojej flagi, wzrokiem odbierasz życia moich braci. Hej miłości, czy naprawdę niesiesz ze sobą tylko zniszczenie? Czy nie ma w tobie choć krzty nadziei?

Listy Greckiego PorucznikaWhere stories live. Discover now