Rozdział IX

2.9K 248 29
                                    

Magnus

   Kolejnego dnia, Magnus postanowił w końcu pójść do pracy. Dzięki wczorajszemu spędzaniu czasu z Alexandrem, zdołał odrobinę się wyluzować. Gdy był z niebieskookim aniołem, kompletnie zapominał o tragediach, które ostatnimi czasy nawiedzały go co raz częściej.
Przy Alec'u zapominał o niedawnym ataku na niego. Śmierć jego mamy, też tak bardzo nie bolała, gdy miał go obok siebie. Nie wiedział, na czym konkretnie polega fenomen Alexandra, ale mogłoby się wydawać, że jest lekiem na całe otaczające go zło.
    Po wczorajszej rozmowie z Aleckiem był już też pewien, że to było niemożliwe, by kiedykolwiek wcześniej się poznali. Chłopak pochodził z innego miasta, w którym Magnus nigdy nie był. Dodatkowo do tej pory, ani on, ani żaden z jego  znajomych, nie miał do czynienia z architektem odnawiającym starożytne budynki. Uznał, że musiało mu się coś pomylić. W końcu takiej twarzy się nie zapomina...

Alexander

   Gdy dziś śledził Magnusa, w drodze do pracy, znów mógł być Alexandrem łowcą, a nie architektem. Odpalił motocykl i jechał za taksówką, którą Azjata dojeżdżał do pracy. Nie uśmiechało mu się, kolejny dzień, spędzić tylko i wyłącznie we własnym towarzystwie, więc umówił się z Clary, że spotkają się naprzeciw firmy projektanta mody.
- Jesteś już. - Clary obdarzyła go szerokim uśmiechem  i wręczyła kubek parującej kawy. - Co tu robimy?
- Ja obserwuję, a ty dotrzymujesz mi towarzystwa. - Odparł, idąc w stronę schodów przeciwpożarowych, prowadzących na dach budynku.
- Nadal to samo zadanie? - Dociekała rudowłosa.
- Tak i nie. - Odpowiedział i wyciągnął do dziewczyny rękę, by pomóc jej przejść gzyms. - Trochę się pokomplikowało.
- Opowiedz mi. - Nalegała. - Uwielbiam rozwiązywać skomplikowane sytuacje.
 - Nie jestem pewien, czy mogę ci o tym mówić, to nadal dotyczy zadania. - Usiedli na podwyższeniu. Clary skrzyżowała nogi i odrzuciła gęste włosy na plecy, Alec zaś spuścił nogi w dół i podparł się na rękach, by mieć jak najlepszą widoczność na budynek na przeciwko.
- To opowiedz to wszystko tak, żebym nie znała szczegółów, ale orientowała się w ogólnej sytuacji. Co ty na to? - Uśmiechnęła się do niego zachęcająco. Nic nie mógł poradzić na to, że miał do tej dziewczyny słabość. Dla niej gotowy był wskoczyć w ogień i wierzył, że ona była gotowa zrobić coś podobnego, dla niego. Traktował ją jak siostrę i cenił jej rady, dlatego postanowił opowiedzieć, na czym polega, jego problem.
 - Nie mogę wtajemniczyć cię we wszystko, ale ogólnie chodzi o to, że... By zapewnić komuś bezpieczeństwo, muszę tego kogoś poderwać. I tu pojawia się problem, bo nie łatwo jest nawiązać kontakt z kimś zupełnie obcym, kimś całkowicie różnym ode mnie. Jakby tego było mało, cały ten podryw, muszę opierać na kłamstwach, bo gdyby dowiedział się kim jestem, naprawdę, znalazłby się w jeszcze większym niebezpieczeństwie. - Zamilkł w oczekiwaniu na odpowiedź Clary.
 - Hmm... - Przeczesała włosy w zamyśleniu. - Rozumiem twój problem, ale mogę przedstawić ci jeden, ogromny plus tej sytuacji.
- No, aż nie mogę się doczekać, co masz mi do powiedzenia. - Ironizował.
- Po pierwsze, i chyba najważniejsze - podkreśliła - Wnioskuję, że ten ktoś jest mężczyzną, prawda?
- No tak, ale co to ma właściwie do rzeczy? - Zmarszczył brwi.
 - A to, że lepiej podrywać kogoś kto chociaż jest w twoim typie. - Mówiła, jak gdyby, to była najoczywistsza rzecz na świecie. - Wyobraź sonie teraz, że musisz poderwać jakąś dziewczynę, która kompletnie cię nie pociąga. Dopiero wtedy miałbyś się czym przejmować.
- Teoretycznie masz rację. - Przyznał. - Ale to nie zmienia faktu,  że nadal muszę go poderwać.
- A co w tym złego? - Nadal go nie rozumiała.
- Nic, ale ty znasz mnie najlepiej. Dobrze wiesz, że nie jestem w tym najlepszy. - Westchnął ciężko. - Właściwie, to jestem w tym fatalny. Nigdy nikogo nie podrywałem. Zupełnie nie mam doświadczenia, a poza tym, ten chłopak wiele ostatnio przeżył. Nie jestem do końca pewien, czy to odpowiedni moment w jego życiu, by flirtować z obcymi facetami.
- Alec, ja wszystko rozumiem,ale nie robisz tego dla zabawy, tylko po to, by uratować mu życie, jeśli dobrze cię zrozumiałam. - Klepnęła go w kolano. - Nie robisz nic złego. Z resztą skoro mówiłeś, że sporo ostatnio przeszedł, to może potrzebuje kogoś takiego jak ty, by zapomnieć o tych wszystkich rzeczach. Daj się ponieść emocjom, nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, to chociaż będziesz miał wprawę w zdobywaniu męskich serc. - Wyszczerzyła się 
- Nawet tak nie żartuj. Cudem będzie, jeśli on w ogóle, zwróci na mnie uwagę.
- A skąd pewność, że już tego nie zrobił?
- Ja po prostu to wiem. - Wzruszył ramionami. Tak naprawdę, nie do końca był pewny czy ma rację. Nie miał żadnego doświadczenia w tym temacie, a to, że wczoraj spędził z Magnusem całe popołudnie, wcale nie oznaczało,że Azjata zwrócił na niego uwagę. W końcu sam powiedział: "Sąsiadom trzeba pomagać", to nic nie znaczyło.
- A tak z innej beczki. - Kontynuowała rozmowę Clary. - Podoba ci się ten chłopak? Jaki on właściwie jest?
 - Jest... - Alec musiał się chwilę zastanowić. Jeszcze nie do końca go poznał. Mógł powiedzieć Clary, tylko to co wywnioskował z obserwacji. - Jest pracoholikiem. Dba o swój biznes i cały czas o nim mówi. Jest wesoły, rzuca dwuznacznościami na prawo i lewo, i nie zawsze wiem o co konkretnie mu chodzi. Na zewnątrz wydaje się ekstrawagancki, nosi się kolorowo. Dosłownie błyszczy, ale wewnątrz, wydaje się bardzo delikatny i uczuciowy. Jest też na pewno silny psychicznie. Daje sobie rade, mimo tych wszystkich złych rzeczy, o których ci wspominałem.
- A wygląd? Jak wygląda? - Drążyła dalej.
- Hmmm... - Zastanowił się jakby tu precyzyjnie oddać, wyjątkową urodę, Azjaty. - Ma piękne oczy. Złote i skośne, przez co wydają się kocie. Ma oliwkową cerę i ciemne włosy. Jest tylko odrobinkę niższy ode mnie, ale za to jest smuklejszy, mimo, że nadal umięśniony. Ubiera się dziwnie i zawsze ma na sobie makijaż, a we włosach brokat.
- Cudaczny. - Stwierdziła Clary.
- Właśnie nie. - Zaprotestował. - To wszystko z osobna, brzmi dziwnie, ale gdy on to łączy... Wtedy to ma sens. Nie odstrasza, a wręcz przeciwnie. Przyciąga tak, że nie można oderwać od niego wzorku.
- Już wiem w czym tkwi twój problem. - Stwierdziła Clary. - On ci się naprawdę podoba!
 - Co?! - Alec podniósł głos. - Wcale nie.
- Wcale tak. - Zachichotała. - Podoba ci się, dlatego boisz się, że się zbłaźnisz i nie zdołasz go poderwać. 
- Zamknij się Fray. - Fuknął i odwrócił się do niej bokiem. Może i faktycznie Magnus by mu się spodobał, ale przecież to był jego podopieczny! Nie mógł sobie na to pozwolić.


Uwielbiam rozmowy Clary I Alexandra. Mam nadzieję, że Wam też się podobają :D

When hope and love has been lost // MalecWhere stories live. Discover now