część 1-upadek lekarza

16 2 6
                                    

Obudziłem się tego dnia jak co dzień o 6 rano, zaparzyłem zieloną herbatę, usiadłem przy stoliku w mojej kawalerce. Napiłem się odrobinę, jak zazwyczaj stwierdziłem że dodałem złamało cukru zawsze daje najpierw łyżeczkę a potem następną i pije z dwoma. Zrobiłem sobie jajecznice zjadłem czytając poranne wydanie gazety. Następnie przejrzałem wyniki badań moich pacjentów, jestem obowiązkowym lekarzem i taktuje to jak misje, wszystko było tak jak być powinno jeszcze nie zdrowi ale już nie do końca chorzy. Ubrałem się jak zazwyczaj czyli nie do końca typowo czyli w zieloną marynarkę, błękitną koszule, zielono czerwony krawat w kratkę, jeansy z dużymi kieszeniami, trampki i skarpetki z wizerunkiem szturmowca. Wziąłem moją szarą, zwykłą torbę stojącą przy drzwiach założyłem brązowy kapelusz z filcu. Wyszedłem, nastempnie zszedłem po schodach ,mieszkałem w bloku, przywitałem starszą sąsiadkę pielęgnującą ogródek założyłem jedną słuchawkę na lewe ucho ruszyłem spokojnym krokiem do pracy. Nie musiałem się śpieszyć dyżur miałem dopiero od 8 a była dopiero 6:40 więc szedłem spokojnym krokiem oglądając wystawy sklepowe oraz podziwiając kwiaty i drzewa. Bardzo lubię swoje miasteczko. Jest ono bardzo spokojne przestępczości właściwie niema, ludzie bardzo życzliwi i tolerancyjni przynajmniej w moim miasteczku czyli tylko wycinku tej wielkiej metropolii, zresztą największej w Europie. Cieszę się ze udało mi się znaleźć tą kawalerkę na obrzeżach nie musze myśleć po pracy że mieszkam w czymś tak ogromnym. Powoli doszedłem do przystanku akurat przyjechał autobus numer 9. Wszedłem do niego usiadłem z tyłu koło silnika jak zazwyczaj przy oknie. Otworzyłem mój notes, który jak zawsze znalazłem w lewej kieszeni mojej marynarki. Wyjąłem mój długopis, używam tego samego od ponad 20 lat i dalej nie znalazłem bardziej pasującego mi do ręki. Zapisałem kilka punktów dnia miedzy innymi konsultacje laboratoryjne, biblioteka, siłownia, trening i oczywiście granie. Jestem zapalonym graczem nie przeszkadza mi to jednak w pracy. Sprawdziłem również to co wysłał mi dyrektor szpitala. Była tam notatka o moich pacjentach ale już ją czytałem, notatki z innych oddziałów były krótkim streszczeniem. Bardzo dobrze napisane widać było pani księgowa znowu się przyłożyła. Dojechałem do jakże znanego mi budynku szpitalnego. Wyszedłem przez drzwi autobusu, spojrzałem na zegarek była dopiero 7:10. Skierowałem się więc w stronę biblioteki i wyjąłem słuchawkę z ucha. Tam przywitałem się z moją koleżanką bibliotekarką oddałem dwie książki oraz wypożyczyłem dwie kolejne jedna o samurajach a jedna o kosmosie. Porozmawiałem z moją koleżanką, podziękowałem wyszedłem. Poszedłem do pobliskiego parku usiadłem na ławce zacząłem czytać o samurajach. Po przeczytaniu dwóch rozdziałów sprawdziłem godzinę była 7:40. Zachowałem książki do torby, a następnie wstałem i powoli poszedłem do szpitala. Wszedłem przez automatycznie otwierane drzwi przywitałem się z ochroniarzem. Ruszyłem po schodach na 5 piętro. Gdy się na nim znalazłem skierowałem moje kroki w kierunku oddziału klinicznego. Skierowałem się do jednego z moich pacjentów o imieniu James. Wszedłem do jego pokoiku.

-cześć James jak się dzisiaj czujesz ? - powiedziałem na powitanie

-dzień dobry, wyśmienicie - odpowiedział

-miło mi to słyszeć, nowotwór nie daje żadnych oznak ?

-żadnych a żadnych pański lek jest genialny

-cieszę się ze mogłem ci pomóc

-uratował mi pan życie

-taki mój obowiązek

-dziękuje

- polecam sie na przyszłość ale mam nadzieje ze nie będziesz potrzebował

-ja też

Zaśmialiśmy się w tedy sprawdziłem jeszcze kilka wyników porozmawialiśmy o tym co będzie w przyszłości robił. Okazało sie ze chce został strażakiem i ratować innym życie jak ja uratowałem mu. Cóż ucieszyłem się jak to usłyszałem. Podczas badania glukozy we krwi miał podwyższoną a powinien mieć za niską. Uznałem w tedy ze to dobry znak ze zdrowieje i może wrócić do normalnej diety. Nagle tętno skoczyło zawołałem pielęgniarki .Podałem lek na obniżenie ciśnienia robiłem co się dało ale... Wyrok był jednoznaczny pacjent zmarł na zawał. Tak samo jak 14 innych którzy dostali lek. Postanowiłem nigdy niewrócić do pracy po tym co się stało. Jednak nie było to takie proste musiało się odbyć dochodzenie i musiałem dać papiery z wnioskiem o zwolnienie zostałem uniewinniony a dyrektor nie zgodził się na zwolnienie. Moje życie straciło sens. Spowodowałem śmierć 15 osób które już były zdrowe. Ich rodziny popadły w żałobę nie mogłem im pomóc. Przestałem chodzić do pracy, przestałem się golić, grać generalnie rozwijać. Niewiedziałem sensu w tym. Już dość zrobiłem złego. Całe dnie spędzałem na siedzeniu i myśleniu albo oglądaniu tv. To był koniec mojego bycia doktorem.

................................................................................................................................................................będzie wiencej akcji w następnych częśćach,prosze sie niezniechęcać XD. Mam nadzieje że jednak sie część spodobała 

Wojownik Cienia: PowstanieWhere stories live. Discover now