Książęta i Królowie W Oblęrzeniu Biringam

9 2 42
                                    

Obudziłem się o brzasku przy Yurili. Leżałem do niej przytulony i patrzyłem jaką ma piękną twarz. Gdy się obudziła od razu się do mnie uśmiechnęła i  mocniej przytuliła.
- to się naprawdę wydarzyło?
-tak, ale już jest dobrze ale... - odsunęła się żeby spojrzeć mi w oczy.
- ale co? - powiedziała zdenerwowana
-muszę walczyć z klanem skorpiona.
-to nie twoja wojna - pogłaskała mnie po policzku.
-eh yurilo teraz nawet żebym nie chciał to moja...
-dlaczego? - popatrzyła na mnie ze strachem
-taki był warunki króla cieni... - popatrzyła na mnie ze smutkiem
-w takim razie jednak to twoja wojna... - poczochrałem jej włosy
-nie martw się poradzę sobie
- masz mnie zabrać ze sobą!
-ale ja idę walczyć i zabijać to niebezpieczne!
-ale nie wytrzymam siedzenia na tym zadupiu i zamartwiania się o twój los - uśmiechnąłem się do niej.
-eh niech będzie, ale musisz zacząć nadążać - za śmialiśmy się.
-dobrze dobrze.
-no dobra no to ruszajmy muszę kogoś złapać a tobie trzeba załatwić konia bo nie umiesz tak szybko biegać, nikt nie umie
-ale skąd go wziąć i na niego pieniądze?-powiedziałem zaklęcie, z powstałych kawałek dalej kłębów czarnego dymu wybiegł kasztan. Podbiegł do yurilli miał siodło ze znakiem cienia.
-należy od teraz do ciebie
-dziękuję, piękny koń - wsiadła na niego i poklepała do szyi - to dokąd?
- moja kochana jedziemy do Biringam!
-spróbuj mnie dogonić! - wyrwała na północ, a ja się uśmiechnąłem, eh żywa dziewczyna widać! I zacząłem ją gonić. No oczywiście że dogoniłem biegłem koło niej gdy ona jechała na koniu nie wiem czemu ale w tym pędzie oboje się śmialiśmy.

Wybiegliśmy na główny trakt zawczasu przywołałem dla siebie konia żeby nikomu nie wydało się dziwne że człowiek koło konia biegnie. Mój koń w przeciwieństwie do tego Yurilli był czarny. Zobaczyłem tysiące wojowników oblegających Biringam, stolice Garendawi. Machiny oblężnicze strzelały kamieniami w mury, żołnierze szturmowali bramy, dowódcy się kłócili, obozy rozbite w okół miasta dwoma słowami wojna o miasto.
-stać! - krzyknął jakiś strażnik - gdzie glejt? - powiedział wychodząc z stróżówki przy trakcie.
-ale jaki glejt? - zapytałem
-zaraz zaraz - zaczął mi się przyglądać - PRZEPRASZAM! niech pan jedzie! Dowódcy oczekują w tamtym namiocie - wskazał największy namiot ze wszystkich jak zwykle dowództwa.
- em okej? Dziękuję - podniósł szlaban i jechaliśmy dalej w kierunku namiotu.
-dziwne, jak to się ciebie spodziewają?
-właśnie nie wiem
-widziałeś o tym oblężeniu?
-nie, a tym bardziej o tym że ktoś będzie na mnie czekał. - podjechaliśmy pod namiot. Nie musieliśmy wiązać koni ponieważ konie cienia tego nie potrzebują. Nie uciekają od właściciela i samowolnie nigdzie nie odchodzą. Weszliśmy do namiotu. Chciałem wpuścić Yurille pierwszą ale
-to ciebie wzywali ty wejdź pierwszy
-eh dobrze
Odsunąłem plandeke tworzącą namiot i wszedłem pierwszy. Zostaliśmy s ożywieniu obradujących dowódców
-trzeba przypuścić szybki brutalny szturm na bramę południową od strony Warmaheru - powiedział odziany w czerwono niebieskie szaty przedstawiciel Werinhitu jednego z północnych królestw, wspaniały wojownik, bardzo utalentowany jednak brutalny i bezwzględny jednak nie zabiłby kogoś bez powodu.
-lepiej nękać ich aż się sami poddadzą Werincie  - odpowiedział władca Orael, kraju daleko na południe jednak biorącym udział w konflikcie.
-zgadzam się - odpowiedział Seraska, wojownik i oficer z Mariantii, kraju przy morzu Surańskim jednym z największych mórz na świecie.
-Narit et Ohar - rzekłem tradycyjnym powitaniem północy znaczącym tyle co pokój północy, lub obrona północy ale raczej tłumaczone jest jako pierwsze znaczenie. Znamienite towarzystwo odwróciło się w naszym kierunku od razu poznali kim jestem. Zresztą strój nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do mojego pochodzenia. Wstali.
-Witaj Mistrzu Cieni, jesteśmy zaszczyceni twoją obecnością, spodziewaliśmy się ciebie. - słowa te padły z ust władcy Pasengardu, największego północnego królestwa a Biringam to była jego stolica, kiedyś przed wojną, powiedział zasalutował krótko i podszedłem do mapy.
-z koro tak to tak to pewnie jesteście gotowi na przedstawienie mi całej sytuacji
-e tak oczywiście - powiedział jeden młodych oficerów - otoczyliśmy Biringam jednak nie ma opcji się tam dostać nie nadszarpując znacznie naszych sił, każda z bram nest świetnie chroniona i nie ma jak jej zniszczyć, natarcie skuteczne byłoby gdybyśmy rzucili wszystkie siły a nie tylko podjazdowo ale nie chcieliśmy tracić żołnierzy
-dobra postawa, ile mamy sił? - odpowiedziałem
- 140 tysięcy wojowników, 130 machin oblężniczych, 20 tysięcy łuczników
- dobrze, wycofać ich za fosy jutro nie prowadźcie żadnych działań
- tak jest! - odpowiedział oficer i wybiegł z namiotu
-jak śmiesz nie pytać nas o zdanie? - zapytał król królestwa
-bo nie wiecie co planuje, i nie wiecie co się zdarzy a jak mnie nie posłuchacie to przejmę władzę siłą - wyszedłem z namiotu i przedzierając się przez obóz rozmawiałem z żołnierzami, nie byli oni zadowoleni z wojny podjazdowej, tylko ginęli bez zysków, żyli w fatalnych warunkach a dowództwo miało to gdzieś. Yurilla była wyjątkowo milcząca. Zaczęliśmy rozmawiać dopiero jak rozbiliśmy obóz poza granicami obozu sił zbrojnych.
-wiesz że oni cię znienawidzili?
-pokochają gdy oddam im miasto
-racja, co planujesz?
-przemknę do miasta i zabiję tam głównodowodzącego
-kto nim jest?
-Meriland, muszę go zabić, tak czy siak
-nie ma innej możliwości?
-jest on jednym z 13 oficerów dowodzących klanem musi zginąć inaczej nigdy ich nie wykończę, jest bardzo dobrym strategiem wiedział że tylko w Biringam ma szansę przeżyć i wiedział o tym że będzie miał stałe dostawy jedzenia. Jest tunel pod miastem jestem tego pewien.
-Z kąd ty to wszystko wiesz?
-Król Cieni podczas powrotu do życia przekazał mi również wiedzę o tym świecie
-Aha, rozumiem
-Jutro wyruszam
-Dobrze ale dzisiaj bądźmy razem
-O niczym innym nie marzę - do piliśmy herbatę i położyliśmy się spać w namiocie. Jutro miałem wkroczyć na ścieżkę zabójcy i jednego z najznamienitszych wojowników świata. Moje życie na zawszę się miało zmienić jednak cieszyło mnie to. Noc była spokojna, powietrze ciepłe jednak lato chyliło się ku końcowi, niedługo nadejdzie zima, a wraz z nią kolejne walki, oraz przełęcze zostaną zasypane, a zasypane przełęcze to brak dopływu sił, ale przeszkadza to i nam i wrogom cóż trudno takie życie. Czułem jednak że coś planują i coś się kroi.

Wojownik Cienia: PowstanieWhere stories live. Discover now