✨ 17 ✨

1.5K 97 7
                                    

Siedzący w Wielkiej Sali wciąż lekko zmarznięci uczniowie przyglądali się mównicy dyrektorskiej w wielkim skupieniu czekając na upragnione słowa rozpoczynające ucztę. Po kilkunastogodzinnej podróży wszyscy byli wyczerpani, głodni i zmęczeni, a jedyne co pragnęli teraz zrobić to zaspokoić swoje kubki smakowe nadmiernie śliniące się na widok przeróżnych potraw znajdujących się przed nimi. Po ogłoszeniu najważniejszych informacji i przypomnieniu panujących w szkole zasad na prośbę woźnego Apollion'a Pringle, wyjątkowo surowego człowieka, który pilnował porządku w szkole jak nikt inny, Dippet zawiesił się na chwilę. Podtrzymał tym samym wszystkich w chwilowej niepewności, lecz po niecałej minucie rozpoczął temat, który zainteresował każdego, bez wyjątku.


-Moi drodzy.- przerwał ciszę, którą sam zaczął bardzo tajemniczo spoglądając na uczniów.- Jak pewnie kilkoro z was wie już o tegorocznej atrakcji...- tu spojrzał na Ruby i mrugnął porozumiewawczo, na co dziewczyna speszyła się.- Jednak zapewne większość nie wie, co teraz mam do powiedzenia, dlatego posłuchajcie mnie z nie mniejszą uwagą, co wcześniej. 

-Do rzeczy...- mruknął cicho jakiś ślizgon siedzący niedaleko Heleny.

-Otóż w tym roku w porozumieniu z Ministerstwem Magii, a dokładniej z Departamentem Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów uznano, że odbędzie się Turniej Trójmagiczny.

-Turniej Trójmagiczny?!- szeptali między sobą podnieceni uczniowie, przez co Dippet zamilkł na chwilę by szmery ucichły.

-Na początku przyszłego miesiąca odwiedzą nasz przyjaciele z dalekich stron, by wraz z naszą szkołą stoczyć walkę w turnieju.- kontynuował przyglądając się każdemu uczniowi z osobna.- Więcej informacji na ten temat udzielę wam, gdy pozostałe szkoły będą już z nami. A teraz możecie zajadać!- rozbrzmiał jego głos donośniej niż poprzednio wyrywając uczniów z pewnego rodzaju transu.

-Heleno zgłosisz się prawda?- zagadnęła Ruby wiedząc, że taki turniej na pewno zainteresował dziewczynę.

-Możliwe.- odpowiedziała przejeżdżając wzrokiem po stole ślizgonów.


Chambell zatrzymała się przy postaci Tom'a, który wciąż wpatrywał się w pustą już mównicę. Miał zmarszczone czoło i wyglądał jakby poważnie się nad czymś zastanawiał. W pewnym momencie spojrzał na Helenę twarzą wypraną z emocji, zapewne czując na sobie jej ciekawski wzrok. Ślizgonka nie przestała jednak zatapiać w nim swego spojrzenia, co kiedyś zrobiłaby od razu. Uśmiechnęła się złośliwie do Tom'a i uniosła brwi do góry, co miało znaczyć "Czy bierzesz udział w turnieju?". Riddle nie odpowiedział w żaden sposób tylko popatrzył na nią z wyższością i odwrócił głowę w stronę Avery'ego, który właśnie coś do Tom'a powiedział.



Pewnego wieczoru Tom patrolował zachodnie skrzydło Hogwartu. Błądził korytarzami ciągnącymi się wokół odosobnionych wież, które o dziwo świeciły pustką. W końcu wkroczył na jedno z wiecznie pustych przejść, którego nie odwiedzali, żadni uczniowie. Tom nie był do końca pewny dlaczego, gdyż nigdy nie przebywał w tej części zamku, a ten patrol był jego pierwszym tutaj. Niczego nieświadomy kroczył dalej przyglądając się bardziej zakurzonym framugom okien, pozbijaną posadzką i wybrakowanymi witrażami. Mimo to szedł dumnie dalej, aż doszedł do wieży krukonów. Zatrzymał się przy krętych schodach prowadzących na górę domu wychowanków Roweny i zamierzał wrócić tą samą drogą, lecz kątem oka mignęła mu jakaś postać. Riddle zauważył szarą szatę, która kompletnie nie pasowała mu do żadnego ucznia, ani nauczyciela. Osoba ta zdawała się nie zauważyć Tom'a, gdyż siedziała przy oknie na jednym ze stopni i wyglądała za nie nucąc pod nosem. Dopiero po chwili ślizgon zauważył, że była to kobieta i nie była uczennicą. Riddle wyprostował się dumnie i stukając butami o kamienną posadzkę dał jej znać, że nie jest tu sama. Kobieta wstała od razu i skryła się za filarem. Wydała się Tom'owi zlękniona, lecz nie słyszał aby serce zaczęło bić jej mocniej. W ogóle nie słyszał, żeby ono biło. Zaciekawiony chłopak podszedł bliżej, ale z każdym jego krokiem kobieta zdawała się skrywać jeszcze bardziej za kamiennym filarem. Tom stanął w miejscu i chwilę zastanawiał się co powiedzieć. Ostatecznie nie odezwał się tylko westchnął głośno.


-Czego tu szukasz?- odezwała się chłodno kobieta zerkając ukradkiem na przystojnego młodzieńca.

-Jestem prefektem...- zaczął, ale kobieta mu przerwała.

-To wiem.- mruknęła złowrogo.- Prefektem domu Węża, co zatem robisz pod domem Kruka?

-Ty jesteś Helena.- zaważył, gdy kobieta wychyliła się na tyle, by Tom zdał sobie sprawę z tego, że jest ona duchem.- Córka Roweny.

-Jeśli przyszedłeś tu by się ze mnie ponaśmiewać...- odezwała się, na co Tom zmarszczył brwi.

-Jestem Tom, Tom Riddle.- przedstawił się kłaniając się delikatnie, co dodało Helenie nieco otuchy.

-Czego tu szukasz Tom'ie Riddle?- spytała uprzejmie, na co w oczach chłopaka zaświeciły czerwone iskierki.

-Patrolowałem zachodnie skrzydło.- zaczął, a na jego twarz wkradł się niezauważalny dla kobiety podstępny uśmiech.- I zauważyłem ciebie, przyciągnęłaś moją uwagę. 

-Nie często przychodzi tu ktoś nie będący krukonem.- ośmieliła się podejść bliżej chłopaka, a wtedy Tom uznał, że za życia Helena musiała być na prawdę piękna.

-Dlaczego wydajesz się smutna Heleno?- zapytał z udawaną troską.

-Nie często rozmawiam z ludźmi, szczególnie z wami, ślizgonami.- powiedziała oddalając się kawałek od chłopaka.

-Dlaczego?- zainteresował się.

-Jesteście podstępni i aroganccy.- odparła pewna swojego zdania na ich temat.

-Przykro mi, że tak sądzisz.- udał przygnębionego, co nieco poruszyło Helenę.

-Dziwne...-powiedziała po dłuższej chwili obchodząc ślizgona dookoła.- Nie znam żadnego Riddle'a.

-Bo żadnego w Hogwarcie nie było.- odpowiedział powstrzymując złość pod maską obojętności.- A może... nazwisko Gaunt coś ci mówi?- uśmiechnął się podstępnie kiedy to on obchodził Helenę dookoła.

-Potomkowie Salazara.- wyszeptała, na co w jej oczach pojawił się strach, a serce gdyby jeszcze biło, na pewno dałoby o sobie znać.

-Zgadza się, Heleno.- powiedział, a czerwone iskierki zajaśniały w jego oczach już ich nie opuszczając.- Nie ukrywam, że nasze spotkanie nie jest do końca nieplanowane.- zaczął odpowiednio dobierając słowa.- Można powiedzieć, że przesunęło się w czasie.- dodał i zaśmiał się chłodno, napawając się widokiem przestraszonego ducha.

-Czego ode mnie chcesz?- zapytała dzielnie.

-Nie bezpośrednie od ciebie.- odparł wolno prostując się z wyższością.- Pragnę, byś mi tylko powiedziała o diademie twojej matki.

-Ukryłam go. Nie mam zamiaru mówić ci gdzie.- warknęła, co jeszcze bardziej rozśmieszyło ślizgona.

-No cóż, skoro nie chcesz współpracować.- udał urażonego, a wraz z jego krokiem, różdżka wysunęła się spod jego rękawa trafiając do jego ręki.


W ułamku sekundy Tom skierował magiczny przedmiot w stronę Heleny niewerbalnie dostając się do jej myśli. Jako, że ćwiczył leglimencjie i był w tym dobry, bez problemu wdarł się do jej słabego umysłu i znalazł odpowiedź na swoje pytanie. 


-Albania.- powiedział na głos, na co Helena wzdrygnęła się.

-Co mi zrobiłeś?- załkała  nie do końca wiedząc, co właśnie się stało.

-Nic, o czym musisz pamiętać.- odparł spokojnie, kiedy to czerwone iskierki zabłysły po raz ostatni.- Obliviate...


PROMISE MEDonde viven las historias. Descúbrelo ahora