m JaK mIłOśĆ

2K 123 86
                                    

•Springtrap•


Znajdowaliśmy się w pokoju Lisa.
Z brzucha Foxy'ego nieustannie kapała krew. Bonnie zawołał Chicę, by nam pomogła. O drzwi opierała się Mangle ze skrzyżowanymi ramionami. Pierwszy raz w życiu nie komentowała zgryźliwie tej sytuacji. Była... Przerażona?

Chica zatamowała krwotok, ale wciąż milczała. Do pokoju wkroczyła Marionetka. Gdy ktoś był chory, nawet jednym dotykiem potrafiła mu pomóc. Nic nie mówiąc, przyłożyła swoją dłoń do brzucha Lisiastego.

Rana zdecydowanie się zmniejszyła i krew dookoła niej zbladła.

- To jest dosyć poważna sytuacja, ale powinno być lepiej - powiedziała Puppet i lekko się uśmiechnęła.

- Może... Niech ktoś zostanie z Foxym, a reszta pójdzie po opatrunki - rzekł Boonie.

- Ja mogę zostać - odpowiedziałem, a inni skinęli głowami i wyszli.

Mangle, która wyszła ostatnia zamknęła za sobą drzwi przyglądając mi się uważnie.

Siedziałem na brzegu łóżka, a łzy kapały z moich oczu.

Spoglądając na Foxy'ego nie potrafię uwierzyć, że go wtedy nie obrobiłem. Ale nie mogłem. Wmawianie sobie, że to nie moja wina nic mi nie da.

•Freddy•

Niosłem plastry i wodę utlenioną.
Inni szli za mną. Zza drzwi dobiegał cichy głos Springtrapa.

- Przepraszam cię, Foxy. Teraz ty sam musisz walczyć, bo ja nie mam jak ci pomóc. Reszta mówi, że będzie dobrze. Ja też tak myślę. Musi tak być, bo inaczej - Springtrap przerwał, by pociągnąć nosem - inaczej sobie tego nie wybaczę. Strasznie cię kocham, a kiedy się obudzisz to... Będę o ciebie dbał jeszcze bardziej.

Zamurowało mnie. Jak to ,,kocham cię"? Czy oni są... Razem?

- Mówiłam, że są parą. Głupie pedały - prychnęła Mangle.

Pomimo szoku posłałem jej mordercze spojrzenie.

- Wiem, że w niebie byłoby ci lepiej. Nie musiałbyś się już o nic martwić. Ale nie mogę pozwolić ci na odejście ode mnie, kochanie - Królik znów kontynuował swój monolog.

Postanowiłem wejść do pokoju. Springtrap podskoczył i otarł szybko łzy.

- J-ja już chyba wszystko rozumiem - uśmiechnąłem się do niego.

- To znaczy? - Królik próbował udawać zdziwienie.

- Ty i Foxy... Jesteście parą. To znaczy... Tak myślę - powiedziałem.

Ten tylko spuścił głowę i delikatnie zamruczał.

- Już wszyscy to wiecie, prawda? - zapytał.

Inni skinęli. Nie mogli przecież tego ukrywać. Mangle posyłała mi wściekle spojrzenie, tak jakby mówiła ,,zrób coś z tym, nie potrzebujemy tu żadnych homo".

Usiadłem obok niego i westchnąłem.

- No cóż, Springtrapie - zacząłem - Mogę tylko wam życzyć szczęścia.

Mężczyzna najwyraźniej się tego nie spodziewał.

- Nie masz nic przeciwko? - zapytał mnie.

- Ja nie - powiedziałem i spojrzałem na resztę.

- I my chyba też nie - powiedziała Chica - W końcu to wasz wybór.

Za to Lisica przekręciła oczami. Mam nadzieję, że nie będzie im robiła problemów.

- Weźmy się już za to opatrywanie - powiedziała Marionetka, a ja przytaknąłem.


______________________________________
Witaaam~
Jak Wam się podoba, kochani?
Mam nadzieję, że cieszycie się z kolejnego *wreszcie* rozdziału.
Myślę, że następny rozdział będzie ostatnim.

Tymczaseeem... Bardzo dziękuję za wszystkie odczyty i gwiazdki! <3

Do następnego ^^

#znowuniesprawdziłamheh

O jeden chuj za daleko || Foxy x SpringtrapWhere stories live. Discover now