Rozdział VI

1.3K 93 38
                                    

//Rano
(Kruszwil)
Leżałem na łóżku przecierając oczy, po raz pierwszy poczółem się wyspany.
Spojrzałem obok, by ujrzeć Łukasza... ale go już nie było. Pewnie zszedł na dół. Następnie udałem sie do łazienki wykonać poranną rutynę.

(Kamerzysta)
Przebudziłem się dość wcześnie. Spojrzałem obok, Maruś tak słodko wygląda, kiedy śpi.

Zszedłem na dół, aby zrobić mu śniadanie.

Przygotowałem to co on lubi najbardziej, czyli chleb z szynką, sałatką, serem i kawiorem. Oczywiście wszystko z najwyższej półki.

Stałem tak w kuchni przeglądając internety, przy okazji czekając na Marka.

-Dzień dobry- przywitał mnie słodki głos Kruszwila.
-Hej Maruś, zrobiłem ci śniadanie- usiadłem przy stole na przeciwko miejsca, gdzie miał uziąść mój chłopak.

(Kruszwil)
To, że zrobił mi śniadanie to żadna nowość, codziennie mi robi. Tyle że cieszyłem się z tego jak z jakiejś specjalnej okazji.

Kiedy skończyłem spożywać posiłek dopiero teraz spostrzegłem, że Łukasz cały czas się we mnie wpatrywał.
-Co?- zapytałem.
-Mówiłem ci już, że masz piękne oczy?- rzekł.
Poczółem jak na twarzy robią mi się rumieńce. Wpatrywaliśmy się tak w siebie... dość długo... ale przerwał to dzwoniący telefon... mój telefon.
-Odbierz, może to coś ważnego- powiedział jakby smutny.
-Nic nie jest ważniejszego od ciebie- posłałem mu uśmiech. Po chwili go odwzajemnił.
Wstałem z krzesła i poszedłem za ścianę.

(Kamerzysta)
No dobra... poczolem w tej chwili zazdrość. Nie wiem kto to dzwonił, ale to nic nie zmienia. Co jeśli to te dziewice? Kiedyś do niego wydzwaniały, na szczęście on za każdym razem je odrzucał, nikt nie może mi odebrać mojego Marusia.

-Kto to był?- zapytałem widząc jak Marek wyłania się zza ściany.
-Mój ojciec- rzekł zdenerwowany jak i przygnębiony- nie cierpię kiedy on dzwoni, zawsze musi pokrytykować moje życie.
Marek mi już opowiadał o swoim ojcu, raczej ogółem o jego rodzicach. Z tego co mówił, to zawsze wiercili mu dziurę w brzuchu, decydowali za niego. Mówił, że nie miał dzieciństwa.

W tym dniu nic ciekawego się nie działo. Nagraliśmy jakiś film zastanawiając się przy okazji, czy nie powiedzieć widzom o naszym związku. Maruś chciał się jeszcze z tym wstrzymać.

//wieczorem

Montowałem nasz film, gdy w tym momencie podszedł do mnie Maruś. Pocałował mnie delikatnie w policzek.
-Dobranoc- rzekł.
-Tak wcześnie?- zdziwiłem się- zawsze chodziłeś spać po dziesiątej, a jest przed ósmą.
-Tak... jestem zmęczony- podrapał się za głową.
-Mam spać z tobą?- uśmiechnąłem się do niego.
-Nie... nie przerywaj sobie w pracy- powiedział, a następnie udał się na górę.
Zdziwiło mnie jego zachowanie, jakby bał się, że wyczytam z jego oczu największy jego sekret.
Parę minut potem udałem się na górę, skontrolować, co on wyprawia.

Byłem przed drzwiami. Otworzyłem je. Widok, który ujrzałem wzbudził we mnie złość i smutek.

Sieeeeemanko!
Na początku opowieści było o ulubionym jedzeniu Marka... tak szczerze to nie wiedziałam co on lubi, więc wymyśliłam jakieś cośtam...
I pytania dnia:
Co mógł zobaczyć kamerzysta
wchodząc do sypialni Marka?
Czy ich związek przetrwa?
Co wymyslili rodzice Marka?
Tradycyjnie... dowiecie się w dalszych rodziałach!
O! I chcę podzienkować za ok. 100 wyświetleń i 12 gwiazdek! Jestem z tego powodu tak szczęśliwa, że zaczęłam biegać po suficie XD
To ja się już z wami żegnam, do zobaczenia :)

Żegnaj Mareczku | Lord Kruszwil x Kamerzysta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz