Rozdział XX

860 72 57
                                    

Z dedykacją dla @Natki0909

(King K)
Szybko zszedłem z Marka. Wystarczy, że ten yaoista Adam już nas widział, Rafał nie musi.

-I co? Jesteśmy razem?~ - rzekł Marek patrząc mi głęboko w oczy.
-Nie- odparłem tym swoim słynnym obojętnym tonem.
-To czemu odwzajemniłeś pocałunek?
-Było minęło...

Tak... moje uczucia nie są stałe. Pocałowałem go tylko dlatego, że on pierwszy to zrobił. Jeżeli już będziemy razem, to kiedy pozbędę się mojego brata raz na zawsze.

///time skip///

Cała nasza czwórka siedziała na kanapie. Marek zasmucony gapił się w telewizor, Rafał oglądał jakieś memy, a Adam gapił się na mnie z lennym na twarzy.

-To co~ jesteście razem?~ -rzekł Adam po chwili.
-Nie.
-Co? Dlaczego? T^T
-A ty co? Yaoista?
-Być może ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bosz... jak on mnie wnerwia.

(Kruszwil)
Dlaczego... dlaczego on jest taki zimny? Dlaczego nie chce być ze mną? Kocha kogoś innego? Chociaż w sumie nie... on nie okazuje żadnych uczuć... cholera... tęsknię za nim... za moim Kamerzystą.

/// time skip///
(Bo autorce nie chce się pisać XD)

Było już późno. Yaoista i Pesymista opuścili rezydencję naszego pracodawcy. Skoro zostałem z King'iem sam w domu... to się czegoś podpytam.

-Hej- uśmiechnąłem się do Kamerzysty, który przechodził obok mnie.
-Dobra... o co chcesz zapytać?- zatrzymał się.
-Jak ty mnie znasz... chciałem cię zapytać o to... dlaczego nie możemy być razem... i nie chcę słyszeć "bo nie". To nie jest odpowiedź.
-Tylko?
-Tylko co?
-Tylko to chcesz wiedzieć?
-Tak...
-Najpierw muszę załatwić jedną małą rzecz... później zastanowię się nad związkiem z tobą...
-A co to za rzecz?~
-Pozbycie się mojego brata... na zawsze.
-Czej... ty chyba nie chcesz...
-Owszem... chcę.
-Chcesz go zabić!?
-A co? Masz lepszy pomysł?
- . . .
-Tak też myślałem- odszedł w stronę swojego bióra.

Polazłem za nim... bo czemu nie? Ten z początku był trochę poirytowany moją obecnością... ale potem gadaliśmy o jakiś pierdołach, typu "ile masz hajsu", czy "grasz w the forest ?".
Ogółem takie rzeczy...

Naszą bez sensu rozmowę przerwało powiadomienie z iPhone' a King'a K.
Wyjął telefon i zamarł.

(King K)
Wyciągnąłm telefon z kieszeni. Wszedłem w wiadomości i ujrzałem sms-a od... mamy?

Synku... nie wiem, czy jeszcze żyjesz... próbóję nawiązać z tobą kontakt od dwuch lat... i nic... jeśli jesteś wśród żywych... to chcę abyś wiedział, że straciliśmy cały majątek. Pewnie zapytasz jak do tego doszło... zapytaj swojego brata. Ten hazardzista się zadłużył i spłacamy jego długi tym co nam zostało...
Kocham cię synku... i zawsze będę
Mama <3

Wtedy poczółem dziwne ukłucie w sercu. Od dwóch lat nie dawałem znaku życia mojej rodzinie... Rozumiem zostawić brata za to co on narobił... ale rodzicow? Przecierz nie zrobili niczego złego.

Z zamyśleń wyrwał mnie Marek. Spojrzał na mnie pytającym, jak i zmartwionym wzrokiem.
Gdy chciał coś powiedzieć pokazałem mu wiadomość.

-I co teraz?- zapytał.
-Jakto co? Złożymy wizytę mojej rodzince~

Guten Abend <3
Teraz krótkie wyjaśnienie... nie było rozdziałów dlatego, bo zachorowałam i nie byłam na siłach pisania czegokolwiek...

Ale teraz jestem zdrowa i zamierzam nadrobić zaległości^^

Koniecznie zajżyjcie do "ask or dare mada faka"- tam możecie zadawać pytania i wyzwania bohaterom tej książki. Zasad nie ma, wiec zróbcie z nimi co chcecie^^
(Jaka reklama XD)

Koffam was sehr gern <3

Auf Wiedersehen~

Żegnaj Mareczku | Lord Kruszwil x Kamerzysta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz