[Tom 1] 0.Zniknięcie

7.4K 390 110
                                    

07 Listopada 2018

Cóż mogę powiedzieć... Opowiadanie to stworzyłam częściowo na wyjeździe do Anglii, gdy doszłam do wniosku, że koszt odzyskania danych z pendrive będzie bardzo duży i nowe rozdziały mogę się zbyt szybko nie pojawić z tego powodu, a nie chcąc nikogo zostawiać bez moich opowiadań, to powstał ten drobny pomysł. Mam nadzieje, że będzie taki, jak sobie zaplanowałam i nikogo nie rozczaruje w żadnym stopniu, w końcu jest miliony Potterowskich powieści i treści, prawda?  ;)

-TobiMilobi

*****

Życie nigdy nie było łaskawe dla dziecka niechcianego od początku swoich narodzin. Inaczej było z chłopcem, który nosił imię Harry. On był wyczekiwany przez cały świat magiczny, przez swoich rodziców, ale nie przez wujostwo i Czarnoksiężnika zwanego Voldemort czy też Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Harry nie był nikim wyjątkowym przed i po swoich narodzinach, ale właśnie zwykłe życie tego chłopca zostało przesądzone przez jedną przepowiednię, durną zapowiedź nadejścia Wybawiciela świata, którym miał zostać w niedalekiej przyszłości.


Voldemort wierząc w istnienie Wybrańca jasnej strony, wdarł się do spokojnego domostwa Potterów, zamordował małżeństwo i wycelował różdżkę w nic nierozumiejącego chłopca. Bał się dziecka, które nie byłoby wyjątkowe, gdyby nie on i rzucone pod wpływem chwili zaklęcie uśmiercające. Zaklęcie, które odbiło się od tarczy matki chłopca i rykoszetem uderzyło w mordercę, pozbawiając go cielesnej powłoki.


Po tamtym tragicznym dniu, w którym większość wiwatowała i radowała się z pokonania zła, chłopiec imieniem Harry został osierocony. Myślicie, że los był dla niego bardziej łaskawy po odejściu złego Lorda? Nic bardziej mylnego...


Świat uważał go za Wybrańca, Tego, Który Ich Ocalił, Mesjasza, ale nikt nigdy nie zainteresował się osieroconym chłopcem i jego losem. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że w dniu śmierci rodziców chłopca cały jego świat został przypieczętowany, gdy został porzucony na progu domu wujostwa. Ludzi, którzy nie chcieli go w swoim życiu i udawali, że wcale nie znają żadnych Potterów i ich syna, a sam chłopiec był traktowany jak powietrze jak tylko pojawił się w ich domu nieproszony.


Kolejne cztery lata Harry był poniżany i bity przez swojego kuzyna, Dudley'a. Państwo Dursley uważali, że Harry'emu nic się nie należy i dostawał tyle, co nic, a nawet i jeszcze mniej. Wszystko zmieniło się w dniu piątych urodzin Chłopca, Który Przeżył.


Jak każdego zwyczajnego dnia, ciotka Petunia wygoniła go na zewnątrz i kazała nie wracać do wieczora, bo wuj Vernon miał zły dzień z jakiegoś niewyjaśnionego powodu. Nikt nie pamiętał, że dziś akurat były urodziny Harry'ego, bo właściwie nikogo nie obchodził w domu. Raz do roku, w dniu swoich urodzin, Harry marzył najmocniej w świecie, żeby zjawił się ktoś i zabrał do siebie, gdzie będzie wyczekiwany, chciany, kochany, zadbany jak dziecko, którym wciąż był.


Przysiadł na ławce z niewielkim trudem, bo zbyt duże ubranie po kuzynie trochę jednak przeszkadzały. Zamachał nóżkami obserwując jak przyduże półbuty przesuwają się po jego drobnych stopach przy każdym ruchu. Siedział tak do samego wieczora, ale nie chciał jeszcze wracać tam, gdzie go nie chcieli.


Pamiętał doskonale jak kiedyś przeczytał książkę, w której chłopiec wypowiedział życzenie do gwiazdki, a ona je spełniła. Zapytał wtedy cioci Petunii czy to prawda, a ona z oburzeniem odpowiedziała, że to stek bzdur i magia nie istnieje. Nie poruszał więcej tematu gwiazdki i chłopca z książki, ale wciąż od nowa o niej myślał. Spojrzał w migoczące powoli gwiazdy na atramentowym niebie i uśmiechnął się na widok jednej mknącej przed siebie z długim ogonem ciągnącym się za nią niczym warkocz.


- Zupełnie jak w książce. - Pomyślał. - Chciałbym mieć inne życie, być daleko stąd i nie wracać do wujka, cioci i kuzyna... - Mruknął.


Mógł przysiąc, że jedna gwiazda mrugnęła do niego. Uśmiechnął się, bo było to bardzo miłe i choć marzenia nie są złe, to wiedział, że pora wracać tam, gdzie go nikt nie chciał. Zeskoczył z ławki i postąpił dwa kroki, ale zaraz stanął. Musiał wracać, bo dostanie w skórę za spóźnienie. Właściwie dostawał nawet jak był na czas. Nie chciał tam wracać, do tych okropnych ludzi, do tego paskudnego domu, do tego nijakiego życia. Chciał być komuś potrzebny, a nie jedynie zbędnym bagażem, za jaki był uważany.


Chciał zmiany...


- Niech mnie ktoś stąd zabierze... - Otarł oczy pełne łez piąstką. - Nie chce tam wracać... Chcę do mamy... Chcę do taty...


W parku było długo jeszcze słychać cichy szloch niechcianego dziecka, aż nagle ucichło z cichym trzaskiem.


Następnego dnia państwo Dursley zgłosili zaginięcie siostrzeńca, ale nie z samej troski o niego, a o to, co ludzie powiedzą. W końcu tylko o to chodziło, prawda?




★♡★♡★♡★♡★

Data publikacji: 07 Listopada 2018

Data korekty: 09 Lutego 2023

Ilość słów przed korektą: 509

Ilość słów obecnie: 656

Kilka słów od Autorki:

Minimalna korekta interpunkcyjna. Opisy były zbyt lakoniczne, więc je skorygowałam i umaiłam bardziej. Mam wrażenie, że nieco świeższa wersja lepiej wygląda.

Po prostu HarryWhere stories live. Discover now