[Tom 1] 1.Odnaleziony

5.9K 389 263
                                    

18 Grudnia 2018

Przez sześć długich lat grupka czarodziejów bezustanku poszukiwała jednego dziecka, które zniknęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Dziecka, które według ich wierzeń miało uratować świat i wybronić od zła wszelakiego.


Dumbledore potarł ze zmartwieniem czoło. Niemal wszyscy żyli w słodkiej nieświadomości, że Złoty Chłopiec żyje w ukryciu i zjawi się na rozpoczęciu nowego roku szkolnego w Hogwarcie, co nie było właściwie mijające się z prawdą. Owszem, Harry był w ukryciu, ale nikt nie miał pojęcia, gdzie przebywał, a ta tajemnica miała zostać odkryta już wkrótce podczas ceremonii przydziału uczniów do ich nowych domów.


Starzec spojrzał ze skrzywieniem na raporty z Zakonu Feniksa, ale nic konkretnego nie było ani o Czarnym Panie, ani tym bardziej o zaginionym Chłopcu, który przeżył. Sytuacja wyglądała bardzo niekorzystnie dla jasnej strony i co gorsza, nikt nie mógł nic na to poradzić, bo i co mogli zdziałać, gdy informacji brak, a czas umykał coraz szybciej niczym piasek przez palce?


Albus podniósł z konsternacją wzrok znad listy raportów sporządzonych przez Zakon, gdy ogień w kominku buchnął gwałtownie z lekko zielonkawą poświatą, a z jego wnętrza wymsknął się nieduża pożółkła koperta. Pochwycił list w dwa palce i z zaintrygowaniem, bardzo ostrożnie przełamał lak i otworzył kopertę. Przesunął wzrokiem po wiadomości, a jego oczy rozszerzyły się niczym dwa galeony.


- Niemożliwe... - Wymsknęło się z jego drżących warg, a pożółkła kartka opadła na biurko. - Nareszcie dobre wieści!


Zerwał się ze swojego ulubionego fotela i natychmiast dopadł do kałamarzu z gęsim piórem. Szybko naskrobał krótką notkę na pergaminie i wpuścił w kominek, gdzie zniknęła w zielonych płomieniach. Nie czekał długo, gdy w jego gabinecie zjawiła się pokaźna liczba ludzi, wszyscy z wyczekiwaniem i sercem jak na dłoni. Niektórzy wyglądali jakby połknęli żabę i byli tu za karę, Szalonooki Moody, a inni mieli kompletnie neutralną minę jak Severus Snape.


- Albusie czy to prawda? Znalazł się?! - Spytała kobieta o rozwianej burzy, płomiennych włosów. - Gdzie on jest?!


- Spokojnie Molly. - Starzec uniósł uspokajająco dłoń. - Nie jestem w stu procentach pewien, ale to nie można wykluczyć, że list, który otrzymałem zaledwie kilka minut temu, to prawdopodobne miejsce, gdzie znajdziemy młodego Pottera. - Podał kobiecie pożółkłą kartkę. - Nie znam niestety nadawcy, a nie mamy żadnej inny podpory czy drogi do obrania niż to.


Molly natychmiast wydała z siebie urwany krzyk, gdy tylko przeczytała treść wiadomości, a horror odmalował się na jej piegowatej twarzy, gdy podniosła na starca wielkie jak galeony, jasnobrązowe oczy.


- Na Nokturnie?! - Wrzasnęła, kładąc dłoń na piersi jakby traciła oddech. - To niemożliwe! To biedne dziecko nie może być w TAKIM miejscu! - Pomachała ze zdenerwowaniem tajemniczym listem, który został wyrwany z jej rąk przez Severusa. - Jeżeli to prawda, to musimy go natychmiast zabrać! To niemoralne! Niebezpieczne! Boże, biedne dziecko! - Lamentowała.


- To nie są pewne informacje. - Wtrącił Severus, analizując list, który zaraz został zabrany z jego rąk przez czarnowłosą kobietę o smukłej twarzy. - Każdy mógł przysłać ów list. Nawet poplecznik Czarnego Pana.

Po prostu HarryWhere stories live. Discover now