Rozdział 3

143 27 31
                                    

Otwieram oczy i od razu tego żałuję. Potworny ból głowy, wręcz rozsadza mi ją, sprawia wrażenie, jakby za chwilę miała pęknąć. Siadam na łóżku i leniwie się przeciągam. Czuję się strasznie, cholernie żałuję że wczoraj tyle wypiłam, mało co pamiętam. Jedyna sytuacja jaka utkwiła mi w głowie, to rozmowa z przystojnym, nieznajomym mężczyzną.

Powolnym krokiem, kieruję się do łazienki. Nalewam do wanny, ciepłą wodę i dodaję płyn do kąpieli, o zapachu tropikalnych owoców, który uwielbiam. Zdejmuję piżamę a włosy wiążę w wysokiego koka,  następnie wchodzę do wanny i zanurzam się po samą brodę.

Mogłabym tutaj spędzić całe wieki, uwielbiam się tak relaksować i spędzać czas sama ze sobą. Przeraża mnie jednak fakt, że będę musiała dzisiaj stawić czoło, mojemu ojcu. Będzie wściekły, już czuję na sobie jego spojrzenie, w głowie słyszę jego krzyk i to jak mnie wydziedzicza. Do tego wszystkiego Paul. Ciągle mam w głowie, obraz jak mnie zdradza z jakąś lafiryndą. Nie wiem czy jest do tego zdolny, jednak mimo wszystko cierpię przez to i jestem cholernie rozdarta..

Muszę spróbować, poszukać innego wyjścia z mojej sytuacji, może jednak powinnam przemyśleć to co, powiedział mi wczoraj nieznajomy?

Pusto wpatruję się w ścianę, ogarniają mnie dziwne myśli.

Czuję coś tak złożonego i zarazem skomplikowanego, względem Paula i tej sytuacji, że słowa nie są w stanie odzwierciedlić tego stanu. Moje uczucia układają się w kompletną skrajność, a język, tak jakby przestał wystarczać do wyrażania siebie. W takich problemach mój umysł wygląda, jak burdel na kółkach. Mam świetnie działająca w sobie instalację, dopóki styki się nie przepalą, a decyzje muszę podejmować, nawet po omacku.

Czasem nawet mój racjonalny umysł, łapie się, że sama nie wiem co myśleć. Taka bezradność i bezsilność. Ja potrzebuję tutaj konkretów, bo domysły mi życie uprzykrzają. Gdybają mi do ucha, gdy chcę odpocząć od wszystkiego, dręczą, nie dają spać.

W takich momentach, chcę zniknąć, choćby na chwilę, by przemyśleć wszystkie scenariusze, ale niepewność to sadysta, który uwielbia patrzeć jak cierpię i męczę się sama ze sobą.

Nie wiem czego chcę, ani czego oczekuję. Serce nie wie co czuć, mózg nie wie co myśleć. Chaos, jest nieodłączną częścią mojego życia, mimo iż wydaje się ono takie idealne, czasami jest kompletnie nie do ogarnięcia, jak dom po dobrej domówce.

Nie potrafię zagłuszyć głosu sumienia, w żaden sposób. Zawsze żyłam według zasady, jeśli coś nie ma sensu, to trzeba mu go nadać, wtedy wiem dokąd zmierzam. Podobnie jeśli, coś wydawało się zbyt trudne, zawsze rozkładałam to na czynniki pierwsze. Często było źle lub wręcz chujowo, nie tak po prostu. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele było przyczyn. Jednak, starałam się być wtedy jak mechanik i rozwiązywać jeden problem po drugim.

A teraz?

Teraz nie wiem nic i to mnie przeraża.

Próbuję działać a wszystko obraca się przeciwko mnie, nawet moje myśli. Może jedyna opcja to dobrowolne poddanie się?

Nigdy się nie poddawałam, zawsze walczyłam do końca, o swoje marzenia, plany. Cholernie boli, że teraz, wszystko jest zupełnie inne, łącznie ze mną.

Bezradność mnie wykańcza.

Schodzę na dół, z nadzieją że mojego ojca nie ma. Szybko kieruję się do kuchni, z której zabieram butelkę, dużej niegazowanej wody i jakieś tabletki na ból głowy.

- Fallon! - słyszę nagle, za sobą głos mojego brata, Roberta.

- Wystraszyłeś mnie! - pisnęłam i uderzyłam go lekko w ramię.

PromisesWhere stories live. Discover now