11.

1.9K 99 0
                                    

=WHEEIN=

Dlaczego ona nie powstrzymała mnie wczoraj przed piciem?!

- Przynajmniej HanBin ma dobry łeb do kaca - mruknął DoJoon, biorąc spory łyk wody, podczas gdy ja siedziałam na kanapie i oglądałam jakąś beznadziejną dramę.

- Ty to wymyśliłeś - burknęłam, podpierając głowę na ręce.

- Musiałem was jakoś przywitać! Poza tym, jakbyś nie chciała, to byś nie piła.

Wtuliłam się bardziej w kanapę wiedząc, że chłopak ma rację. Szkoda tylko, że nawet tutaj Lea nie chciała się wyluzować i posiedzieć z nami. Naprawdę było fajnie. No, nie licząc dzisiejszego kaca.

- Jakby Lea była z nami, może byłoby ciekawiej - Azjata powiedział na głos to, o czym właśnie myślałam.

Moja przyjaciółka jeszcze trzy lata temu wypiłaby z nami, dobrze się bawiąc. Nie była kiedyś taka... Mroczna i, właściwie można powiedzieć, że poważna. Niestety, stało się to, co się stało i zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni.

Ponieważ moją reakcją było tylko westchnięcie, gospodarz domu wziął kolejnego łyka wody i klapnął obok mnie.

- Lea jest naprawdę ładna - zmienił temat, biorąc do ręki pilota.

- Jest - skinęłam głową, ale nawet "lekko" było zbyt gwałtowne i, czując ból, przeklnęłam pod nosem.

- Nie jest Azjatką, co? To znaczy, niby coś tam azjatyckiego w sobie ma, ale w pełni nią nie jest.

- Jej tata jest Koreańczykiem, mama Amerykanką, ale podobno z jej strony też ma jakieś azjatyckie korzenie. No, ale oczy ma po mamie.

Lea ma długie, czarne proste włosy, za to oczy tak czekoladowe, że idzie się w nich zakochać. No i nie są skośne.

- Jej chłopak musi być szczęściarzem - westchnął teatralnie.

- Nie ma chłopaka - mruknęłam.

Oczywiście mam świadomość, że mówi tak specjalnie, żeby czegoś się od niej dowiedzieć.

- Och, naprawdę? - widząc jego entuzjazm, przymknęłam oczy, by zmniejszyć ból głowy.

- Naprawdę. Ale nie licz na nic - dodałam.

- Woli dziewczyny?

- Nie - prychnęłam rozbawiona. - Po prostu od teg... - urwałam w połowie zdając sobie sprawę, że o mało co się nie wygadałam.

- Po prostu...? - zachęcił mnie, bym mówiła dalej.

- Po prostu nie ma na to czasu - wzruszyłam ramionami. - A coś o tobie? Widzę tu zdjęcia bliźniaczek - zmieniłam temat, wskazując brodą zdjęcia stojące na komodzie.

- To moje siostry, mają siedem lat - wyszczerzył się. - Ale powiedz, naprawdę nie mam u niej szans? Co lubi? Jak mogę...

- Nie możesz - burknęłam, wstając z kanapy i łapiąc się za głowę.

- WheeIn, proszę cię - złapał mnie za rekę, zatrzymując, a ja spojrzałam na niego znudzona. - Spróbuję wszystkiego, naprawdę. Tylko pomóż mi w tym, jesteś jej przyjaciółką.

- Co ty się tak nią zainteresowałeś? - mruknęłam, patrząc wymownie na jego dłoń, przez co puścił mnie. - Nie zrobiła raczej nic przez co mógłbyś odebrać to... Inaczej niż powinieneś.

Nie doczekałam się jednak odpowiedzi, bo w tym właśnie momencie do domu wróciła Lea z Bin'em. Skorzystałam więc z tej okazji i czym prędzej podeszłam do dziewczyny, biorąc ją pod rękę, gdy ta zamieniała buty na kapcie.

- Lea, nareszcie~ - odezwałam się, ignorując zupełnie ból głowy. - Możesz mi w końcu pokazać ten prezent dla twojej mamy.

Brunetka spojrzała na mnie jak na idiotkę, ja na nią natomiast znacząco, że musimy pogadać, po czym zaczęłam ciągnąć ją w stronę schodów.

- Mama ma urodziny za siedem miesięcy, Lea - odezwał się rozbawiony brat mojej przyjaciółki.

- Ale ona ma już pomysł! - zaoponowałam, pokonując stopnie szybciej.

- Jaki mam prezent dla mamy? - popatrzyła na mnie równie rozbawiona, kiedy zamknęłam drzwi do naszego pokoju.

W odpowiedzi prychnęłam, przykładając dłoń do skroni.

- Podobasz się DoJoon'owi - powiedziałam prosto z mostu, bo w tej sprawie po prostu muszę być bezpośrednia; trzy lata temu obiecałam, że będę mówić jej wszystko za każdym razem, jeśli jakiś chłopak będzie chciał mieć u niej jakąkolwiek szansę.

- Czyli jednak - wywróciła oczami, siadając po turecku na łóżku.

- Powiedziałam mu, żeby nie robił sobie nadziei - usiadłam obok niej. - Ale wątpię, że coś sobie z tego zrobił.

- No cóż, jak chce to niech tak będzie - zaśmiała się lekko.

- Niech tylko spróbuje ci coś zrobić - mruknęłam, mrużąc oczy, na co dziewczyna ponownie zachichotała.

- Lepiej się czujesz, widzę.

- A weź! Czemu pozwoliłaś mi tyle pić?! - oburzyłam się, prostując plecy.

- Przecież było fajnie. Nawet z Panem J. - widząc mój wzrok, którym mogłabym zabić gdyby była taka możliwość, brunetka parsknęła śmiechem.

- A żebyś wiedziała, że było. Jest spoko gościem. I ochrzanił mnie, że piję tak dużo po zrobieniu tatuażu.

- Mówiłam - dźgnęła mnie palcem wsazującym w ramię.

- Mogłabyś go w sumie polubić.

- Sama stwierdziłaś, że to idiota - przypomniała mi.

- Ale zmieniłam zdanie - wyszczerzyłam się.

- Ja nie - wzruszyła ramionami. - Aktualnie mam go po dziurki w nosie.

- Ale co on ci zrobił? W sensie, oprócz tego, że klepnął cię w tyłek?

- Jezu, zmówiłaś się z HanBin'em? Nie lubię go i tyle, ok?

- Dobra, przepraszam. Mówię tylko, żebyś nie pałała do niego taką nienawiścią, jeśli on sam stara się być miły - teraz z kolei ja westchnęłam.

- Zmieńmy temat na jakiś przyjemniejszy, co?

- Jak grochem o ścianę - burknęłam rzucając w nią poduszką, przez co spotkałam się z jej śmiechem.

I tym oto sposobem zaczęła się walka na poduszki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ostatni poniedziałek wolności 😫

Miłego dnia~!

Pain || BTSWhere stories live. Discover now