Rozdział 39

3.9K 318 68
                                    

~Magnus~
Oczywiście, że mógłbym użyć swojej magii. Szybko potrafię się regenerować i to właśnie stało się całkowicie jakąś minutę temu. Ale po co rozbierać Aleca z odległości i to magią, skoro można od tak, mając idealne do tego preteksty, i dodatkowo widząc rozkoszne rumieńce na tej bladej twarzy, o ile musnęło się opuszkami skórę na brzuchu? Właśnie.

Ściągnięcie koszulki nie było trudne. Odrzuciłem porwane, poplamione i po prostu doszczętnie zniszczone ubranie na bok, gdzieś obok stolika stojącego za moimi plecami, i zamarłem, gdy spojrzałem na klatkę piersiową Alexandra. Unosiła się i opadała szybciej niż normalnie. Ukazywała wrażenie twardej, mocnej i takiej, do której mógłbym przytulić się w zimnej nocy i bardzo dobrze ogrzać się, jednocześnie czując pokłady bezpieczeństwa.

Kolejnym aspektem poczucia ochrony przy Alecu były jego ramiona i barki. Równie mocne, a od jedynego zerknięcia na nie - miałem w głowie wyobrażenie jak w nich tonę. Jechałem bezwstydnym spojrzeniem dalej, pnąc w górę. Natrafiłem na runę odbicia ozdabiającą szyję Nocnego Łowcy. Runami pokryte było całe ciało. Sprawiały, że chciało się oglądać Aleca bez ubrań częściej.

Szybkim i niepowstrzymanym w końcu, nowym odruchem, schyliłem się i odwiedziłem runę odbicia swoimi ustami. Musiałem to zrobić. Poczułem jak Alexander drgnął lekko, zdekoncentrowany nagłym całusem, bo w końcu spodziewał się, jak to nazwał "macania".

- Tak tak, już cię rozbieram - wymruczałem ucieszony i uniosłem się spowrotem, zerkając na twarz Łowcy. Nadal nie otwierał oczu, a jego ruszające się wargi i wydobywające się z nich pomruki, świadczyły o tym, że Lightwood mruczy coś pod nosem. Ciekawe co...

Zbliżyłem się do bioder Aleca i pochwyciłem za czarny pasek od spodni, od razu odpinając metalową klamrę. Zerknąłem na nagle zarumienionego chłopaka. Śmiesznie to wyglądało. Ciemne i zmarszczone brwi, jakby ostrzegawczo, i do tego różowe, z czasem czerwone cienie na policzkach. Ciekawy kontrast.

- Pamiętaj, Bane, że tylko spodnie - powiedział chrapliwie i z dźwięcznym podsyceniem w głosie.

- A co, myślisz że ściągnę coś jeszcze? - spytałem z chichotem i pociągnąłem spodnie z odpiętym paskiem w dół, widząc szarą gumkę od bokserek.

- Znając ciebie, to... Nie będę lepiej komentował - oznajmił i poruszył się nerwowo, gdy ściągałem spodnie coraz niżej. Miałem ochotę przyszpilić chłopaka do tej kanapy za jego blade i chude bioderka.

- Jesteś strasznie chamski - dotarłem materiałem dżinsów do kolan. Dalej już nie było problemu z pozbyciem się ich z ciała Lightwood'a. Zacząłem ściągać mokre buty i równie mokre skarpetki.

- Ciesz się, że nie słyszałeś jaką przemowę urządziłem tej rudej kozie - burknął.

- Rudej kozie? Dlaczego nie rudej wiewiórce? - spytałem z rozbawieniem, i wyprostowałem się, pozwalając sobie na wzrokową penetrację idealnego ciała leżącego na mojej kanapie.

- Magnus, nie bądź śmieszny. Wiewiórki są słodkie i po prostu fajne. A kozy gryzą... I strasznie krzyczą - oznajmił z grymasem niezadowolenia na twarzy. Będę musiał wypytywać chłopaka o tą historię z kozami, bo moja ciekawość po jakimś czasie będzie zbyt uciążliwa.

- Może coś im zrobiłeś, że któraś na ciebie krzyczała? - zatrzymałem się spojrzeniem na opatrunku przykrywającym brzuch Aleca. Mam nadzieję, że rana szybko się zagoi.

- Magnus - pochłonięty swoją opowieścią chłopak, delikatnie podniósł się i oparł łopatkami o podłokietnik kanapy. Zaczął też energiczną gestykulację rękoma, jakby odpędzał od siebie upartą i denerwującą muchę. - Dałem jej stokrotkę. Taką ładną i białą. Myślałem że ta koza ją po prostu zje, bo od Jace'a zjadła nawet chwasta, a ja poczęstowałem ją ładnym kwiatkiem, i co? Zaczęła wiszczeć - wytłumaczył z oburzeniem, podczas gdy ja słuchałem jego słów z wzrastającym rozbawieniem i rozczuleniem, gdy wyobraziłem sobie Aleca dającego kozie stokrotkę. - Myślałem że się ucieszy. To była naprawdę ładna stokrotka! Sam bym taką chciał.

Momentalnie wyczarowałem wspomnianego kwiatka z białymi płatkami, i podałem go Alecowi. Zdziwiony na początku chłopak przyjął roślinę ode mnie, i po chwili uśmiechnął się, nieco ukazując linię białych ząbków. Odwzajemniłem pocieszający gest. Początkowo obserwowałem jak Łowca obraca stokrotkę w swojej dłoni, czasami przystawia ją do nosa, po czym delikatnie unosi kąciki swoich ust do góry. Na koniec kichnął.

- Na zdrowie, romantyku, którego chyba będę musiał zabrać do kwiaciarni - zaśmiałem się pogodnie, kucając przy ciele czarnowłosego. Muszę jeszcze dopomóc jego zranieniu. Delikatnie więc wystawiłem przed siebie ręce i dotknąłem plastra, który przytrzymywał opatrunek na ciele Lightwood'a. Chłopak momentalnie wciągnął brzuch. - Leż spokojnie - zachichotałem, lekko klepiąc Aleca po biodrze, tuż przy pasku od bokserek. Jak ja kocham słuchać jego urwanego, przyspieszonego oddechu. Takiego, jaki wydobywał się z ust Lightwood'a w obecnej chwili.

- Mhm... - mruknął tylko. Ja ponownie zarechotałem, rozbawiony niewinnością mojego chłopaka i powoli zacząłem odklejać plaster z prawie zagojonej już rany. - Ej, włączyć ci jakąś bajkę? - spytałem momentalnie, na chwileczkę odwracając się w stronę telewizora i za moment patrząc pytająco na Aleca. W niebieskich tęczówkach pojawił się błysk, jednak zaślepiony wzrokiem, dającym mi do zrozumienia iż jestem idiotą.

- Bajkę? Dla dorosłego Nocnego Łowcy?

- Tak, bajkę. Świnka Peppa? - uśmiechnąłem się głupkowato, podpierając łokieć na kanapie przy biodrze chłopaka i zaczynając wpatrywać się w zaciekawieniem jego twarzy. Ten zerknął na telewizor i zamyślił się. Przy tym mimowolnie wygiął usta w pełny i zachęcający dziubek, ale postanowiłem się jak narazie nie rozpraszać. Mam cały dzień na obcałowanie tych usteczek. O ile nie kilka dni.

- Włącz mi jakiś horror - stwierdził w końcu i spojrzał na mnie z dumą na twarzy.

- Moje małe kochanie będzie miało potem koszmary - oznajmiłem, leniwie mrużąc oczy. Policzki Aleca zagościły na sobie delikatny rumieniec. - Nie mogę na to pozwolić.

- T-twoje małe kochanie ogląda horrory odkąd skończyło osiem lat - wymamrotał wpatrzony spowrotem w telewizor.

- Mów jaką chcesz bajkę, Lightwood - rozkazałem  z powagą w głosie. Chłopak obrzucił mnie sarkastycznym spojrzeniem urażonego i niezadowolonego człowieka.

- Teletubisie - mruknął prawie niesłyszalnie. I widząc, że nadymam policzki by przypadkiem się nie roześmiać (nie moja wina! Łatwo mnie rozbawić. I jeszcze łatwiej, gdy okazało się że mój dorosły, seksowny i chamski facet lubi Teletubisie, tak samo jak ja...) zmarszczył swoje brwi i pospiesznie dodał: - Jace to kiedyś oglądał w kółko. Przyzwyczaiłem się po prostu.

- Tinky-Winky... Dipsy... Laa-Laa... Po - wymruczałem śpiewająco, przyłapując swoje ramiona na lekkim podrygiwaniu. Pstryknięciem palców włączyłem w telewizorze wybraną przez Aleca bajkę, w którą chłopak od razu się wgapił zainteresowanym spojrzeniem, które niemiłosiernie mnie rozczuliło, po czym postanawiając skupić się na ważniejszych rzeczach, wziąłem się za ponowną serię magii leczniczej na rannym brzuchu Lightwood'a.

𝕎𝕒𝕣 𝕆𝕗 ℍ𝕖𝕒𝕣𝕥𝕤Where stories live. Discover now