Bestia

473 59 90
                                    

Ciepły oddech owiał szyję Jungkooka. - Ubierz ciepłą kurtkę na dzisiejszy bal Halloweenowy. I nie rozmawiaj z Lisą. Ona jest kolejna.- telefon Kooka rozdzwonił się.

                    
*

-Jimin dlaczego ja?!- Yoongi uciekał ile sił w nogach. -Zostaw! Dlaczego to robisz?!- spadł ze skalistego urwiska.
Park przesunął palcami po jego szyi zaciskając na niej drobną dłoń.

- Ciii...zaraz przestanie boleć.- uśmiechnął się i skręcił jego kark po czym  nabił ciało przyjaciela na ostre kamienie.
                    

*

Melodyjka grała co raz głośniej.

Kook spojrzał na komórkę wcale nie mając ochoty jej odbierać. Na bal też nie chciał iść i dziwił się, że dyrekcja nie zdecydowała się by  jednak impreza się nie odbyła. Przycisnął zielona słuchawkę.

-Jungkook! Nie zapomnij zabrać alko ze sobą.- Nam roześmiała się.- Jakieś zabobony nie mogą zepsuć nam zabawy.

- Jasne... - Westchnął głośno i wpakował do plecaka dwie butelki czystej wódki. Zapiął go i poprawił muszkę przy garniturze. - Dziś ten koszmar się skończy.- powiedział sam do siebie i ruszył do samochodu by po dziesięciu minutach być w pełnej sali gimnastycznej.

Był zwyczaj wybierania króla i królowej o godzinie dwunastej w nocy. Na sali wszyscy bawili się i tańczyli. Nikt nie przejmował się zaginionymi osobami. Muzyka grała głośno.

-Nasz kapitan!- kilku chłopaków przywitało Kooka z uśmiechem.

- Siema - Przywitał się z każdym misiakiem, a potem ruszyli pić do kibla i palić fajki jak to przystało na prawdziwych sportowców.
Kiedy wybiła północ większość tańczących była odurzona alkoholem.

-Królem balu zostaje Jeon Jungkook!- ogłosiła dyrektor.

-A królową...- nauczyciel wfu zrobił dramatyczną pauzę.

-Park Jimin!- blada postać sunęła po parkiecie. Muzyka ucichła, a wszystkie lampy zaczęły iskrzyć. -Miałeś mnie znaleźć!- krzyknął po czym uderzył swojego chłopaka w złości.- Obiecałeś!- złapał jednego z jego kolegów i rzucił nim o ścianę. Wszyscy wokół panikowali. Każde drzwi zatrzasnęły się  z głośnym hukiem, a z okien znajdujących się niemal pod sufitem wyleciały szyby. - Znowu mnie okłamałaś!- muzyka ponownie zaczęła grać, a jedna z dziewczyn zniknęła wraz z Chimem.

- Jimin! - koszykarz podniósł się z ziemi i wybiegł za chłopakiem. - Jimin! Czekaj! Myślałem, że po mnie przyjdziesz! Zostaw ją. Proszę! - Podszedł do ducha ubrany jedynie w koszulę chociaż na dworze było lodowato.- Już do Ciebie idę słońce.- Uśmiechnął się lekko chcąc załagodzić jego gniew- Czekaj tam na mnie, dobrze? Bez niej.- Złapał dziewczynę za dłoń i pociągnął.- Idź do środka.- Szepnął jej na ucho, a ta uciekła z płaczem. Jungkook złapał policzki Jimina w obie ręce - kocham Cię.

Na nowo czarne oczy wpatrywały się w niego.- Kłamiesz. Ciągle kłamiesz.- Jego sylwetka zaczeła drżeć i rozmywać się co raz bardziej. - Tam jest tak zimno. Dlaczego nie chcesz mnie znaleźć? - w całej okolicy zgasły lampy, a błyskawica przecięła ciemne niebo. Czarne wrony krążyły nad ich głowami.- One ci pokażą.- blada postać zniknęła w towarzystwie przeraźliwego pisku spowodowanego bólem.

Jungkook zaczął biec za skupiskiem wron, które oddalały się co raz bardziej aż dotarł na cmentarz. Te jednak poleciały głębiej w las, w który rodzice nigdy nie puszczali swoich dzieci wierząc, że tam straszy. Jungkook jednak wszedł tam, a po dwóch kilometrach zobaczył  jaskinię.

Ciche szepty towarzyszyły mu cały czas, a na telefon przychodziły wiadomości o śmierci kolejnych osób.

-Szybciej.- ciężkie kroki żołnierzy odbijały się od ścian.- Szybciej.- Biała bestia warczała szarpiąc koszule Jeona. - Uważaj!- blond włosy anioł towarzyszył mu w podróży. - Jest na samym dole.- uśmiechnął się smutno. Było co raz zimniej i ciemniej.

Koszykarz zszedł stromymi, pokruszonymi schodami na sam dół i zobaczył przed sobą postać. Ustal na przeciwko niej.
- Oddaj mi ich.

-Najpierw oddaj mi serce.- duch spojrzał w dół. W wysłanym betonem dole leżała drobna postać różowowłosego. Jego blade ciało było zmasakrowane i porozrywane przez ostre kły. Usta były sino fioletowe tak jak i cienie pod oczami.

- Chimmy... - przerażony tym widokiem Kook uklęknął szybko i objął drobną postać- Już kochanie, cichutko.

Przezroczysta postać uśmiechnęła się po czym powoli zaczęła wchodzić w swoje ciało.- Pomóż mi. Jest tak zimno.- Zamknął oczy na nowo wchodząc w swoje ciało. Jednak nie zaczął oddychać, a warkot białego wilka było słychać co raz bardziej.

------------------------------
Szybki rozdzialik przed pracą. Do końca zostały jeszcze dwa.
Trzymajcie się cieplutko misiaczki
Pamiętajcie nadal ciepło się ubierać. Pogoda jest zdradliwa.

Save me from hell || Jikook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz