2.

2.8K 163 366
                                    

Chyba pierwszy rozdział wam się spodobał więc oto kolejny Zapraszam 💜🖤

*Naruto*

Gdy tylko zrozumiałem sytuacje padłem na kolana, a z oczu popłynęły łzy... Mój ukochany leżał na ziemi a nad nim stał jakiś chłopak, który właśnie wbił mu miecz w klatkę piersiową. Zacząłem coraz głośniej płakać, nie to złe określenie, ja po prostu ryczałem. Nagle brunet odwrócił się w moją stronę. Miał takie piękne onyksowe oczy, czarna grzywka opadająca na jego bladą twarz. Popatrzył się na mnie i zapytał:
- Kim jesteś?

-Co cię to obchodzi?! Dlaczego to zrobiłeś?! - wykrzyczałem przez łzy.

-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie, słodziaku.

Słodziaku? O co mu chodzi? Mniejsza z tym, dlaczego on to zrobił Kakashiemu?

-Jestem Naruto Uzumaki, a teraz powiesz mi łaskawie dlaczego?! - Smutek przerodził się w gniew. Miałem ochotę mu tak skopać dupę, ale dobrze wiem, że by mnie z łatwością pokonał więc ograniczę się do rozmowy i obrony.

-Nie twój interes - Już myślałem że usłyszę jakieś wyjaśnienia a tu nic.

-A właśnie że mój. Pojawiasz się znikąd i atakujesz mojego chłopaka, to nie jest w porządku! - Znowu podniosłem głos.

-Chłopaka tak? - W jego oczach znów pojawił się sharingan, a w głosie można było usłyszeć złość.

Ciekawe o co mu chodzi.

-A co masz jakiś problem?

-Nie, ale zaraz ty go będziesz mieć. - Po tych słowach wyjął miecz z ciała Kakashiego i zaczął iść w moją stronę. Ja zamiast uciekania patrzyłem prosto w jego piękne oczy. Nie miałem po co uciekać. Mój sens życia właśnie umarł więc i ja mogę umrzeć. Gdy stał już przede mną pochylił się i wyszeptał coś do mojego ucha.

-Sam, dzisiaj, 22:00, przed bramą wejściową do wioski.

-Ale po... - Nie dokończyłem bo chłopak uciekł.
Podbiegłem do Kakashiego, przytuliłem go do siebie i ciągle powtarzałem z łzami w oczach:

-Wszystko będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze... - Aż nagle z transu wybudził mnie głos Babci Tsunade.

-Tutaj!! Szybko dawać te nosze!! - To jedyne co usłyszałem bo po chwili straciłem przytomność. Nie wiedziałem co się dzieje. Gdy się obudziłem, leżałem na niezbyt wygodnym łóżku. Chyba to był szpital. Nagle do pokoju weszła pielęgniarka, spojrzała na mnie radosnym, ale i też zaskoczonym wzrokiem i wybiegła z sali. Wróciła po jakiś 5 minutach, ale nie była już sama. Blondynka z dużym biustem podeszła i usiadła na krzesełku obok mojego łóżka. Już otworzyła usta żeby coś powiedzieć ale ja byłem szybszy.

-Gdzie jest Kakashi?! - Aż podniosłem się do pozycji siedzącej.

-Jest tutaj, w szpitalu. Jego stan jest stabilny, narazie...

-O nie! Znowu mówisz to "narazie". Po tym zawsze dzieje się tragedia!

-Ale taka prawda. I nie unoś się tak bo jesteśmy w szpitalu. Dzisiaj o 18:00 zostaniesz wypisany, a do tego czasu musimy zrobić jeszcze jedno badanie.

-A mogę zobaczyć Kakashiego? - Spojrzałem na nią oczami pełnymi nadziei. Ale niestety się rozczarowałem.

-Nie - Powiedziała z uśmiechem na twarzy i wyszła z sali.

Więc, zostałem sam. Ale nuda, nie ma co robić. Oby Kakashi z tego wyszedł. Nie przeżyje bez niego, jest całym moim światem. Tylko do niego czuje coś niesamowitego, coś co można nazwać miłością, ale ciągle myślę o tym chłopaku... Uchiha, potężny klan, ciekawe czemu nazwał mnie słodziakiem. Tylko mój chłopak tak do mnie mówi, no i może jeszcze kilka pań ze sklepu jak coś kupuje, ale mniejsza z tym. Z nieznajomych chłopaków tylko on mnie tak nazwał. Może mu się podobam? Niee to głupie, napewno nie jest gejem, chociaż po mnie i moim ukochanym też nikt się nie spodziewał. Dlaczego ja do cholery o tym myślę?! Przecież mam już drugą połówkę, którą bardzo kocham. Właśnie! Przecież mam się z nim spotkać dzisiaj. Tylko po co...

Mieszane Uczucia |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now