AKT PIERWSZY: przebudzenie

28 6 1
                                    

SCENA IV

DYREKTOR, UCZNIOWIE, PETRONELA, RENATA, LAURENTY
(aula szkolna liceum; odbywa się uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego; przepełniona ubranymi w dwa kolory uczniami, duszno, nikt nie słucha przemowy; parę osób już mdleje)

DYREKTOR
Rok szkolny się znów zaczyna,
Więc witam was, drodzy uczniowie.
To będzie mądrości wyżyna,
Każdy czegoś nowego się dowie.
A jak w końcu za naukę się weźmiecie,
To los wam odpłaci wielkim sukcesem,
A ja będę znany w całym powiecie,
Może oświaty zostanę prezesem...
(marzy chwilkę i nastąpiła cisza, po czym kontynuuje)
Nasze liceum by renomę zyskało,
Dzięki wam, naszym prymusom.
Dotacje z Unii by otrzymało,
Aby ulec nowoczesnym pokusom.
Dlatego dajcie z siebie wszystko w tym roku,
To wasi rodzice już nie wyjdą z szoku!
(wykrzyknął ostatnie zdanie głosem, niby kołczera*)

(rozlegają się oklaski; uczniowie tylko czekają, aż będzie można iść do domów, ale niestety głos jeszcze muszą zabrać inni członkowie ciała pedagogicznego, ponieważ myślą, że ktokolwiek z młodych doceni ich życzenia  i słowa zachęty; tymczasem w pewnej grupce uczniów klasy trzeciej o literce "b" trójka przyjaciół gaworzy w najlepsze, nie zwracając uwagi na mówców)

PETRONELA
Co roku to samo,
Nawet słów nie zmieniają...
(przewraca oczyma)

LAURENTY
(głosem ze zbytnią podniosłością)
Słuchaj, młoda damo,
Oni dalej nadzieję mają.
(śmieje się)

RENATA
Jaką nadzieję?
Cóż ty opowiadasz?

LAURENTY
Ze twa głupota się rozwieje
I pokażesz, co posiadasz!

PETRONELA
Ja myślę, że oni wiedzą,
Że nam się nie chce,
Że nas gigabajty zjedzą,
Że mamy gotowce
Na wszystkie egzaminy.
Bo oświata się zbytnio nie zmienia,
Z prostej przyczyny...

LAURENTY
O czym ty mówisz, moja miła?
Czyż cię nauka kiedyś skrzywdziła?

PETRONELA
Nauka? Skądże, nigdy w życiu,
Szkoła - owszem, nie pomaga w byciu
Malarzem, pisarzem, muzykiem.
Jest największym kreatywności krytykiem.

RENATA
Tu się muszę z Nelą zgodzić,
Jakbym śpiewać potrafiła,
Nie musiałabym do szkoły chodzić.

(Laurenty i Renata się śmieją, Petronela się uraża)

PETRONELA
Dobrze wiecie, że nie to miałam na myśli!

LAURENTY
(ze śmiechem)
Nigdy nie wiadomo, co się tobie przyśni!

RENATA
Filozof filozofem pozostanie,
Nie pomogło ci wakacji spędzanie.

PETRONELA
Mówicie, jakbyście nie wiedzieli,
że to prawda szczera.
Że talenty albo ćwiczysz w kąpieli,
Albo zaczynasz od zera.

RENATA
Bo talent na pasję tylko przekładasz.

LAURENTY
Jak w nim nie pracujesz, majątku nie posiadasz.

RENATA
Dlatego jesteś teraz na mat-fizie*,
By pieniążki kiedyś zbijać,
Może cię sumienie gryzie,
Ale z pasją musisz się mijać.

PETRONELA
Trochę racji macie,
ale to nie jest moja wina,
że politycy srają w gacie,
by technologii nie wstrzymać.
A postęp to nie wszystko,
moi ścisłowcowi przyjaciele,
On stworzy bezmózgie składowisko,
Bez kultury, zapominające o Kościele.

LAURENTY
A już byłem ci gotów przyznać rację,
gdyby nie ta wiara.

RENATA
Nelka wspiera kreację,
A nasza to wybuchu mara.

Komedyjka z ryjkaWhere stories live. Discover now