Rozdział 28

377 19 4
                                    

 * Oczami Bianci *

  Charlie wrócił godzinę temu. Czytałam książkę kiedy niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi. 

- Spodziewasz się kogoś? - zapytał Charlie wyglądając z gazety.

- Nie. Nikogo - zdziwiona poszłam otworzyć. Za drzwiami ujrzałam Bena, Mal i Carlosa.

- Witam, Bianco - przywitał się król.

- Wit...am - wyjąkałam zaskoczona - Zapraszam.

  Przepuściłam całą trójkę do środka.

- Coś się stało? - spytałam.

- Bianco powiedz nam proszę - rzekł król - Gdzie jest Charlie?

- On...- spojrzałam na kanapę, gdzie przez chwilą siedział Charlie - siedział tutaj...

- Chodzi o to, że Charlie jest aresztowany.

- Za co? 

- Wiesz dobrze za co. Przynajmniej dwa powody znasz.

  Zacisnęłam usta tak mocno, że utworzyła się prosta linia, wzrok zaś skierowałam na podłogę.

- Bianca musisz nam powiedzieć, gdzie on jest - podeszła do mnie Mal.

- Ja nie wiem. Przez chwilą tutaj był. 

 Zauważyłam, że drzwi do sypialni są otwarte na oścież, a przecież je uchyliłam...

- Zaraz wrócę. Idę zobaczyć do Hope - weszłam do sypialni. Rozejrzałam się, ale nikogo w niej nie było. Niespodziewanie drzwi się za mną zamknęły. Odwróciłam się powoli. 

- Charlie - powiedziałam z lękiem - Wiem, że tutaj jesteś.

  W powietrzu pojawił się szeroki uśmiech, a następnie cały Charlie.

- Przyszli...

- Wiem - przerwał mi - Słyszałem. 

- Możesz mi powiedzieć o co chodzi?

- Oczywiście. Zasługujesz na wyjaśnienia, kochanie - uśmiechnął się tak, że przeszły mnie ciarki po plecach. Z za pleców wyciągnął nóż kuchenny. 

- C..co ty...

- Chcę mieć pewność, że będziesz mi posłuszna, podczas gdy ja będę Ci opowiadał o...tym wszystkim, o czym oni się dowiedzieli - przyłożył mi czubek noża pod brodę. 

- Najlepiej zacznę od początku. Przyjechałem do Auradonu, abyś znów była moją dziewczyną. Niestety twoim nowym chłopakiem okazał się Jay, musiałem więc się go jakoś pozbyć. Tak, kochana - to ja go wywiozłem do lasu i przywiązałem łańcuchem do drzewa.

- Przywiązałeś go do drzewa, bo miałeś nadzieję, że zostanie tam. Liczyłeś na to, że Jay umrze, albo zjedzą go dzikie zwierzęta - przez ostrze, które miałam pod brodą mówiłam z niezwykłą trudnością.

- Dokładnie - jego kącik ust uniósł się do góry - Kiedy zostałaś wyleczona z depresji wiedziałem, że mam teraz większe szanse na zdobycie twojego naiwnego serduszka. I nie miliłem się. Zaufałaś mi, a potem się we mnie ponownie zakochałaś. Jako, że chciałem być dżentelmenem poszedłem do twojego ojca, by prosić go o twoją rękę, ale się nie zgodził. Za to ja w odpowiedzi dosypałem mu do dzbana pełnego wody tabletek usypiających, które bardzo szybko się rozpuściły. Tak oto twój tatuś zobaczył ostatnie chwile swojego życia. 

- Ty...potworze - po moich policzkach zaczął lecieć potok łez, które Charlie wycierał swoim prawym kciukiem.

- Powinnaś mi podziękować, kochanie, a nie mieć do mnie o to pretensji. W końcu wzbogaciłaś się szybciej. Biały Królik zostawił Ci ogromny majątek, za którym zapłaciłem za nasz ślub i ten pięciogwiazdkowy hotel. Kiedy dowiedziałem się, że Jay jednak żyje postanowiłem szybciej cię poślubić. Zaś jeśli chodzi o ten dom z technologią, to to nie jest żadna technologia tylko magia.

- Magia z Krainy Czarów - powiedziałam na głos już wszystko rozumiejąc - Używałeś czarów, podczas wizyt władz. Dlatego kłamałam mimo, że chciałam powiedzieć prawdę. Dlatego moje siniaki i rany nagle się zagajały. 

- W końcu zrozumiałaś, króliczku - wolną ręką wziął moją lewą rękę i przyłoży ostrze noża do przedramienia.

- Chcesz mieć pociąć? 

- O, nie! Chcę być zapamiętała i wiedziała, że zawsze należałaś, należysz i BĘDZIESZ należeć do mnie - ostrzem zaczął mi wycinać mi uśmiech kota z Cheshire. Krzyknęłam z bólu, a po mojej ręce jak i podłodze zaczęła lecieć krew.

  Niespodziewanie drzwi wyleciały z zawiasów. Mal szybko rzuciła jakieś zaklęcie, dzięki któremu Charlie stracił przytomność. Podbiegł do mnie Jay, który nie wiem skąd się nagle wziął. 

- Już po wszystkim - z kieszeni swojej bluzy wyciągnął bandaż. Opatrzył mi ranę i wziął płaczącą Hope na ręce. Mała uspokoiła się od razu. Charlie'go zabrała straż. Mal udało się zdjąć pole siłowe z domu, a mnie Ben i Mal zabrali na policję, bym złożyła zeznania.


  Cześć, kochani! Stawiłam wam kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się spodobał.

Następcy: Bianca.Where stories live. Discover now