BH

689 41 7
                                    

Koło 5 nad ranem Lisa nagle przebudziła się, od razu siadając. Odetchnęła głęboko i przetarła twarz. Chwilę zajęło jej przyzwyczajenie się do mroku panującego wokół w pomieszczeniu. Odrzuciła kołdrę na bok i wstała z łóżka wyciągając z kurtki paczkę papierosów. Obejrzała się jeszcze na śpiącego Kubę i po cichu przeszła do salonu, w którym panował istny bałagan. Puste butelki po alkoholach wszelkiej maści stały chyba wszędzie, podobnie jak puste szklanki. Wciągając powietrze wyczuła jeszcze zapach trawki unoszący się w powietrzu. Ostrożnie, aby nie wdepnąć w żadne okruchy czy resztki jedzenia leżące na podłodze dostała się do okna. Wychyliła się przez nie, ogarniając wzrokiem rynek, na którym trwały jeszcze prace porządkowe. Usiadła bokiem na parapecie w szeroko otwartym oknie i odpaliła jednego papierosa. Zimne powietrze wywołało u niej gęsią skórkę, ale nie przejmowała się tym. Jej usta drgnęły w lekkim uśmiechu, kiedy na rynek wytoczyła się grupa podchmielonych mężczyzn, głośno życzących szczęśliwego nowego roku każdej osobie, którą mieli w zasięgu wzroku. Przymknęła oczy opierając policzek o chłodną szybę i głęboko zaciągnęła się. Obróciła na palcu pierścionek zaręczynowy, dłużej wpatrując się w niego. Mimo nagłej pobudki po śnie, którego nawet nie mogła sobie przypomnieć czuła się dziwnie spokojna. Pstryknęła filtrem papierosa za parapet i przymknęła oczy. - Przeziębisz się. - usłyszała nad sobą i zanim jeszcze otworzyła powieki poczuła palce zaciskające się na jej ramieniu. Kuba mocnym ruchem przesunął ją na drugi koniec parapetu i zamknął okno. Dziewczyna spuściła nogi i skrzyżowała je w kostkach. Wbiła wzrok w swoje stopy, jakby lakier na paznokciach był niezwykle fascynującym widokiem. Drgnęła, gdy poczuła opuszki jego palców na swoim policzku. Wierzchem dłoni przejechał po linii jej żuchwy, odgarniając kosmyk splątanych włosów za ucho. - Spójrz na mnie. - jego głos był spokojny, ciepły, ale zdecydowany. Widział jak zbielały jej kostki, gdy zacisnęła palce na skraju parapetu. Potrząsnęła głową. Bała się spojrzeć w jego oczy. Bała się tego, co może w nich zobaczyć. Wsunął palce w jej włosy i delikatnie pociągnął za nie, zmuszając ją do podniesienia głowy. - Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? - położył dłoń na jej policzku, kciukiem gładząc usta. Jej wargi były popękane, widział na nich ślady zębów po tym jak za mocno je zagryzała. Miała opuchnięte oczy, pod którymi utworzyły się cienie od rozmazanego tuszu. - Mów do mnie. Nie milcz, to najgorsze co możesz teraz zrobić. - praktycznie błagał ją, nie mogąc znieść tej ciszy między nimi. Widział jak jej ciało spięło się, gdy minimalnie podniósł głos. Zamarł, gdy przez jej twarz przebiegł cień strachu. - Lisa, boisz się czegoś? - zapytał, zabierając rękę. Uważnie obserwował jej reakcje. - Przepraszam. - szepnęła w końcu unosząc głowę, znowu, tym razem nerwowo zaczęła obracać pierścionek. - Za co przepraszasz? Nie próbuj... - wstrzymał oddech, obawiając się, że dziewczyna zaraz zdejmie biżuterię, czego by nie wytrzymał. Zacisnął mocno palce na jej dłoni. - Zostaw go. - głos mu drżał, a oczy zapiekły go od napływających łez. - Co? Nie, nie ja nie chciałam. - nagle zsunęła się z parapetu. - Cii, Kuba. - stanęła na palcach i wzięła jego twarz w dłonie. Potarła kciukami podkrążone miejsca pod jego oczami. - Nie zostawię cię. Jesteśmy odpowiedzialni za to co oswoiliśmy. To działa w dwie strony. - powiedziała, orientując się, że doprowadziła go do skraju, skoro samo dotknięcie biżuteri wywołało u niego taki lęk. - Przepraszam. Naprawdę przepraszam. Nigdy już więcej... - głos jej się załamał. Patrzyła w jego smutne oczy, w których było jeszcze tyle innych emocji. Musnęła wargami jego policzek, przesuwając mimi do jego ust. - Nie zasługuję na ciebie. - zacisnęła palce na jego karku, wbijając paznokcie w jego skórę. - Jesteś za dobry dla mnie. - trąciła nosem jego, delikatnie go całując. Odetchnęła z ulgą, kiedy rozsunął wargi oddając jej pocałunek. Zjechał dłońmi na jej pośladki i uniósł ją, sadzając ją drewnianym parapecie. Lisa objęła go nogami, mocno przyciągając go do siebie. - Obiecaj, że nie zrobisz mi tego nigdy więcej. - sapnął w jej usta przejeżdżając po nim językiem. Mocniej naparł na nią, głęboko ją całując. Czuł smak słonych łez, które mimowolnie popłynęły po jej policzkach. Przerwał na moment, aby zdecydowanym ruchem ściągnąć z niej bluzę. Dziewczyna zsunęła się na skraj parapetu, przylegając biustem do jego nagiej klatki piersiowej. Mocno obejmowała go za szyję, jakby bała się, że zaraz się od niej odsunie i każe jej iść do diabła. Spragniona jego ciepłego ciała, błądziła dłońmi po jego plecach, zostawiając na nich ślady po paznokciach. - W przeciwnym wypadku nie ręczę za siebie. - dodał jeszcze, odsuwając na bok jej bieliznę i po prostu wszedł w nią mocnym ruchem bioder. Głucho jęknęła, nie spodziewając się tego. Zacieśniła powieki, odchylając głowę w tył, wystawiając szyję do jego pocałunków. Objął ją, drugą rękę wsuwając pod jej pośladki i uniósł ją. Kompletnie zatracili się w sobie, skupiając się na przyspieszonych oddechach i biciu serc. Nie liczyło się nic więcej, tylko ta chwila. Nie zauważyli nawet, że skacowany Maciejka przemknął do łazienki, obrzucając ich dziwnym spojrzeniem. Wysunął się z niej i obrócił ją tyłem do siebie. Złapał ją za biodra, popychając na ścianę przy oknie i okrył ją swoim ciałem. Nie był delikatny, czuły, po prostu posuwał ją jak chyba jeszcze nigdy. Dziewczyna kompletnie mu się poddała, potrzebując dokladnie tego w tej chwili. Nie była w stanie panować nad sobą, czując przyjemne skurcze w podbrzuszu. Z jej rozchylonych ust wyrwał się głośny jęk, kiedy otwartą dłonią uderzył ją w pośladek. Opierała się policzkiem o ścianę, czując jego zdecydowany dotyk na swoim ciele. Sprawiał jej niesamowitą przyjemność mocno pieszczące jej piersi. Dysząc, zachęciła go jeszcze bardziej, gdy jego zwinne palce odnalazły jej łechtaczkę. Uniósł jej jedną nogę, pieprząc ją jak dziwkę. Momentami było jej ciężko zachować równowagę przy jego gwałtownych ruchach i skurczach mięśni. Głośno krzyknęła jego imię jak chwilę później jej ciałem wstrząsnął silny orgazm, jednak chłopak zdawał się nie zwracać na to uwagi. Był jak nienasycone zwierzę, które dopadło swoją ofiarę po długim poście. - Czyja jesteś? - syknął jej do ucha, a jego dłoń ponownie zostawiła czerwony ślad na jej pośladku. - Pytam się, czyja jesteś. - powtórzył w rytm swoich ruchów, gdy dziewczyna nie odpowiadała, próbując zachować resztki przytomności. Huczało jej w głowie i ciemniało przed oczami. - Twoja. - jęknęła w końcu, na co mężczyzna mocniej docisnął ją do ściany. Nie zarejestrowała nawet chwili, gdy zacisnął palce na jej szyi, odcinając  dopływ powietrza. Praktycznie w tym samym momencie doszła drugi raz, a ciało jakby opadło z sił. Podtrzymał ją w ramionach, wysuwając się z niej i kończąc na jej udzie. Poprawił spodnie, wciąż trzymając ledwo przytomną dziewczynę, która praktycznie nie kontaktowała. Złapał ją w pasie, drugą ręka zgarniając jej bluzę i zaniósł ją do sypialni. Ułożył ją na łóżku i obrzucił ją długim spojrzeniem jak jakieś trofeum. Obserwował jak klatka piersiowa dziewczyny unosi się, gdy wciąż krótko oddychała. Nie drgnęła nawet, kiedy przysiadł na niej okrakiem i pochylił się zawisając nad nią na rękach. Cicho jęknęła, gdy poczuła jego szorstki policzek tuż przy swoim. - Zapamiętaj sobie to co powiedziałaś. Moja. - szepnął, wygodnie układając się na niej. Kiwnęła tylko głową, próbując zebrać siły na jakikolwiek ruch, jednak po prostu poddała się nie walcząc już ze swoim wykończonym ciałem. 

PotrzebnyWhere stories live. Discover now